Wywiad przeprowadziła Katarzyna Kajzerek
Wielu z Was na pewno pamięta wywiad jaki udało nam się przeprowadzić z Andreasem Küttelem kilka miesięcy temu. Szwajcarski skoczek mówił o zainteresowaniu tą dyscypliną w jego kraju, o polskich fanach, a także swoich planach na najbliższą przyszłość. Dziś kolejny wywiad. Tym razem zawodnik z Einsiedeln wyjaśni podstawowe zasady skoków narciarskich, a także postara się opisać w słowach to, co czuje w każdej z faz skoku.
Przed skokiem
- Zauważyłam, że przed pierwszym treningiem w Zakopanem długo przyglądałeś się skoczni...
Zawsze zwracam uwagę na skocznię. Jeśli jest to miejsce w którym już byłem, jak na przykład w Zakopanem, to staram się przypomnieć sobie jak tu wcześniej skakałem. Przypominam sobie profil obiektu, kształt rozbiegu, a także to w jaki sposób należy się tu wybić. Często gdy siedzę w samolocie czy autobusie widzę siebie w locie, jeszcze zanim zacznę skakać.
- Pierwszy trening, pierwszy skok. Idziesz w górę skoczni, bo za chwilę masz skoczyć. O czym myślisz?
W Zakopanem nie muszę iść pieszo, bo jest tu wyciąg [uśmiecha się]. Oczywiście nie można nie zwrócić uwagi na ludzi, którzy zebrali się pod skocznią. Staram się nabrać od nich pozytywnej energii... Gdy jestem na szczycie wiążę buty, rozgrzewam nogi po to by wzmocnić w nich czucie. Potem zaczynam myśleć o skoku, o jego poszczególnych fazach, a także rzeczach, na które muszę zwracać szczególną uwagę. Ważne jest to, by czerpać wiele radości z każdego skoku. Na pięć czy sześć zawodników schodzę na dół, przygotowuję narty i wyrównuję oddech. Te czynności stanowią dla mnie w pewnym sensie rytuał. Zawsze je wykonuję, bez względu na to czy uczestniczę w treningu, czy staruję w zawodach.
Belka
- A kiedy siedzisz na belce serce bije Ci szybciej? Denerwujesz się?
Nie. Może gdy startuję na mamutach. Wtedy adrenalina skoczków trochę się podnosi. Gdy skaczesz na normalnych obiektach bardziej koncentrujesz się na technice. Może na zawodach jestem bardziej spięty niż na treningach, ale to przychodzi po prostu samo z siebie.
- Podczas Letniej Grand Prix wprowadzono przepis o dziesięciosekundowym czasie palenia się zielonego światła. Sądzisz, że ta reguła się sprawdzi i będzie obowiązywać w zimie?
Mam nadzieję, że tak. Choć i tak niewiele zmienia, gdy chodzi o wiatr. Dla mnie jest jednak ważne, że mam więcej czasu na belce. Gdy skoczkowie mieli do dyspozycji jedynie pięć sekund zawsze sprawdzałem wiązania, a potem okazywało się, że zostały mi już tylko trzy sekundy i musiałem natychmiast startować, bo inaczej zostałbym zdyskwalifikowany. Teraz jest znacznie prościej i spokojniej. Nie zawsze też można dostrzec trenerów na platformie. Tak było na przykład na jednym z treningów w Zakopanem. Wtedy bez pośpiechu zawodnik staruje sam.
- Jak zachowuje się skoczek, który kilkakrotnie zostaje zdjęty z belki np. z powodu złych warunków? Trzeba utrzymać temperaturę ciała, szczególnie w zimie...
Zawsze musisz się trochę ruszać. Jeśli widzisz, że nie możesz skakać, schodzisz z belki i ponownie sprawdzasz wiązania. Starasz się trochę zrelaksować. Jeśli zawodnik przed tobą skacze bardzo krótko to domyślasz się, że nie miał dobrego wiatru. Gdy zatrzymają zawody przed twoim skokiem, to tylko lepiej dla ciebie, bo będziesz mógł zaczekać, aż warunki na skoczni się poprawią. Czasami jednak bywa dokładnie odwrotnie: na skoczni panują zbyt dobre warunki i musisz zaczekać aż się pogorszą. Tak naprawdę skoczek nie może martwić się tą sytuacją, bo i tak nic nie zmieni. Najlepiej po prostu o tym nie myśleć.
Rozbieg
- Szerokość torów jest regulowana przez FIS. Nie mniej istnieją pewne dopuszczalne różnice na skoczniach. Jakie konsekwencje na skok ma szerokość torów?
Szerokość torów wpływa na to jak czujesz się podczas ześlizgnięcia się w dół. Jeśli czujesz, że wszystko idzie dobrze to odprężasz się. Jeśli zaś odczuwasz, że z trudem się poruszasz wtedy zawsze jesteś trochę spięty i trudno jest skoczyć swobodnie, z lekkich nóg. Jeśli chodzi o tory w Zakopanem to mnie one odpowiadają, bo nie są zbyt szerokie. Są niejako dla mnie "naturalne". Inaczej jest w Pragelato, gdzie ostatnio trenowaliśmy. Choć lubię tę skocznię, to tamtejsze tory są nieco szersze, przez co miałem trudności w odnalezieniu odpowiedniej pozycji najazdowej. Dlatego też nie skakałem tam dobrze. Pozycja najazdowa jest w skokach sprawą kluczową. Jeśli jest niewłaściwa, to cały skok jest pełen błędów.
- Jak odnaleźć tę pozycję?
Oczywiście skoczkowie przechodzą pewne imitacje. Ale czym innym jest trening w hali, a czym innym skoki na skoczni. Kiedy przyjeżdżamy na zawody naszym podstawowym zadaniem jest odnalezienie właściwej pozycji w zaledwie dwóch czy trzech skokach. Niestety nie mamy na to więcej czasu.
- I jest to możliwe...
Tak. Większość skoczków odnajduje ją już w pierwszym skoku. Czasami bywa też tak, że musisz ułożyć się przeciwnie niż mówi ci, przeczucie. Wydaje ci się, że wszystko robisz dobrze, a potem patrzysz na nagranie i widzisz, że punkt ciężkości jest za bardzo z tyłu. To trochę komplikuje sytuację.
- W takich momentach skoczek sam do podobnych wniosków dochodzi czy trener też ma w tym swój udział?
Właściwie to sprawa obojga. Czujesz, że coś nie gra, ale nie wiesz co to takiego. Potem rozmawiasz z trenerem i oglądasz powtórki. Wszystkie te trzy elementy razem dają nowe wyobrażenie o tym jak skok powinien wyglądać. Idziesz na skocznię i wprowadzasz poprawki w życie.
- Wszystko odbywa się z ogromną szybkością. Czy odczuwasz prędkość, którą przyjmujesz na rozbiegu?
Nie. Po tylu latach skakania naprawdę nie czuję tej prędkości. Może gdy skaczę na mamutach, gdzie prędkość wynosi powyżej 100 km/h. Wtedy jednak nadal nie odczuwam samej prędkości, lecz tę 10-kilometrową różnicę w prędkościach pomiędzy dużą, a mamucią skocznią. Tego uczucia nie da się porównać z żadnym innym. Nie czujesz się tak jakbyś siedział w samochodzie i pędził z dużą szybkością. Ty po prostu sam się poruszasz. Kiedy zbliżasz się do progu czujesz opór powietrza na swoich ramionach i myślisz sobie: "teraz mogę skakać bardziej agresywnie", ale to nie jest dobre rozwiązanie [śmiech].
- Mówi się, że skoczkowie to ludzie bardzo odważni. Nie każdy człowiek miałby tyle odwagi by skoczyć w dół z takiej wysokości.
Tak, jesteśmy odważni [śmiech]. A tak poważnie, niektórzy bardzo dobrzy skoczkowie obawiają się innych rzeczy. Dla mnie ważną sprawą jest to, by podejmować ryzyko również w innych dziedzinach. Lubię niebezpieczne sporty wodne. Chciałbym kiedyś skoczyć z urwiska ze spadochronem. I zrobię to kiedyś!
Próg
- Jaka jest prawidłowa pozycja najazdowa?
Opierasz się na całej stopie, a nie na jej części. Ważne jest by zachować odpowiedni punkt ciężkości. Ciało skoczka musi być giętkie, by łatwo poddawało się ruchom powietrza. Głowa powinna być tak pochylona, by znajdowała się na jednym poziomie z ramionami. Plecy muszą być wyprostowane, a stopy lekko zwrócone palcami na zewnątrz. Ważne jest to, że gdy zbliżasz się do progu nie ruszasz się tylko przesuwasz punkt ciężkości w górę i prostujesz nogi. Skoczek powinien lekko wyprostować nogi już na progu.
- A jeśli na przykład będzie mieć całkiem wyprostowane nogi na progu to wpłynie to w jakiś sposób na dystans?
Nie, to tak naprawdę nie ma większego znaczenia. Znacznie ważniejszy jest timing. Jeśli skok jest trochę spóźniony, ale pociągniesz go i zakończysz tak jak zwykle, to wszystko będzie w porządku. Jeśli zaś zbyt wcześnie przyjmiesz końcową pozycję najazdową to narty nie zbliżą się do ciebie we właściwy sposób po wybiciu. Opadną i będziesz musiał zaczekać na nie, by przybrać właściwą postawę w locie.
- W takim razie czy skoczek może oddać daleki skok w przypadku zbyt wczesnego albo zbyt późnego wybicia?
Tak może.
- Od czego więc zależy długość skoku?
Od techniki i właściwie tylko od niej. Oczywiście ważne jest to jak sobie radzisz w powietrzu. Jeśli chodzi o mnie to czuję, że skaczę, ale dopiero po 60, 70 metrach odczuwam, że lecę w powietrzu. I to odczucie jest prawidłowe. Skoczkowie odnoszą wrażenie, że unoszą się do góry, tak naprawdę jednak spadają w dół. Moja technika polega na tym, że na progu uaktywniam pełną moc, ale narty dopasowują się do mnie bardzo późno.
- Skoki narciarskie to ćwiczenie, którego wykonanie trwa 10-15 sekund. Jednak sama chwila wybicia to podobno zaledwie 0,3 sekundy. Skoki w dużej mierze są więc mechanicznymi odruchami. Jak ćwiczysz refleks?
Jednym z takich ćwiczeń jest na przykład sprint. Ja osobiście przechodzę również szczególny trening oczu, ale to tajemnica [śmiech]. Mogę jednak zdradzić, że są to zwykłe ćwiczenia, które można wykorzystywać w codziennym życiu. Jeśli chodzi o ekipę szwajcarską to refleks ćwiczymy nie tylko optycznie. Część zadań, związanych jest ze słuchem. Na szczęście nigdy nie musiałem skupiać uwagi na refleksie, bo nigdy nie miałem z nim problemów.
- A skąd wiesz, że zbliżasz się do końca rozbiegu?
To w dużej mierze kwestia przeczucia. W zimie na progu jest też wbitych szereg gałązek. Ja jednak staram się nie patrzeć na nie, tylko na całość.
Lot
- Na jakiej wysokości znajduje się skoczek po wybiciu się z progu?
Około 3, 4 metrów. W przypadku mamutów skoczek leci wyżej - na wysokości około 10 metrów nad skocznią. W locie głowa skoczka zwykle znajduje się wyżej niż stopy [w wyjątkowych przypadkach głowa może znajdować się niemal na tym samym poziomie co narty - taką technikę preferują Czesi i Japończycy - przyp. redakcji], stąd z naszej perspektywy ciężko jest określić jak wysoko nad skocznią naprawdę się znajdujemy.
- O czym myślisz kiedy unosisz się w powietrzu?
Staram się kontrolować narty i rozluźnić ramiona. Myślę o tym co mam robić i gdzie mogę wylądować. Jeśli wszystko idzie zgodnie z planem to w myślach zanim jeszcze wyląduję powtarzam sobie "ten skok mi wyjdzie, muszę jeszcze zakończyć go telemarkiem". W przypadku złego wybicia, cały czas myślisz o tym co mogłeś zrobić lepiej. Jesteś zirytowany tym co się stało i skok może ci nie wyjść.
- Czy widzisz kibiców, to co się dzieje wokół skoczni?
Kibice są zwykle zbyt daleko, by skoczek mógł ich dostrzec w locie. Czasami widzę sędziów liniowych.
- Jak ważna jest granica punktu konstrukcyjnego dla skoczka? Czy jest to tylko punkt orientacyjny?
W dzisiejszych czasach trzeba przekraczać ten punkt, gdyż w przeciwnym razie jest się pozbawionym szans na dobrą pozycję w konkursie. To jest linia orientacyjna, ale też w większości przypadków masz po prostu frajdę gdy przekraczasz tę granicę.
Rekordy
- Co jest dla skoczka cenniejsze: wylądowanie w miejscu, w którym dotąd nikt nie wylądował (czyli rekord skoczni) czy też zwycięstwo w zawodach?
Zwycięstwo, bo za rekord nie dostajesz pieniędzy [śmiech]. Miło jest być rekordzistą, ale musisz liczyć się z tym, że w dzisiejszych czasach twój rekord może szybko zostać pobity. Nawet na treningach wielu zawodników często zbliża się do tej granicy.
- A co według Ciebie umożliwia bicie rekordów?
Bardzo dobry skok i bardzo dobre warunki. Jeśli chcesz pobić rekord musisz mieć dobre warunki. W przeciwnym razie jest to po prostu niemożliwe.
- Przy bardzo długich skokach zawodnika może wcisnąć w narty...
Tak. Cały czas spadasz w dół. Kiedy widzisz, że jesteś już tak daleko cofasz się i tracisz napięcie ciała. Działa na ciebie ogromna siła, która wbija cię w skocznię. Lądujesz też wtedy w miejscu, w którym skocznia jest niemal zupełnie płaska. Jeśli twój punkt ciężkości nie jest stabilny, to możesz nie utrzymać się na nartach i zakończyć skok upadkiem. Dlatego bezpieczniej jest wtedy lądować na dwóch nogach.
- W dzisiejszych czasach bicie rekordów trochę wymknęło się chyba spod kontroli...
Może na niektórych skoczniach. Wszystko zależy od warunków. Jeśli masz dobre warunki to możesz lecieć i lecieć, a potem bezpiecznie wylądować na długich dystansach. Ale nie zawsze tak jest. Podczas tegorocznych zawodów w Planicy nie było nad tym kontroli. Skoczkowie rozwijali zbyt duże prędkości, wiatr z przodu był zbyt silny. W dodatku skakali świetni zawodnicy. To nie było rozsądne. Jak już jesteś tak wysoko w powietrzu to nie możesz tak po prostu się zatrzymać i wylądować.
- Co czuje zawodnik po zwycięstwie?
Nigdy nie wygrałem z czołówką Pucharu Świata... [wywiad został przeprowadzony na tydzień przed zwycięstwem Andiego w ramach LGP w Bischofshofen - przyp. redakcji]
- ...ale zwyciężyłeś w Pucharze Kontynentalnym.
Tak. To piękne uczucie kiedy wchodzisz na podium. W zeszłym roku byłem trzeci w Willingen i muszę przyznać, że dało mi to więcej radości niż zwycięstwo w Pucharze Kontynentalnym. Byłem tak szczęśliwy, że udało mi się dobrze skoczyć. Do tego kibicowało mi wiele tysięcy kibiców, no i był to Puchar Świata. To wiązało się z większą dawką emocji, odczuć i wielką radością. Na pewno gdybym wygrał byłoby jeszcze cudowniej, ale tego nie mogę wam niestety powiedzieć.
Skoki to sztuka
- Zbliżamy się do podsumowania naszej rozmowy. Czy w skokach narciarskich ćwiczenia czynią mistrza czy trzeba mieć też talent? Na ile skoki można wyćwiczyć, a na ile jest to kwestia tego, co ma się w głowie? Gdzie jest granica?
Moim zdaniem musisz być bardzo utalentowanym. Oczywiście powinieneś mieć ku temu pewne predyspozycje np. fizyczne, związane z odpowiednią sylwetką. Prawda jest jednak taka, że jeśli zaczniesz bardzo wcześnie i będziesz dużo trenować, możesz nabyć wiele wprawy. Jeśli dodatkowo będą cię wspierać dobrzy trenerzy to możesz naprawdę wiele się nauczyć. Ja zawsze chciałbym znajdować się na podium, wiele rzeczy chciałbym robić perfekcyjnie, ale nie tędy droga do dobrych skoków. Nie jest dobrze być perfekcyjnym. Nie musisz być doskonały, by doskonale skakać. Nie liczy się to, jak doskonałą przybierasz pozycję najazdową, ani jak idealnie się wybijasz. Wystarczy, że zrobisz to poprawnie. Liczy się tak naprawdę to, jak daleko skoczysz. Czasami skoczek może za bardzo skupiać uwagę na szczegółach, przez co zatraca poczucie całości skoku. Może wtedy utracić radość, która płynie z tego pięknego sportu. Trzeba skakać "z sercem". To bardzo ważne.
- Nad czym pod względem technicznym szczególnie mocno pracujesz? Masz jakieś konkretne cele na treningach?
Muszę udoskonalić pozycję na progu i pracować nad otwieraniem nart w literę "V". Moje narty często krzyżują się z tyłu. To nie jest wielki błąd, ale czuję, że tracę przez to kilka metrów. Tym bardziej, że inne elementy mojego skoku funkcjonują poprawnie. Jeśli chodzi o moje podejście do treningów to zawsze powtarzam sobie, że mam tylko jedną szansę i na tym treningu muszę wykonać wszystko tak jak trzeba. Staram się robić to lepiej niż inni. To jest taki mały cel, który sobie wytyczam.
- Co zamierzasz robić po zakończeniu Letniej Grand Prix?
Po zakończeniu letnich zmagań, które są dla mnie swego rodzaju testem szczególnie jeśli chodzi o aspekty techniczne, nadejdzie jesień, a wraz z nią zwiększona ilość treningów fizycznych, mających na celu poprawienie naszej kondycji. Będziemy też chcieli znaleźć najlepszy sprzęt na zimę. A on niestety ciągle się zmienia. Mam na przykład nowe buty na zimę. Chcę je wypróbować i sprawdzić jak się w nich czuję. Musimy też wspólnie dopracować kombinezony. Chodzi o to, żeby wyciągnąć wnioski z letnich startów i wykorzystać je potem w zimowych konkursach. Trzeba zrobić sobie listę: to i to działa, a to i tamto trzeba odrzucić. To nasze zadanie na jesień. Jeśli chodzi o mnie to potrzebuję odpoczynku przed zimą. Nie jest żadną tajemnicą, że właśnie jesienią wiele podróżuję i odwiedzam inne kraje. Dopiero gdy rozpocznę treningi na śniegu będę mógł wam powiedzieć w jakiej jestem formie. Oczywiście mamy specjalne, olimpijskie przygotowania. Jednak najlepszym przygotowaniem są według mnie dobre miejsca w zawodach Pucharu Świata. Wtedy wiem, że jestem dobry i nabieram pewności siebie. I tylko wtedy można oczekiwać udanego startu na olimpiadzie.
- Dziękuję za rozmowę.
« powrót do listy wywiadów