sir_skinerQUO VADIS, FORTUNO?
Na dwa dni przed pierwszym konkursem indywidualnym o Mistrzostwo Świata w skokach narciarskich na skoczni Allgäu Arena w Obersdorfie, wciąż większość pytań nurtujących kibiców tej dyscypliny sportu pozostaje bez odpowiedzi. Chciałbym się podzielić z Wami moimi przemyśleniami jakie mi chodzą po głowie w tym wspaniałym okresie.
W przeciągu kilku ostatnich lat MŚ miały niekwestionowanych faworytów : Hannawald, Schmitt, Małysz, Funaki. Ci wielcy pewniacy nie zawsze jednak spełniali pokładane w nich nadzieje.
Tak było 2 lata temu w konkursach w Predazzo, gdzie zupełnie zawiódł największy faworyt ; Sven Hannawald [zwycięzca największej ilości konkursów indywidualnych w sezonie 2002/2003 (7)], który w pierwszym konkursie na skoczni K-120 był dopiero 7-my a tydzień póżniej zajął fatalne 24-te miejsce. Porażka Svena na Mistrzostwach tak go podłamała, że nie był już w stanie powstrzymać szarży Adama Małysza w drodze po trzecie zwycięstwo w generalnej klasyfikacji Pucharu Świata.
Te same Mistrzostwa miały też niespodziewanych bohaterów. Jednym z nich był sam Adam Małysz, który odrodził się właśnie na włoskiej ziemi. Na uwagę zasłużył też Noriaki Kasai ; japoński mistrz wrócił z Włoch bogatszy o dwa brązowe medale.
Jednak największą niespodziankę sprawił Tommy Ingebrigsten. To on właśnie , 8 lat wcześniej pogodził dwóch wielkich mistrzów, Weissfloga i Goldbergera, bo zdobył złoto na skoczni Big Thunder w kanadyjskim Thunder Bay. Teraz jako jedyny z rodzącego się w owym czasie gangu Miki Kojonkoskiego po konkursie na obiekcie K-90 stanął na mistrzowskim podium tuż za naszym Adamem.
Na nic więc gdybanie i wspieranie się wynikami zawodników jakie uzyskiwali w dotychczasowych startach w PŚ, na nic wróżenie z fusów, i numerologiczne wyliczanki. Niezależnie od wszystkich znaków na niebie i ziemi mistrzostwa w Obersdorfie zbliżają sie wielkimi krokami a nami ciągle targają niepewność, ciekawość, nadzieja, i ekscytacja. Wszystko to z jednego powodu: chcemy wiedzieć kto wygra, kto przegra, i kto stanie na podium. A nade wszystko pragniemy, aby wygrał nasz człowiek.
Sytuacja przed pierwszą konfrontacją wygląda niczym wyjęta spod pióra samego Alfreda Hitchcock'a.
Janne (fiński terminator) Ahonen po hegemonicznym panowaniu w pierwszej połowie sezonu zmagał się z chorobą i do niedawna sam jego udział w imprezie nie był przesądzony. Trudno więc co kolwiek powiedzieć o formie dominatora. Znając potencjał Ahonena zapewne będzie on walczył o najwyższe trofea. Jednak po tak długiej przerwie powtórka z Predazzo w wykonaniu najlepszego zawodnika sezonu nie byłaby wielką niespodzianką. Zwyżkująca forma Mattiego ... Hautamaekiego pozwala sądzić, iż tak jak 2 lata temu tak i teraz sympatyczny fin będzie walczyć o medale.
Niespodziewane zwycięstwo w Mistrzostwach Norwegii Sigurda Pettersena, który w dotychczasowych startach sprawował się raczej przeciętnie i dopiero druga, nieprzekonywująca lokata lidera reprezentacji kraju Wikingów, Roara Ljoekekelsoeya, sprawiają, że murowany faworyt jakim był Ljoekekelsoey po znakomitych startach w Zakopanem i Sapporo stracił kilka punktów w bukmacherskich rubrykach. Nie sądzę jednak aby Roar nie udowodnił w Obersdorfie kto tak naprawdę rządzi w ojczyźnie skoków narciarskich.
Drugi w klasyfikacji generalnej Martin Höllwarth na pewno powalczy o podium, wszak ostatnimi czasy uparcie stara się na nie wskoczyć. Z reguły jednak ląduje na pozycjach około podium. Czy teraz mu się wreszcie uda? Czy dołączy do niego reszta kolegów? Morgernstern wydaje się być w świetnej dyspozycji a Widhölzl przeżywa swą drugą młodość i przy odrobinie szczęścia on także może sprawić miłą niespodziankę swoim kibicom.
Rewelacja sezonu, Jakub Janda, który po deprymujących mistrzostwach Czech stracił nieco z wielkiej formy jaką prezentował wcześniej ,dołączył wraz z całą reprezentacją Czech do grona skoczków nękanych przez tajemnicze wirusy... To budzi wątpliwości co do jego medalowych szans ale już nie jedno w tym sezonie widziałem i nie jednego dokonał Janda.
Jednak wszelkie emocje związane z powyższymi spekulacjami bledną gdy przychodzi czas odpowiedzieć sobie na pytanie ostateczne. Pytanie, które dręczy niemal wszyskich kibiców skoków narciarskich w Polsce. Czy Adam Małysz na MŚ w Obersdorfie stanie na podium i czy obroni któryś z tytułów Mistrza Świata ze skoczni Trampolino Dal Ben w Predazzo? Byłby to wyczyn godny mistrza wszechczasów. Warto tu zauważyć, że nie było w historii skoczka, który wywalczyłby złote medale na trzech Mistrzostwach Świata pod rząd. Jak i nie było nikogo kto 3 razy z rzędu wygrałby PŚ... Zanim nie dokonał tego Adam Małysz. Jeśli się nie mylę (a pisząc to nie mogę potwierdzić swych przypuszczeń) to miejsce na podium w Obersdorfie stawia Małysza na 1-szym miejscu pod względem ilości indywidualnych medali MŚ.
Niestety, po fenomenalnych występach w Zakopanem i on padł ofiarą zarazków prześladujących skoczków narciarskich w tym sezonie. Austriacki szkoleniowiec naszego mistrza Heinz Kuttin, który 14 lat temu zdobył złoto na tej samej skoczni w Predazzo, uspokaja polskich kibiców twierdząc, że chwilowe osłabienie orła z Wisły jest spowodowane krótką przerwą w treningu i nie wpłynie na jego formę podczas głównej konfrontacji sezonu. Należy mieć nadzieje, że trener polskiej kadry nie puszcza słów na wiatr.
No właśnie, głównym rywalem Adama w tym sezonie oprócz znakomitych rywali jest właśnie wiatr. Ile by nie szydzić z komentarzy panów Tajnera i Szaranowicza należy oddać prawdzie to, że bieżący sezon obfitował w konkursy, w których to wiatr rządził i dzielił a Miran Tepes dzielnie mu wtórował. I na pewno w żadnym z tych konkursów nasz skoczek ani nie skorzystał na kaprysach aury ani na decyzjach słoweńca. Tak było w Willingen i Pragelato gdzie Małysz zajął 2 razy 9-tą pozycję, Ale i konkursy w Sapporo cechowała krecia robota pogody. Oby ten nieobliczalny tandem nie wdarł się w rywalizację o miano najlepszego skoczka na świecie jako 51-szy zawodnik.
Nam kibicom nie pozostaje nic innego jak w spokoju doczekać do piątku, aby móc trzymać kciuki za naszych faworytów i upajać się wielkim widowiskiem. Bo co by o miarodajności Mistrzostw Świata nie myśleć, jest w nich pradawna magia. Magia rycerskich turniejów, na które przed wiekami zjeżdżali najwięksi z wielkich oraz cisi pretendenci walczący o sławę do końca swych dni. W dzień turnieju bez względu na wcześniejsze dokonania i pochodzenie wszyscy byli sobie równi, i mieli równe szanse.
Podobnież teraz w Obersdorfie na Allgäu Arena staną w szranki wielcy mistrzowie, i ich dzielni rywale a wśród nich mały rycerz z Wisły, Adam Małysz wraz ze swą kompanią - Robertem Mateją, Kamilem Stochem, Mateuszem Rutkowskim i Marcinem Bachledą.
Niech wygra najlepszy!
Oby był nim Adam Małysz... ;)
(17.02.2005, 12:35)