Reprezentacja Słowenii odniosła pierwsze w tym sezonie zwycięstwo w konkursie drużynowym, pokonując w Oslo Norwegów i Japończyków. Polacy zakończyli rywalizację na szóstym miejscu...

Dla pierwszej grupy belkę startową ustawiono w piętnastej bramce, mając na uwadze umiarkowany wiatr pod narty. Na pierwszy daleki skok nie musieliśmy długo czekać - 125 metrów osiągnął Taku Takeuchi, który wyprowadził Japończyków na prowadzenie.

Tak daleko nie lądował Kamil Stoch - 115 metrów w tym momencie wystarczało na drugie miejsce naszej reprezentacji. Japończyków nie zdołali wyprzedzić także Austriacy - mimo że Michael Hayboeck lądował na 126. metrze. Stało się tak za sprawą rekompensat punktowych za warunki oraz not za styl.

Przed nami plasowali się także Słoweńcy (122,5 m Jurija Tepesa), Niemcy (121 m Karla Geigera) i Norwegowie (125 m Daniela Andre Tande), jednak po pierwszej kolejce na czele plasowali się wciąż Japończycy.


Druga grupa startowała z szesnastej belki. Tutaj niezły skok oddał Kento Sakuyama - 120,5 metra pozwoliło Japończykom jeszcze przez chwilę utrzymać prowadzenie. Tymczasem my traciliśmy coraz więcej do reprezentantów Kraju Kwitnącej Wiśni - Andrzej Stękała wylądował na 115 metrze.

Sporo do Japończyków wkrótce tracili także Austriacy - 116 metrów Manuela Poppingera nie pomogło w walce o podium. Dużo lepiej spisał się Domen Prevc - po jego skoku na odległość 126 metrów Słoweńcy wyprzedzali Japończyków o 6,6 punktu.

Sytuacja na dwóch pierwszych miejscach nie zmieniła się do końca kolejki - Andreas Wellinger uzyskał 121,5 m, a Anders Fannemel lądował dwa metry bliżej.


Trzeci z Japończyków, Daiki Ito, nie doleciał do punktu K - 118,5 metra przy lekkim wietrze w plecy nie było jednak złym rezultatem. Zastanawialiśmy się, jak w takich warunkach spisze się Dawid Kubacki, jednak na odpowiedź musieliśmy chwilę poczekać - czerwone światło przez pewien czas nie gasło.

Gdy wreszcie Kubacki odbił się od belki, w słabym stylu wylądował pół metra przed czerwoną linią - byliśmy na drugim miejscu. Na możliwość oddania skoku dłuższą chwilę czekał również Jan Matura - w trakcie tej przerwy belka startowa powędrowała do góry (bramka siedemnasta) - to za sprawą wiatru w plecy.

Zarówno Czech (112,5 m), jak i kolejny na liście Andreas Kofler (108,5 m) nie spisali się dobrze. Na prowadzenie - o punkt przed Japończykami - wyszli za to Słoweńcy (116 m Roberta Kranjca). Polaków wyprzedzili jeszcze Niemcy (118 m Richarda Freitaga) i Norwegowie (119,5 m Johanna Andre Forfanga dawały im pierwsze miejsce ex aequo z reprezentacją Słowenii).


Czwarta kolejka, rozpoczęta przy szesnastej belce, miała rozstrzygnąć sprawę awansu do drugiej serii - w walce pomiędzy Rosjanami (113 m Dienisa Korniłowa) i Szwajcarami (114,5 m Simona Ammanna) lepsi okazali się ci pierwsi.

My jednak z większą uwagą przyglądaliśmy się rywalizacji o podium (tu dobry występ zanotował Noriaki Kasai - 119,5 m) i kibicowaliśmy Polakom. 118 metrów Stefana Huli pozwoliło nam obronić się przed Czechami (115,5 m Romana Koudelki), jednak kolejne drużyny już nas wyprzedzały.

Wysoką formę potwierdził Stefan Kraft - tym razem Austriak lądował na 127 metrze, a Austriacy plasowali się na drugim miejscu (nieco ponad dziesięć punktów za Japończykami). Odległość o metr słabszą osiągnął Peter Prevc, a po dodaniu wysokich not za styl Słoweńcy wyprzedzali drużynę Japonii o osiemnaście oczek. Na czele pozostali już do końca kolejki - dużo bliżej lądowali bowiem Severin Freund i Kenneth Gangnes (po 119,5 m).


Przed drugą serią rozbieg wydłużono do siedemnastej bramki. W pierwszej grupie ponownie dobry rezultat uzyskał Taku Takeuchi (122,5 m) - to przybliżało Japończyków do podium. Lepiej niż godzinę wcześniej skoczył Kamil Stoch (119 m), ale naprawdę dobre próby pokazali Michael Hayboeck (127,5 m) i Jurij Tepes (126 m).

Słoweńców z prowadzenia nie zepchnęli Niemcy (122,5 m Karla Geigera) i Norwegowie - choć próba Daniela Andre Tande (130 m) znacząco przybliżyła gospodarzy do podopiecznych Gorana Janusa.


Szósta kolejka to jeszcze dłuższy rozbieg (bramka osiemnasta). Przy takim najeździe obserwowaliśmy kolejną niezłą próbę Japończyka - Kento Sakuyama uzyskał 118,5 metra. Japończycy prowadzili, ale Polacy przybliżyli się do nich na dwadzieścia punktów po świetnym skoku Andrzeja Stękały (129,5 m).

Mimo krótszego skoku Manuela Poppingera (122 m) wyprzedzili nas Austriacy, natomiast dzięki świetnej próbie Domena Prevca (130 m) Słoweńcy znaleźli się zdecydowanie przed Japończykami. Występy Andreasa Wellingera (121,5 m) i Andersa Fannemela (123 m) nie miały już wpływu na pozycję lidera.


Początek siódmej kolejki przyniósł dwa dobre skoki na odległość 125 metrów - najpierw w tym miejscu lądował Daiki Ito, a po chwili Dawid Kubacki. Miało to o tyle duże znaczenie, że po skoku Andreasa Koflera (113,5 m) Austriacy plasowali się za Polakami.

Jurij Tepes i Domen Prevc tymczasem denerwowali się o skok Roberta Kranjca. Niepotrzebnie, bowiem "Robi" doleciał do 127. metra - to oznaczało prawie czterdzieści punktów przewagi nad Japończykami.

Z rozbiegu skróconego na prośbę trenera (belka szesnasta) startował Richard Freitag. Ten manewr nie opłacił się - Niemiec uzyskał tylko 116 metrów, a podopieczni Wernera Schustera plasowali się tuż przed Polakami. Siedemnastą belkę zadysponowano natomiast Johannowi Andre Forfangowi - 120,5 metra dawało Norwegom drugie miejsce ze stratą trzydziestu punktów do Słoweńców.


W ósmej kolejce skoczkowie - jak zawsze - startowali w zmienionej kolejności, odwrotnie do miejsc zajmowanych po siedmiu próbach. Z powodu przedniego wiatru rozbieg skrócono do bramki szesnastej, mimo to zawodnicy latali dalej niż niespełna godzinę wcześniej.

Austriacy walczyli o wyprzedzenie poprawienie pozycji, a skok Stefana Krafta (129,5 m) zdecydowanie im to ułatwił. Podopiecznym Heinza Kuttina ulegli Polacy (119,5 m Stefana Huli), wyprzedzili ich za to Niemcy (128 m Severina Freunda).

Wreszcie przyszedł czas na walkę - albo raczej obronę - miejsc na podium. Z sukcesem zakończyli ją Noriaki Kasai (124,5 m) i Kenneth Gangnes (130 m), a zdecydowany sukces Słoweńców 130-metrowym skokiem przypieczętował Peter Prevc.



klasyfikacja generalna Pucharu Świata »