Zaloguj się
Kalendarz zawodów
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
kwiecień 2024
Najbliższe zawody
kalendarz na przyszły sezon
nie został jeszcze zatwierdzony
Wywiad przeprowadziła Katarzyna Iskierka
Puchar Świata 2012/2013 z pewnością był dla Dawida Kubackiego najlepszym w karierze. Brązowy medalista mistrzostw świata w drużynie opowiedział nam o swoich skokach w tym sezonie i o przyczynach wzrostu formy.

Skokinarciarskie.pl: Dawid, to Twój pierwszy pełny sezon w Pucharze Świata. Czy myślisz, że był on momentem przełomowym w Twojej karierze?



Dawid Kubacki: Myślę, że cały ten sezon jest przełomowy. Nigdy wcześniej nie udało mi się punktować w Pucharze Świata, raczej pokazywałem się w Pucharze Kontynentalnym, a występy w PŚ nie były do końca udane. Na początku sezonu też nie szło nam wszystkim rewelacyjnie, mieliśmy kilka problemów. Udało nam się pozbierać, wszystko ruszyło i teraz jest OK. Ale nigdy wcześniej nie szło mi tak dobrze.

No właśnie, początek sezonu był całkowitą klapą, ale koniec jest świetny w waszym wykonaniu...

Na początku sezonu mieliśmy problemy z kombinezonami, nie trafiliśmy w materiał - to była jedna z rzeczy, jakie nam przeszkadzały. Poza tym przyczyną słabego startu była presja, którą sami sobie na siebie nałożyliśmy. Chcieliśmy osiągać świetne wyniki od samego początku zimy, a chyba jeszcze nie byliśmy na to gotowi. No i nic nam się nie zgrało do końca tak jak trzeba.

Wygląda na to, że w konkursach drużynowych zająłeś miejsce Stefana Huli, który do tej pory był zazwyczaj tym "czwartym do brydża".

Ciężko powiedzieć, czy zająłem jego miejsce. W każdym razie nie w każdych zawodach, bo przecież wymieniamy się czasami z Krzyśkiem, więc różnie to bywa. Trener podejmuje decyzję na bieżąco. Na każdym obiekcie inaczej się skacze, jeden spisuje się tak, drugi tak. Jeżeli ktoś jest pewniejszy, to następuje zmiana i to jest oczywiste, jeśli chodzi o drużynę. Nie patrzy się na to, kto będzie skakał, tylko na to, żeby drużyna osiągnęła jak najlepszy wynik w tym momencie.

Jak to się stało, że - paradoksalnie - po odejściu Adama, który był najlepszym skoczkiem w historii Polski, mamy najsilniejszą drużynę?

Tak, to nas Adam blokował (śmiech). Oczywiście żartuję, ale nie wiem, jak to wytłumaczyć. Myślę, że dostaliśmy takiego sporego kopa, chociażby przez to, że on odszedł i siłą rzeczy musieliśmy się zmotywować, żeby dobrze skakać. Jednak w skokach chodzi o to, żeby osiągać dobre wyniki, a nie tylko żeby skakać - a akurat złożyło się tak, że w tym okresie, w którym Adam zakończył karierę, my jakby doszliśmy do tej doświadczonej grupy zawodników i swoimi wynikami dogoniliśmy Kamila czy innych chłopaków. Teraz jest dobrze, wszyscy prezentujemy dość wysoki poziom.



A wracając do Ciebie - jak to jest, że w kwalifikacjach najczęściej plasujesz się w czołówce, ale w konkursach nie zawsze idzie tak dobrze?

Różnie to bywa. Każdy konkurs jest inny. Czasami było tak, że sam sobie byłem winny, bo po prostu zepsułem skok. Nie skaczę jeszcze na tyle rewelacyjnie, forma nie jest na tyle stabilna, żeby każdy skok był idealny - przez to zdarzały się słabsze występy. Czasami w pierwszej serii, czasami w drugiej, czasami i w kwalifikacjach - to się miesza, więc trudno powiedzieć, że zawsze nie wychodzi mi w konkursach. Czasami to też zależy od warunków. Na progu wydaje się, że powinno być dobrze, a potem wyniki pokazują, że nie ma rewelacji, bo podwieje albo nie podwieje.

Jako jeden z niewielu skoczków masz bardzo wysoką parabolę lotu, która dla większości zawodników nie jest korzystna, bo kończy się lądowaniem na buli. U Ciebie natomiast sprawdza się to bardzo dobrze...

To nie do końca tak działa. U mnie to się akurat sprawdza, ale tu chodzi o zachowanie prędkości. Czasami, gdy skoki są gorsze - albo troszkę spóźnione, albo za wysoko wyjdę do góry - prędkość jest wyhamowana na buli; jest wysokość, ale nie przekłada się ona na odległość. Ale są też takie skoki, które są "nakręcone" w odpowiednim kierunku; są wysokie, ale leci się tak, jak powinno, czyli daleko.

W tym roku mieliśmy zimową próbę przedolimpijską w Soczi. Jak Ci się podobają tamtejsze obiekty?

W Soczi skakałem już latem na Pucharze Kontynentalnym. Ogólnie skocznie fajne, wtedy startowałem na dużej. Jej profil mi odpowiada, wyniki tych zawodów też nie były złe. Teraz podczas Pucharu Świata pogoda nam nie ułatwiała życia i raczej zapowiadało się, że te zawody się w ogóle nie odbędą z powodu braku śniegu, było bardzo ciepło. Organizatorzy jednak świetnie sobie z tym poradzili, skocznia była bardzo dobrze przygotowana i odbyły się fajne konkursy. Ogólnie Soczi bardzo mi pasuje.

Potem przyszedł czas na mistrzostwa świata i medal w drużynie. Jak wy oceniliście całe to zamieszanie, jakie powstało w związku z błędami przy naliczaniu punktów?

Ciężko powiedzieć, jak my to odebraliśmy. Zaraz po skoku Kamila oczywiście cieszyliśmy się, bo Kamil spisał się dobrze; wszyscy dobrze skoczyliśmy w tym konkursie i mieliśmy wielką nadzieję, że tę szansę na medal jednak zrealizujemy. Wtedy zostało nam tylko czekać na skok Niemca, a gdy on skoczył i wyświetliło się, że brakuje nam 0,8 punktu, to załamaliśmy się, bo wszystko prysło. To było pół metra. Mógł być ten medal, a nie ma. Wyglądało na to, że zostaniemy na czwartym miejscu. Każdy był przygnębiony, bo niby można się było cieszyć, że każdy skoczył na miarę swoich możliwości i tak, jak tego oczekiwali trenerzy, ale tak jednak nie było. Byliśmy naprawdę mocno podłamani.

A później dotarła do nas informacja, że coś jest nie tak; myśleliśmy, że zdyskwalifikowano kogoś z drużyny, która była na podium. Mieliśmy pewność, że coś takiego się stało i były jakieś nieprawidłowości. Zaczęliśmy się cieszyć, ale potem powiedziano nam, że jednak to za wcześnie na radość, bo nic nie było pewne. Od tego momentu siedzieliśmy i czekaliśmy. Pół godziny nerwów, stania, czekania i zastanawianie się - co, jak i dlaczego? To było straszne zamieszanie.



Medal zdobyliście, ale dało się słyszeć głosy, że przez tę aferę nie jest on tak cenny, jak gdyby był wywalczony w normalnych warunkach?

Na pewno wielkie rozczarowanie dotknęło Norwegów, ale to nie była przecież ich wina. Oni tego nie próbowali przecież w żaden sposób ustawiać, my zresztą też nie, tylko gdzieś po drodze zawiodła organizacja. Trudno, tak to wyszło, dla nas na szczęście ta sprawa w ogóle wyszła. Bo gdyby nie cicha wojna o pierwsze miejsce pomiędzy Norwegami a Austriakami, to nikt by się tym nie zainteresował i w ogóle nikt by o tym nie mówił...

Czy ten medal zmienił sposób, w jaki siebie postrzegasz?

Nie, czemu? Blacha to blacha, ona nic nie wnosi. Po mistrzostwach trzeba było wrócić do domu, uprać rzeczy, przepakować się i jechać na kolejne zawody.

A jaki jest Twój stosunek do ciągłych zmian wprowadzanych przez FIS do skoków? A to zmieniają się kombinezony, a to przelicznik punktów za wiatr, teraz mają dyskutować o usunięciu sędziów... Czy to nie wprowadza zamieszania do dyscypliny?

O sprawie sędziów nic do tej pory nie słyszałem. Natomiast pozostałe zmiany wprowadzają zamęt, ale dla oglądających. Dla nas na początku, gdy te zmiany są świeże, to są niejasne, ale jesteśmy w stanie je przyjąć i zaakceptować, bo do nas należy tylko skakanie. A kto będzie oceniał i jak to będzie robił - to już nie leży w naszej gestii. My musimy się do tego tylko dopasować.

Ale ciągłe zmiany powodują, że skoki robią się nieciekawe do oglądania. Dla mnie zawsze było tak, że ten, kto skoczył najdalej, wygrywał - to było proste i logiczne. Ktoś skoczył na sam dół, ludzie się cieszą, zawodnik się cieszy i wszystko wiadomo. A teraz zdarza się, że zawodnik skacze daleko, kibice się cieszą, że będzie w czołówce, a tu nagle się nawet do trzydziestki nie dostaje...



Dzisiaj (rozmowa miała miejsce po pierwszym dniu zawodów na Letalnicy) miałeś szansę po raz pierwszy skakać w Planicy. Jak wrażenia?

Ogólnie - spoko. Pogoda fajna, skocznia straszna, przynajmniej z góry. Jeżeli chodzi o sam lot, to trochę wieje. Ale może być. Ciężko mi to w sumie ocenić po dwóch skokach.

Sezon się kończy. Czy wiesz, od czego będziesz zaczynał latem i jak będzie wyglądała Twoja pozycja w kadrze?

Myślę, że większych zmian w kadrze nie będzie, zostaniemy w takiej samej grupie i po krótkim odpoczynku znowu wszyscy zabierzemy się za treningi.

Czyli po sezonie krótki odpoczynek?

Póki co nie mam żadnych większych planów. Mamy za to odgórnie zaplanowane kilka eventów i zgrupowań. Potem, gdy zrobi się trochę luźniej, muszę wrócić na studia, wszystko nadrobić i pewnie tyle, bo zanim to wszystko ogarnę, będzie już lato.

Dziękuję za rozmowę i w takim razie życzę miłego odpoczynku.

Również dziękuję.

Rozmawiała Katarzyna Iskierka, fot. Anna Walczyńska.

« powrót do listy wywiadów
Wywiad z Dawidem Kubackim
Wywiad z Dawidem Kubackim

Wywiad z Dawidem Kubackim

Kalendarium
Sabirżan Muminow
Przekaż 1,5% podatku na rehabilitację syna naszego redaktora - Adam Mysiak
Reklama
Typer - typuj wyniki skoków narciarskich
Reklama
krzesła biurowe Warszawa
Cookies
Ten portal korzysta z plików cookies w celu umożliwienia pełnego korzystania z funkcjonalności serwisu, dopasowania reklam oraz zbierania anonimowych statystyk.
Obsługę cookies możesz wyłączyć w ustawieniach Twojej przeglądarki internetowej.
Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Administratorem danych osobowych, udostępnionych przez Klienta, jest 10 OFFICE Paweł Stawowczyk. Dane osobowe będą przetwarzane wyłącznie w celu identyfikacji użytkowników piszących komentarze, w celu obsługi konkursów, w celu wysyłki wiadomości drogą mailową itp. i nie będą w żaden inny sposób archiwizowane, gromadzone lub przetwarzane.
Publikowane materiały mogą zawierać Piksel Facebooka i inne technologie śledzenia, stosowane za pośrednictwem stron internetowych osób trzecich.
ukryj ten komunikat na stałe »
copyright © 2000-2024 10office.pl
Obserwuj Skokinarciarskie.pl na Facebooku Obserwuj Skokinarciarskie.pl na Twitterze RSS na Skokinarciarskie.pl - newsy o skokach narciarskich