Pierwszy indywidualny konkurs Letniej Grand Prix 2015 miał miejsce w Wiśle. W eliminacjach mieliśmy aż 11 naszych skoczków, jednak do konkursu awansowało ośmiu. Po sukcesie w drużynówce i dominacji w serii próbnej, liczyliśmy na kolejny sukces naszych reprezentantów.

Pierwszy skok konkursu oddał Bartek Kłusek i od razu był to bardzo dobry rezultat. Polak z 19. belki poleciał na 127,5 metra. Przez dłuższy czas był liderem konkursu.

Z 7. numerem zaprezentował się drugi z naszych reprezentantów. Stefan Hula lądował na 118 metrze, co dawało mu tymczasowo 3. miejsce za Kłuskiem i Egloffem. Nie miał jednak pewności co do startu w II serii.

Trybuny znacznie ożywiły się przed skokiem Maćka Kota, który skakał jako 12-ty, ale był jednym z faworytów do zwycięstwa w konkursie. Ten jednak uzyskał 121,5 metra, co nie było wymarzonym rezultatem. Był jednak za Kłuskiem, na drugim miejscu.

Pozycję v-ce lidera zabrał mu dość szybko Janne Ahonen. Doświadczony Fin uzyskał 123,5 metra. Kilka chwil potem od belki odbił się Dawid Kubacki, który wczoraj skakał najlepiej w drużynówce. Dziś spisał się znów znakomicie szybując na 130 metr i był zdecydowanym liderem.

Kolejny dobry skok oddał Andreas Wank. Niemiec uzyskał 126 metrów i był za dwoma Polakami. Niestety nie dołączył do nich Janek Ziobro - tylko 116,5 metra. To było pożegnanie z konkursem.

W II serii mieliśmy czwartego Polaka po skoku Klemensa Murańki na 122,5 metra, natomiast w ścisłej czołówce zobaczyliśmy Kennetha Gangnesa - 127,5 metra. Norweg rozdzielił Kubackiego i Kłuska.

Następnym skoczkiem w czubie tabeli okazał się Andreas Wellinger, który poleciał na 125,5 metra i zajmował czwarte miejsce. Po nim oglądaliśmy słabe skoki, a wiatr mocno wiał w plecy skoczków. Wielu z nich nie awansowało do finału. Lepszy wynik wywalczył dopiero Piotr Żyła - 126,5 metra. Ten wynik dał Wiślaninowi trzecie miejsce za Kubackim i Gangnesem, a przed Kłuskiem.

Po słabym skoku Tepesa, Stefan Hula był szóstym Polakiem w II serii. Słoweńcy mieli duży problem. Poza konkursem byli też Semenic, Kranjec i Dezman. Liczyli tylko na Prevca i Hvalę...

Tymczasem Richard Freitag po skoku na 126 metr znalazł się na 6. pozycji obok swoich kolegów z reprezentacji. Tuż po nim zaprezentował się Kamil Stoch. Nasz lider poleciał na 128,5 metra, co dało mu 3. pozycję.

Bardzo słaby skok oddał Michael Hayboeck. Austriak poleciał tylko 115,5 metra i nie uzyskał awansu do II serii! Jego kolega z drużyny spisał się znacznie lepiej - 126,5 metra i miejsce w czołówce.

Ostatni na belce Peter Prevc nie zachwycił. Zajął dopiero 30-tą lokatę lądując na 119 metrze...



Drugą serię rozpoczęło dwóch jedynych Słoweńców w  finale. Najpierw Prevc poleciał z dwudziestego rozbiegu na 131 metr i był to najdłuższy skok konkursu. Hvala spisał się słabiej - 124,5 metra.

Stefan Hula skoczył przyzwoicie - 125 metrów, jednak okazał się słabszy od Prevca i Leyhe. Wyprzedził za to Egloffa (120,5 m) i Larinto (126 m), ale notami za styl. Polak awansował w konkursie po słabszych rezultatach m.in. Jakuba Jandy i Manuela Poppingera.

Do czołówki dołączyli Lukas Hlava z odległością 127 metrową oraz Klemens Murańka (127,5 m) Polak i Czech byli jednak tuż za wciąż prowadzącym Prevcem.

Nowym liderem został dopiero Kento Sakuyama - 130 metrów, ale tylko o 0,8 punktu. Metr bliżej lądował Maciej Kot, ale mimo wszystko dzięki notom udało się być na prowadzeniu o 0,6 punktu.

Roman Koudelka był kolejnym skoczkiem, który prowadził w konkursie. Czech skoczył 127,5 metra i czekał na  skoki czołowej dziesiątki po pierwszej serii.

Anders Fannemel nie dał sobie wyrwać czołówki lecąc 129 metrów. Ciut lepszy od niego okazał się Wank, który skoczył krócej (127,5 m), ale w gorszych warunkach wietrznych. Po nim zobaczyliśmy kolejnych dwóch Niemców. Najpierw Freitag uzyskał 124 metry i  był trzeci, a potem Wellinger lądował 3,5 metra dalej i to on był na czele! Jeszcze dalej poszybował Stefan Kraft (131 m). Austriak wysoko postawił poprzeczkę czterem Polakom i Norwegowi.

Teraz przyszedł moment prawdy. Przed nami były skoki Polaków. Najpierw Bartek Kłusek poleciał na 129 metr i  to dało mu 3. miejsce, gdyż miał odjęte noty za wiatr pod narty. Później Piotr Żyła wypalił torpedę na 134 metr. 270 punktów dawało mu szansę na podium, a nawet wygraną w konkursie. Musiał jednak czekać na to co zrobią Stoch, Gangnes i Kubacki.

Najpierw Kamil poleciał na 129 metr i przegrał ze swoim kolegą z reprezentacji. Przegrał także z  Kraftem. Kenneth Gangnes uzyskał 130,5 metra i okazał się lepszy od Austriaka. Norweg miał pewne podium!

To oznaczało, że Polak na pewno wygra w Wiśle. Czekaliśmy tylko na to, który? Czy Żyła, czy Kubacki. Wszystko było w nogach Dawida. Ten wysoko odbił się z progu i poleciał 133 metry. To wystarczyło na kolejny triumf w tym sezonie letnim.


klasyfikacja generalna Letniej Grand Prix »
wirtualna klasyfikacja Światowej Listy Rankingowej (WRL) »