Zaloguj się
Kalendarz zawodów
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
kwiecień 2024
Najbliższe zawody
kalendarz na przyszły sezon
nie został jeszcze zatwierdzony
Pierwsze skocznie narciarskie w niczym nie przypominały dzisiejszych dumnych olbrzymów, wznoszących się dziesiątki metrów ponad miejscami dla publiczności. Zdecydowanie bardziej były podobne do prostych muld śnieżnych, które wiele dzieci, potrafiących jeździć na nartach, ale nie mających możliwości profesjonalnie uprawiać skoków, wznosi na trasach zjazdowych lub zwykłych pagórkach. Początkowo skocznia oznaczała po prostu stały próg, wykonany na ogół z materiału typu drewno lub słoma (by całość była choć minimalnie trwała) i porządnie przysypany śniegiem.

Dane wskazują, że nad technicznymi parametrami skoczni zaczęto się zastanawiać w 1911 r. Badania prowadził niejaki Sepp Bildstein. Były one całkiem zaawansowane - szkice zawierały m.in. wyliczenia optymalnego nachylenia rozbiegu i progu. Długo jeszcze jednak budowa tych obiektów szła niejako dwutorowo - komisje sobie, a lokalni organizatorzy sobie. Stąd też długość skoków "na co dzień" - choćby w czasach badań Bildsteina oficjalny rekord świata przekraczał już 40 metrów, ale odległości uzyskiwane podczas przeciętnych zawodów rzadko przekraczały 20 metrów.

Jak wyglądały początki rozwoju "skoczni oficjalnych"? W 1912 r. w Steamboat Springs (USA) powstał pierwszy kompleks skoczni różnych rozmiarów, nazwany od nazwiska konstruktora Hovelson Hill. Obiekty z tego czasu określane są po niemiecku mianem "Fallschanzen". Trudno dobrze przetłumaczyć to określenie - "skocznie do spadania" brzmi zbyt wartościująco, jakby chciało się powiedzieć "wtedy to nawet porządnej skoczni nie umieli zbudować, ot, na takiej się - spadało, a nie skakało". W rzeczywistości nie ma to nic wspólnego z rzekomą nieudolnością tych, którzy te obiekty projektowali. Ówczesna technika skoku była na tyle nierozwinięta (sposoby ograniczenia oporu powietrza nie były jeszcze skuteczne), że jedynym sposobem wydłużenia skoków było jak największe podwyższenie miejsca, z którego odbijał się skoczek. Dlatego charakterystyczną cechą tego typu skoczni był wysoki próg i stromy zeskok.

W 1936 roku FIS wprowadził listę wymogów dotyczących budowy skoczni. Miało to służyć ich ujednoliceniu, by wyniki zawodów w różnych miejscach były porównywalne. Jednak dopiero w 1972 roku w pełni wprowadzono system przyznawania homologacji. Od tego czasu zawody międzynarodowe mogą odbywać się tylko na skoczni zaaprobowanej przez FIS (przy czym dokument ma ważność kilku lat, po tym okresie trzeba ponownie zaprosić komisję). Wymusza to ciągłe dostosowywanie skoczni do aktualnych wymogów.

Tymczasem cofnijmy się ponownie do lat '30. W owych czasach za bezpieczne uchodziły skoki nie dłuższe niż 80 metrów. Nie powinno to tak bardzo dziwić - były one czymś nieznanym, wówczas bardzo nieliczni skoczkowie mieli za sobą ustane skoki na taką odległość. Jednak słoweński inżynier Stanko Blaudek uznał, że jest to pomieszanie przyczyny i skutku - nie dlatego skocznie nie pozwalały na dłuższe skoki, że były one niebezpieczne, tylko takie skoki były niebezpieczne, bo skocznie nie były do nich przystosowane. Cóż prostszego - musiał pomyśleć - niż zbudować nową skocznię, większą od wszystkich istniejących? Historię Blaudka i dzieła jego życia - planickiej Velikanki - można wyczytać w danych tej skoczni. Tu jednak trzeba wspomnieć raz jeszcze, że jest to początek lotów narciarskich i skoczni mamucich. Dodać można jeszcze tylko, że "mamut", a nawet "skocznia mamucia" to określenia zupełnie nieoficjalne, nie występujące w dokumentach PZN-u. To już pech polszczyzny, że "skocznia do lotów" to określenie niewygodne i kilkuwyrazowe (w odróżnieniu od choćby dosłownego odpowiednika niemieckiego).

Wcześniej owszem istniało już pojęcie punktu krytycznego, ale nie praktykowano szeroko podziału skoczni na typy ze względu na rozmiary. Wymusiła to dopiero jawna prowokacja, jaką stały się skocznie mamucie. Od 1962 roku na olimpiadzie i Mistrzostwach Świata organizowane są dwa indywidualne konkursy skoków (początkowo na skoczniach K-70 i K-90, od 1989 roku - K-90 i K-120). Aktualnie obowiązujący podział skoczni to:
  • skocznie małe - punkt K 20-45 m
  • skocznie średnie - punkt K 46-74 m
  • skocznie normalne - punkt K 75-99 m
  • skocznie duże - punkt K 100-130 m
  • skocznie mamucie - punkt K od 170 m
Zwraca uwagę, że rozsiane bardzo licznie po świecie malutkie skocznie dla dzieci zaczynających treningi, mające punkty konstrukcyjne rzędu 10-15 m, według tego podziału w ogóle nie są skoczniami...

Często zmiany techniki skoku wymuszają duże zmiany w konstrukcji skoczni. Ostatnią wielką zmianą było pojawienie się stylu V. Pozwala on na uzyskiwanie większych odległości, natomiast prędkość przy lądowaniu wyraźnie się zmniejsza, a parabola lotu jest bardziej płaska. Po zaaprobowaniu takiego stylu przez komisję skoków narciarskich FIS konieczna stała się przebudowa dziesiątek skoczni. Polega to przede wszystkim na wydłużeniu strefy lądowania, zmianie jej profilu (by zmniejszyć obciążenie), a także zmniejszeniu nachylenia progu, co ma być bardziej dostosowane do nowoczesnej paraboli lotu skoczka.

Obecnie skoki narciarskie stały się ze sportu zimowego dyscypliną całoroczną. Spowodowane jest to odkryciem, że skocznie można latem wyłożyć specjalnym tworzywem. Jako pierwszy zastosował je w 1954 r. trener z byłego NRD, Hans Renner - wyłożył zeskok skoczni matami z winiduru o "szczotkowato" postrzępionych końcach. Pierwsze skocznie letnie wyglądały jeszcze dość nieporządnie. Obecnie maty układa się bardzo równo i stosuje się różne kolory dla oznaczenia stref skoczni (cały zeskok jest najczęściej biały lub zielony, innym kolorem zaznacza się linie co pięć metrów, na czerwono punkt K. Niekiedy w górnej części zeskoku układa się z kolorowych mat np. logo klubu). Potocznie tworzywo to określa się jako igelit, choć w rzeczywistości dziś miewa ono bardzo różny skład chemiczny.

Zeskok wyłożony igelitem lub innym materiałem musi być w czasie konkursu polewany wodą dla zapewnienia odpowiedniego poślizgu. Dlatego do obowiązkowego wyposażenia skoczni całorocznej należą spryskiwacze. Nawierzchnia nie może też być nadmiernie śliska (dlatego konkurs na Mistrzostwach Polski, organizowany na dwudziestoletnim igelicie i w ulewnym deszczu, właściwie powinien był zostać przerwany). Nowoczesne maty dają warunki coraz bardziej zbliżone do skakania na śniegu.

Na rozbiegu stosuje się w lecie różne materiały, m.in. porcelanę, szkło, tworzywa, rzadziej metal. Warunki są oczywiście inne, niż na wyślizganym śniegu, dlatego latem stosuje się inne smary do nart. Ostatniej zimy FIS zaaprobował stosowanie sztucznego rozbiegu także zimą. Ma to dawać bardziej wyrównane warunki, stałe podczas trwania konkursu. Pierwsza skocznia z całorocznym podgrzewanym rozbiegiem powstaje w niemieckim Braunlage, organizującym m.in. zawody Pucharu Kontynentalnego.
Oficjalne zawody letnie organizowane są od 1982 roku, w 1994 stworzono Letnie Grand Prix. Traktowane jest ono często bardziej jako przygotowanie do zawodów w zimie, ale podobnie jak Puchar Świata, przyciąga dużo publiczności.

Sztuczne tworzywa stosuje się na większości skoczni normalnych i mniejszych i rzadziej (choć owszem) na skoczniach dużych. Nie spotyka się w ogóle igelitowych mamutów, nikt się na to jeszcze nie odważył. Zaczyna się jednak o tym mówić. Na stronie miejscowości Tauplitz, gdzie znajduje się Kulm, najmniejsza z pięciu mamucich skoczni, można znaleźć prezentację takiego projektu. Cóż, zawody wykazały, że skoki na dobrym sztucznym materiale nie są bardziej niebezpieczne, niż na śniegu. Jednak trudno powiedzieć, czy FIS zezwoli na wykładanie także mamutów tworzywem.

Ciągłe powiększanie się skoczni (przypomnijmy - jeszcze 15 lat temu mianem skoczni dużej określano obiekt o punkcie K 90 m) powoduje coraz większe problemy z wiatrem. Urasta on do rangi głównego wroga skoczków... Jak wiadomo skądinąd, wiatr z przodu jest korzystny, z tyłu skraca skok, zaś gwałtowne podmuchy z boku są niebezpieczne. Im większa skocznia, tym niższa jest dopuszczalna prędkość wiatru, po przekroczeniu której należy przerwać zawody.

Za szczęściarzy mogą uważać się dyrektorzy klubów narciarskich, do których należą skocznie naturalne, tj. z rozbiegiem na naturalnym zboczu, tym samym, co zeskok - na nich warunki wiatrowe są najlepsze, zwłaszcza, jeśli skocznia leży wśród lasu. W innych przypadkach trzeba sobie radzić inaczej - choćby wznosząc osłony przeciwwiatrowe, niestety ciągle niedoskonałe. Dlatego też pojawił się pewien projekt... Nie mogę ręczyć za jego autentyczność - relata refero, ja tylko to wyczytałam. Mianowicie podobno w Kuopio planowana jest budowa... skoczni w hali. Ma to być od razu duża skocznia, w dodatku wchodząca w skład kompleksu sportowo-rozrywkowego. Cóż... dziwnie to sobie wyobrazić. Mam nadzieję, że takie ciekawostki nie będą głównym nurtem rozwoju skoczni.

W Polsce obecnie istnieje kilka porządnych i bardzo porządnych obiektów (Wielka Krokiew, Orlinek, Skalite w Szczyrku) i cała masa skoczni kompletnie zapuszczonych. Teraz, wobec nagłej ogromnej popularności skoków narciarskich, niektóre na pewno mogą liczyć na renowację - skoki mają szansę wrócić na tereny, z których zostały zepchnięte wyłącznie w góry (północny Śląsk, być może Warszawa...).

Zasadniczo do budowy skoczni wystarcza jedno większe wzniesienie i w miarę dobre warunki. Nie musi to być koniecznie w górach. Jednak w Polsce "polityka skoczniowa" jest zupełnie inna, niż np. w Niemczech, Austrii lub Norwegii. Po pierwsze brakuje pieniędzy, a po drugie ten sport nie miał do tej pory wystarczającego oparcia wobec mniejszej niż w tych krajach popularności. We wspomnianych krajach skoki narciarskie to sport uprawiany przez tysiące dzieci. Stąd zdarzają się tam kluby, posiadające tylko zupełnie małe skocznie - zawsze można wysłać grupkę zawodników na trening całkiem niedaleko. W Polsce byłoby to dziś nie do pomyślenia - na malutkich skoczniach skoczkowie na dłuższą metę nie mogą się rozwijać, a jeżeli do najbliższej skoczni jest 300 km... Taka była przyczyna klęski skoczni warszawskiej.

Mamy nadzieję, że teraz, gdy skoki narciarskie są tak popularne, sytuacja się poprawi. W końcu skocznia jest tą podstawą, bez której skoki nie są możliwe....

UWAGA!
Oficjalne rekody skoczni to wszystkie najdłuższe skoki do końca sezonu 2003/2004. Od sezonu 2004/2005 to te najdłuższe skoki, które oddane zostały w zawodach Igrzysk Olimpijskich, Mistrzostw Świata, MŚ Juniorów i Pucharu Świata w konkurencji skoków narciarskich.
przygotowała Ewa Ulińska, pomoc Tomasz Adamczyk
« powrót do strony głównej
Historia skoczni narciarskich

Historia skoczni narciarskich

Przekaż 1,5% podatku na rehabilitację syna naszego redaktora - Adam Mysiak
Reklama
Typer - typuj wyniki skoków narciarskich
Reklama
krzesła biurowe Warszawa
Cookies
Ten portal korzysta z plików cookies w celu umożliwienia pełnego korzystania z funkcjonalności serwisu, dopasowania reklam oraz zbierania anonimowych statystyk.
Obsługę cookies możesz wyłączyć w ustawieniach Twojej przeglądarki internetowej.
Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Administratorem danych osobowych, udostępnionych przez Klienta, jest 10 OFFICE Paweł Stawowczyk. Dane osobowe będą przetwarzane wyłącznie w celu identyfikacji użytkowników piszących komentarze, w celu obsługi konkursów, w celu wysyłki wiadomości drogą mailową itp. i nie będą w żaden inny sposób archiwizowane, gromadzone lub przetwarzane.
Publikowane materiały mogą zawierać Piksel Facebooka i inne technologie śledzenia, stosowane za pośrednictwem stron internetowych osób trzecich.
ukryj ten komunikat na stałe »
copyright © 2000-2024 10office.pl
Obserwuj Skokinarciarskie.pl na Facebooku Obserwuj Skokinarciarskie.pl na Twitterze RSS na Skokinarciarskie.pl - newsy o skokach narciarskich