PolonusMyslę, że o organizację mistrzostw mozemy, jako kibice, byc spokojni. Zawodnicy też. Ja osobiście najbardziej boję się o frekwencję. Biorąc za punkt wyjścia zawody PŚ w skokach optymistą być nie można. Przeciwnie, Ci z Japonczyków, co wyłozyli kasę mogą spokojnie przygotowywać się do sepuku.
Z drugiej strony na olimpiadzie w Sapporo w roku 1972, podczas konkursów skoków na obu skoczniach, byl pełen stadion widzów .
Tylko, że wtedy głównymi faworytami obu zawodów byli skoczkowie japońscy. Na małej skoczni zwyciężył zresztą główny faworyt gospodarzy Yukio Kasaya, jedna z jaśniejszych postaci skoków narciarskich tamtych lat.
Teraz Japonczycy są duzo słabsi, podobnie jak w dwuboju klasycznym, w którym jeszcze stosunkowo niedawno byli potęgą.
Powyższe może zdecydowanie wpłynąć na wspomnianą wyżej frekwencję. Mam nadzieję, że nie osiągnie ona stanów średnich z niektórych zawodów PŚ w Libercu, gdzie gdyby nie rodziny czeskich zawodników osiągnełaby wielkosci zblizone do zerowych.
A dwa lata później, w roku 2009, organizatorzy mogą chyba liczyc tylko na kibiców z Polski. Może chociaż wtedy czescy gospodarze będą nieco milsi dla polskich turystów. Będą mieli uzasadniony powód.
(16.09.2006, 11:46)