W dniu 12 czerwca Hirokazu Yagi oficjalnie zrezygnował z pełnienia funkcji naczelnego trenera reprezentacji Japonii. Yagi, powołany na to stanowisko rok temu, w kwietniu b.r. założył swój własny klub "Spytz" zrzeszający skoczków. "W obecnej sytuacji trudno byłoby mi uniknąć preferowania opieki nad swoimi zawodnikami. A skoro nie jestem w stanie w 100% skoncentrować się na prowadzeniu reprezentacji, musiałem dokonać takiego wyboru. Nie było innego wyjścia" - powiedział Yagi.

Decyzja ta zaskoczyła wszystkich związanych ze skokami w Japonii. Poczucie stabilności i dobrych perspektyw na przyszłość opierało się głównie na osobie Yagiego, jego zdolnościach trenerskich i organizacyjnych. Przecież w dużej mierze właśnie jemu Japończycy zawdzięczają sukces na Mistrzostwach Świata w Predazzo. Teraz reprezentacja znów pozostała bez sternika, w dodatku brak jest odpowiednich kandydatów na to stanowisko. A to jeszcze nie koniec problemów. Sytuacja finansowa Japońskiego Związku Narciarskiego jest na tyle zła, że przed rozpoczynającym się wkrótce sezonem letnim nie zostanie zorganizowane nawet jedno zgrupowanie całej kadry, po raz pierwszy od wielu lat. Pozostaje tylko liczyć na to, że trenerzy klubowi sami zadbają o dobre przygotowanie formy swoich podopiecznych. Co niestety może okazać się złudną nadzieją...