Silnie wiejący i zmienny wiatr utrudniał rozegranie serii już wczoraj podczas treningów i kwalifikacji. Dziś też dał znać o sobie. Seria próbna zakończyła się po skokach 10. zawodników. Konkurs miał rozpocząć się jednak zgodnie z planem.

Z 20. belki skakanie rozpoczął Andraz Pograjc. Reprezentant gospodarzy uzyskał 190 metrów, co było dobrym rezultatem. Tuż po nim zaprezentował się Noriaki Kasai i ten poszybował już na 202,5 metra i to on był liderem przez dłuższy czas.
br> Pierwszy z pięciu Polaków w konkursie skakał Dawid Kubacki. Nasz skoczek spisał się jednak słabo - tylko 175,5 metra i mógł zapomnieć o występie w niedzielnym konkursie i w II serii dzisiejszych zawodów.

Potem oglądaliśmy przeciętne skoki. Wyróżnił się wśród nich Kaarel Nurmsalu. Estończyk wynikiem 194,5 metra zapewnił sobie kolejne punkty.

Jury wobec krótszych skoków podniosło rozbieg do 22. belki. Z niej jednak zawodnicy skakali w okolicach 190 metra. Znów podniesiono belkę do 24. pozycji. Mimo tego skoki nie były dłuższe. Krzysztof Miętus uzyskał z niej 182 metry i podobnie jak Kubacki mógł zapomnieć o finałowej serii...

Wreszcie lepszy skok oddał Anders Bardal - 199 metrów. Norweg jednak zajmował trzecie miejsce za Japończykiem i Estończykiem. Znacznie lepiej spisał się Maciej Kot - 205,5 metra! Polak był na drugiej pozycji.

Kolejnym ważnym skokiem był wynik Severina Freunda. Wynik nie był rewelacyjny, ale tutaj chodziło o konfrontację z Kamilem Stochem. Niemiec poleciał na 1945 metra i był piąty...

Niesamowicie skoczył Anders Jacobsen. Norwega znosiło na lewą część zeskoku i ledwo wybronił się przed uderzeniem w bandę. To spowodowało słabsze noty za styl i Anders zajmował dopiero 14. pozycję...

Kolejny z Polaków - Piotr Żyła spisał się rewelacyjnie - aż 212,5 metra! Mimo tego przegrywał z Kasaim, ale wyprzedził Maćka Kota. Kamil Stoch lądował na 200 metrze i zajmował piąte miejsce, przed swoimi głównymi rywalami w walce o 2. miejsce w PŚ.

Ku uciesze kibiców zgromadzonych pod skocznią 214 metrów poszybował Peter Prevc. Reprezentant gospodarzy objął zdecydowane prowadzenie w konkursie. Tuż po nim skakał jego rodak Jurij Tepes, ale lądował na 198,5 metra co dało mu 6. miejsce bezpośrednio przed Stochem (o 0,1 punktu).

Podobny wynik uzyskał Jan Matura (200 m) i także był w czołówce. Niestety Michael Neumayer lądował bliżej i w o ogóle nie znalazł się w czołowej 30-ce. Była to fatalna seria dla podopiecznych Wernera Schustera...

Dobry wyniki bo 205,5 metra uzyskał Andreas Stjernen i był najlepszym z Norwegów. Plasował się jednak za Żyłą i Kotem.

Na belce pozostało dwóch faworytów. Robert Kranjec poszybował na 208,5 metra i Słoweniec zajmował 4. miejsce rozdzielając dwóch Polaków. Gregor Schlierenzauer nie dał szans rywalom lecąc najdalej - 217,5 metra.



Drugą serię rozpoczął Antonin Hajek z 24. belki co zapowiadało przyzwoite odległości. Czech poleciał bardzo ładnie na 203,5 metra. Nieco słabiej spisał się Martin Koch - 201 metrów i był za Hajkiem. Także za Czechem znalazło się sporo innych skoczków którzy nie dolatywali do 200 metrów.

Nowym liderem został Daiki Ito - aż 208,5 metra. Po nim oglądaliśmy aż czterech Norwegów skaczących po sobie (Fannemel, Jacobsen, Sorsell i Velta). Najlepszy z nich okazał się okazał się Anders Jacobsen który po pięknym locie na 218 metrów przewrócił się przy lądowaniu i prawdopodobnie odniósł jakąś kontuzję. Norweg miał już problemy w locie w pierwszej serii. Mógł mówić o wielkim pechu. Został zniesiony na noszach z zeskoku i przewieziony na badania...

Norwegowie wyraźnie spisali się słabiej po upadku Jacobsena. Zdeprymowało ich to i znacznie stracili do Austrii w Pucharze Narodów, podobnie jak Niemcy.

Dobry skok oddał Vincent Descombes Savoie, dla którego końcówka sezonu jest bardzo udana. Tym razem poszybował na 204,5 metra i był drugi. Podobnie spisał się Vladimir Zografski - 201,5 metra.

Do czołówki dołączył niespodziewanie Andraz Pograjc skacząc 198,5 metra ale był za Ito Francuzem i Bułgarem. Jeszcze lepiej skoczył Severin Freund - 206,5 metra i to on był nowym liderem konkursu i walczył jeszcze z Bardalem i Stochem o podium Pucharu Świata.

Skaczący tuż po nim bezpośredni rywale spisali się różnie. Bardal uzyskał 194,5 metra i spadł w klasyfikacji, a Polak powtórczył wyczyn z 1. serii - 200 metrów i był za Niemcem o 2 punkty.

Na rozbiegu pozostało już tylko dziesięciu skoczków. Pierwszy z nich zaprezentował się Jurij Tepes. Słoweniec uzyskał aż 223,5 metra przy dość wysokich notach! Zdecydowanie objął prowadzenie o prawie 20 punktów nad Freundem.

Słabiej, choć przyzwoicie spisali się Nurmsalu (200,5 m), Jan Matura (204,5 m) i Stjernen (205 m). Norweg był v-ce liderem.

Liczyliśmy na kolejny daleki skok Maćka Kota. Ten jednak nie wytrzymał i lądował na 198,5 metra. Mimo tego zachował miejsce w czołowej dziesiątce konkursu.

Robert Kranjec nie zawiódł kibiców. 214,5 metra dawało mu notę wyższą niż Tepesa. Mieliśmy zatem dwóch Słoweńców na czele. Szyki mógł popsuć im Piotr Żyła. Ostatni z Polaków spisał się fenomenalnie - 216,5 metra i to on prowadził z szansą na kolejne podium!

Noriaki Kasai lądował tylko metr bliżej od Polaka, a miał małą przewagę po 1. serii. Przegrał też notami za styl i Piotrek był na podium!

Sporą przewagę nad rywalami mieli Prevc i Schlierenzauer i to oni mieli walczyć o zwycięstwo. Słoweniec poszybował na 215,5 metra i miał sporo odjętych punktów za wiatr pod narty. Noty za tyl jednak były wysokie. Prevc miał 3,4 punktu więcej od Polaka.

Gregor Schlierenzauer uzyskał 213,5 metra i to wystarczyło do 50 wygranej w karierze i do zdobycia małej kryształowej kuli przyznawanej za loty narciarskie.


klasyfikacja generalna Pucharu Świata »
klasyfikacja generalna PŚ w lotach »
wirtualna klasyfikacja Światowej Listy Rankingowej (WRL) »