Peter Prevc zdominował niedzielny konkurs Pucharu Świata w Willingen. Słoweniec zdecydowanie wyprzedził Kennetha Gangnesa i Severina Freunda. Punkty do klasyfikacji generalnej zdobyło czterech Polaków...

Na początku zawodów belkę startową ustawiono w progu dwunastym - dość nisko, bowiem wiatr wciąż wiał mocno pod narty. Podmuchy wyraźnie przekraczały prędkość jednego metra na sekundę, jednak pierwszym skoczkom z listy startowej nie pozwalało to dolecieć nawet do punktu K.

Stosunkowo blisko czerwonej linii lądował Ville Larinto - odległość 128,5 metra dała sympatycznemu Finowi prowadzenie. Liczyliśmy, że wynik skoczka z Lahti poprawią Polacy - Jan Ziobro i Jakub Wolny lądowali dokładnie w tym samym miejscu, jednak zrobili to w lepszych warunkach. Rekompensaty sprawiły więc, iż nasi reprezentanci plasowali się na drugim i trzecim miejscu.

Pierwszego skoku za punkt K, a także zmiany na pozycji lidera, doczekaliśmy się w wykonaniu Mackenzie Boyd-Clowesa. Kanadyjczyk w korzystnych warunkach (2,17 m/s pod narty) doleciał do 136. metra i wyprzedzał Larinto o niemal siedem punktów. Tak daleko nie lądował Andrzej Stękała, ale Polak zaliczył dobry występ - 133 metry wystarczyły na czwartą lokatę.

Po dobrych skokach Jana Matury (138 m - prowadzenie) i Jurija Tepesa (133 m - trzecia lokata) przyszła pora na Macieja Kota. Polak nie zawiódł - 133 metry dawały mu w tym momencie czwarte miejsce i pewny awans do finału. Niewiele bliżej (131,5 m) lądował Stefan Hula - po swojej próbie plasował się na dziewiątym miejscu ex aequo z Andrzejem Stękałą, obaj byli więc pierwszymi na liście oczekujących na wejście do finału.

Na pewny udział w drugiej serii Hula i Stękała musieli jeszcze poczekać - dalej lądowali bowiem Vincent Descombes Sevoie (135 m - trzeci) i Manuel Poppinger (134 m - czwarty). Na szczęście dla Polaków słabiej spisał się Stephan Leyhe (126,5 m).

Na możliwość występu w finale czekali jeszcze Jakub Wolny i Jan Ziobro, jednak z każdą minutą ich szanse malały - na górze pozostawali bowiem coraz lepsi skoczkowie. Wśród nich byli m.in. Anders Fannemel (141,5 m) i Andreas Wellinger (143,5 m), którzy kolejno obejmowali prowadzenie. Spodziewaliśmy się, że dołączy do nich Domen Prevc, jednak Słoweńcowi wyraźnie przeszkodziły podmuchy wiatru - 122 metry oznaczały, że młodszego z braci nie zobaczymy w drugiej serii...

W czołówce plasowali się także Roman Koudelka, Daniel Andre Tande (obaj po 139,5 m) i startujący przy bardzo korzystnym wietrze (2,37 m/s) Stefan Kraft. Ten ostatni nie powinien być jednak wymieniany w tym samym zdaniu co Czech i Norweg - świetna odległość 147 metrów dała mu wyraźne prowadzenie. Innym skutkiem występu Austriaka było skrócenie rozbiegu do bramki jedenastej.

Po obniżeniu belki Richard Freitag i Johann Andre Forfang lądowali wyraźnie bliżej; tym bardziej że nie pomagał im słabszy wiatr pod narty. Odległość 134 metrów dawała im - odpowiednio - szóste i ósme miejsce. Jeszcze gorzej spisał się Michael Hayboeck - 123,5 metra oznaczało wyeliminowanie Austriaka z dalszej walki! Taką szansę otrzymał za to Jakub Wolny!

Mimo raczej umiarkowanego wiatru (1,4 m/s) niezłą odległość uzyskał Kenneth Gangnes - 139,5 metra dawało Norwegowi prowadzenie z przewagą 1,1 punktu nad Kraftem. W dużo korzystniejszych warunkach (2,43 m/s) sześć metrów dalej lądował Severin Freund - po odjęciu punktów za wiatr Niemiec tracił do Gangnesa 0,2 punktu.

Kończący pierwszą serię Peter Prevc zrobił swoje - mimo pewnych problemów w locie poleciał najdalej - 148,5 metra w dobrym stylu wystarczyło, by jego nazwisko znalazło się na szczycie tabeli. Słoweniec miał ponad osiem punktów przewagi nad Gangnesem i Freundem.


Przed drugą serią sędziowie zdecydowali się na dość znaczne wydłużenie rozbiegu - belka czternasta wynikała z tego, że wiatr wyraźnie osłabł. Otwierający finał Jakub Wolny lądował tym razem dużo bliżej niż godzinę wcześniej (118 m) i choć nie miał dużych szans na awans, to pierwszy punkt Pucharu Świata.

Liderzy zmieniali się szybko - po Wolnym pierwszą pozycję zajmowali Simon Ammann (123 m) i Stephan Leyhe (124,5 m). Wyjść na pierwsze miejsce nie udało się Andrzejowi Stękale (118,5 m), natomiast ta sztuka powiodła się Stefanowi Huli (126,5 m). Polak nawet nieco awansował w stosunku do lokaty zajmowanej na półmetku - słabiej spisywali się bowiem Michael Neumayer i Dienis Korniłow. Wkrótce jednak minimalnie lepszą łączną notę uzyskał Ville Larinto (125 m), natomiast po Finie prowadzenie obejmowali Joachim Hauer (125 m) i Andreas Wank (128 m)..

Dopiero dziesiąte miejsce po swoim drugim skoku zajmował Maciej Kot. Polak nie spisał się dobrze - odległość 122 metrów sprawiła, że w gronie najlepszych trzydziestu zawodników dnia wyprzedzał tylko Stękałę i Wolnego.

Zupełnie inaczej po swoim skoku reagował Andreas Stjernen. Norweg miał powody do uśmiechu - 136 metrów dało mu wyraźne prowadzenie. Warto dodać, że próba podopiecznego Alexandra Stoeckla zakończyła się upadkiem, który jednak nastąpił już za linią - nie miał więc wpływu na notę. Nieźle spisali się także Jurij Tepes (133 m), Jakub Janda (125 m) i Johann Andre Forfang (128 m), którzy kolejno wychodzili na drugie miejsce.

Gdy Stjernen awansował do czołowej dziesiątki, spodziewaliśmy się, że na prowadzeniu zastąpi go Richard Freitag. Niemiec jednak zawalił swoją próbę - 111,5 metra oznaczało dopiero 21. lokatę - przed Wolnym, a za Kotem i Stękałą. Tymczasem Norweg wciąż piął się w górę tabeli - za nim plasowali się także Jan Matura (125 m) i Roman Koudelka (124,5 m).

Stjernena na prowadzeniu zmienił dopiero jego rodak Daniel Andre Tande (133 m). Na pierwsze miejsce nie wyszedł co prawda Anders Fannemel (130,5 m), ale ponieważ rekordzista świata zajmował drugą lokatę, to mieliśmy ciekawą sytuację - na czterech czołowych lokatach plasowali się podopieczni Alexandra Stoeckla.

Ta statystyka szybko została zaburzona - Andreas Wellinger nie rozbił grupy Norwegów, ale 129,5 metra (po uwzględnieniu warunków - zaledwie 0,29 m/s pod narty) wystarczyło do objęcia prowadzenia. Mimo słabszej próby (127 m) wyprzedził go Stefan Kraft (127 m - wiatr 0,15 m/s).

W końcówce konkursu warunki popsuły się dość wyraźnie. Z powodu niekorzystnych podmuchów belkę startową musiał opuścić Severin Freund. To nie zbiło Niemca z tropu - 133 metry dawały mu prowadzenie i gwarantowały miejsce na podium.

To, którą lokatę miał ostatecznie zająć Niemiec, zależało głównie od Kennetha Gangnesa - bo wydawało się, że Peter Prevc jest poza zasięgiem kogokolwiek. Okazało się, że Norweg również był dla Freunda niedościgniony - 141 metrów (i to przy nieco słabszym wietrze pod narty) zgromadzeni pod skocznią kibice przyjęli z lekkim rozczarowaniem - ich faworyt tracił ponad piętnaście punktów do nowego lidera.

Kończący konkurs Prevc znów potwierdził, że skacze w zupełnie innej lidze - 145,5 metra nie pozostawiło wątpliwości, że to Słoweniec jest dominatorem światowych skoków narciarskich. Lider Pucharu Świata zwyciężył, wyprzedzając Gangnesa aż o 15,5 punktu!


klasyfikacja generalna Pucharu Świata »
wirtualna klasyfikacja Światowej Listy Rankingowej (WRL) »