Wywiad przeprowadziła Joanna Pyrek
Lasse Ottesen - tego zawodnika fanom skoków narciarskich nie trzeba przedstawiać. Jest, obok Espena Bredesena, jednym z najbardziej utytułowanych zawodników norweskich lat 90-tych. Swą bogatą w sukcesy karierę zakończył jesienią 2001 roku. Od maja 2002 jest trenerem skokowym reprezentacji Norwegii w kombinacji norweskiej.
Wraz z Janem Wielgusem, redaktorem niemieckiej strony Nordische Kombination Online
www.nordische-kombination.de miałam okazję rozmawiać z Lasse podczas Pucharu Świata "A" w kombinacji norweskiej, który odbył się w czeskim Harrachovie. Ottesen opowiedział nam o swoich nowych obowiązkach, o planach związanych z kadrą kombinacji norweskiej oraz... w jakim charakterze pojawi się podczas PŚ w lotach narciarskich w Planicy.
Dlaczego zdecydowałeś się przyjąć ofertę Norweskiego Związku Narciarskiego i zostałeś trenerem kombinatorów norweskich?
Lasse Ottesen: Myślę, że to bardzo ekscytująca praca. Jestem jeszcze młody, nadal kocham narciarstwo, jestem w tym środowisku już od ponad dziesięciu lat. W drużynie norweskiej widzę bardzo duży potencjał i świetną grupę zawodników. Takie były zatem powody mojej decyzji.
Czy metody treningowe w skokach narciarskich są takie same jak w kombinacji norweskiej? Jak radzisz sobie, jako trener - specjalista od skoków, z faktem, że kombinatorzy muszą jeszcze trenować biegi?
Lasse Ottesen: W tym roku pracowaliśmy w Norwegii razem ze skoczkami "specjalistami". Mam z Miką [Kojonkoskim] bardzo dobry kontakt, ale to jest właśnie kombinacja norweska, czyli wciąż trzeba brać pod uwagę część biegową. Mam nadzieję, że udało nam się wnieść trochę poprawek, które pozwolą nam być lepszymi w skokach, ponieważ nasi zawodnicy już są bardzo dobrzy w biegach narciarskich. Wszyscy biegają dobrze, dlatego najważniejsze dla nas jest, byśmy skakali coraz dalej. Obecnie naszym zawodnikom dobrze wiedzie się także w Pucharze Świata "B", dlatego z niecierpliwością czekamy na następne zawody.
W lecie wydawało się, że norwescy kombinatorzy powracają do dobrej formy. Tymczasem w pierwszych zimowych konkursach twoi zawodnicy (z wyjątkiem Pettera Tande) nie skakali zbyt dobrze. Dlaczego?
Lasse Ottesen: Dobre pytanie (śmiech). Myślę, że ma to związek z tym, że w lecie nie było na nas tak dużej presji ani ze strony mediów ani z powodu regulaminu Pucharu Świata, który jest bardzo wymagający. Mam tu na myśli kwalifikowanie się do kolejnego cyklu zawodów w Pucharze Świata "A". To wytwarza szczególną presję, sprawia, że zawodnicy są bardziej podenerwowani i nie tak odprężeni,. Dla nas to duży problem. W każdym razie Kristian Hammer jest już coraz lepszy, Espen Rian także, choć dziś [14.12.2002] za bardzo nie poszedł mu bieg. Również Jan Rune Grave coraz bardziej poprawia swe umiejętności, zatem mam nadzieję, że w tym roku będziemy jeszcze lepi niż w lecie.
W tym sezonie obserwujemy w Norwegii odrodzenie się skoków narciarskich. Prawie wszyscy twierdzą, że Norwegia zawdzięcza to pracy Miki Kojonkoskiego. Jak sądzisz, co Mika zmienił w drużynie?
Lasse Ottesen: Myślę, że najważniejsze było to, że Mika pojawił się w Norwegii jako osoba, która ma na swym koncie wielkie sukcesy. To człowiek doświadczony, cieszący się autorytetem. Dlatego gdy Mika pojawił się w Norwegii, wszyscy działacze, całe środowisko związane ze skokami ufało mu i było przekonane o słuszności jego metod. Myślę, że ten aspekt był najważniejszy. Roar Ljoekelsoey i Henning Stensrud zajmowali już miejsca na podium. Teraz mamy Sigurda, który skacze naprawdę dobrze. Również umiejętności Bjoerna Einara Romoerena coraz bardziej się poprawiają, ale nadal tylko Sigurd jest naprawdę dobry [rozmawialiśmy w połowie grudnia]. Poza tym Mika wprowadził kilka zmian w technice skoku i treningu fizycznym.
Czy sukces skoczków-specjalistów ma wpływ na Twoich podopiecznych?
Lasse Ottesen: Mam nadzieję! To dobrze że moi chłopcy widzą, że to co robiliśmy w lecie i co robimy teraz może przynieść pożądane efekty, gdyż jak wspomniałem, w lecie pracowaliśmy razem ze skoczkami. Wierzę więc, że postawa "specjalistów" wpłynie również na kombinatorów. Także w Pucharze Świata "B" odnieśliśmy wczoraj sukces, zatem mam nadzieję, że to wszystko doda nam trochę pewności siebie - tego właśnie potrzebujemy.
Jakie są wasze główne cele w tym sezonie?
Lasse Ottesen: Najważniejsze będą Mistrzostwa Świata w Val di Fiemme: chcielibyśmy zdobyć jeden medal indywidualnie i jeden w drużynie. Naszym celem w Pucharze Świata jest by w każdym konkursie jeden zawodnik uplasował się w pierwszej szóstce a dwóch kolejnych a dwóch kolejnych zajęło miejsca w pierwszej piętnastce. Jak na razie nie wypełniliśmy tych planów w 100%, ale byliśmy tego bliscy.
Zamierzamy także pobić rekord świata w długości skoków wśród kombinatorów. Petter Tande, Espen Rian i Kristian Hammer pojadą na zawody PŚ w lotach w Planicy. Mam nadzieję, że któremuś z nich uda się skoczyć powyżej 200 metrów.
W Polsce mamy duży problem z rozwojem skoków narciarskich z powodu braku nadających się do użytku skoczni narciarskich. Czy prawdą jest, że w Norwegii sytuacja jest odwrotna - macie za dużo skoczni i za mało skoczków, którzy mogliby z nich korzystać?
Lasse Ottesen: To kiedyś było prawdą. Rzeczywiście mamy mnóstwo skoczni narciarskich. Ale nie tak wiele z nich przygotowuje się w ciągu zimy. Poza tym wiele skoczni starzeje się i nie są już wystarczająco nowoczesne, żeby na nich skakać, dlatego mamy tylko cztery duże centra skoków: w Oslo-Holmenkollen, Trondheim, Lillehammer i Renie. Lecz ogólnie mamy całkiem sporo skoczni i rzeczywiście potrzebujemy więcej zawodników. Miejmy nadzieję, że w tym roku skoczkom i kombinatorom dobrze będzie się wiodło i na skoczniach pojawią się zafascynowani starszymi kolegami młodzi zawodnicy.
Jak myślisz, dlaczego kombinacja norweska nie jest tak popularna jak skoki narciarskie?
Lasse Ottesen: Przede wszystkim myślę, że zawody zabierają zbyt dużo czasu, skoki zaczynają się na przykład o 10 rano, a cały konkurs kończy się dopiero o 2 po południu. Lecz mimo wszystko sądzę, że to dziwne. Od długiego czasu obracam się w środowisku skoków i teraz gdy widzę plan treningów i to, że ci chłopcy rywalizują w dwóch zupełnie różnych dyscyplinach i są bardzo dobrzy w obu - to naprawdę robi wrażenie. Uważam, że to naprawdę źle, że kombinacja nie jest tak popularna jak skoki. Ale teraz widzimy, że Niemcy są w świetnej formie i myślę, że to dobrze dla tego sportu, gdyż Niemcy to duży kraj i gdy Martin Schmitt i Sven Hannawald królowali na skoczniach, popularność skoków narciarskich wzrosła. Tak mogłoby się stać także w kombinacji norweskiej.
Co myślisz o dziewczętach, które zaczynają skakać na nartach?
Lasse Ottesen: Myślę, że to dobrze. Mamy kilka dobrych zawodniczek w Norwegii i one naprawdę się starają być coraz lepsze, ciężko trenują i są w oficjalnej kadrze narodowej. Myślę jednak, że im starsze będą, tym będzie im trudniej, wynika to po prostu ze specyfiki budowy kobiecego ciała. Niemniej jednak myślę, że coraz więcej kobiet będzie trenować skoki i mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości będzie można je podziwiać również na olimpiadzie.
Ponad rok temu zakończyłeś karierę. Tęsknisz czasem za skokami?
Lasse Ottesen: Teraz nie. Teraz jestem trenerem i w zasadzie codziennie mam do czynienia ze skokami. Ale oczywiście było to moje życie przez ostatnich 10-15 lat, życie które bardzo lubiłem i do którego się przyzwyczaiłem. Kiedy zakończyłem uprawianie sportu czułem jednak., że w skokach osiągnąłem wszystko, co byłem w stanie osiągnąć i pomyślałem, że najwyższy czas zrobić coś nowego.
Dziękujemy serdecznie za rozmowę.
Harrachov, 14.12.2002, Jan Wielgus i Joanna Pyrek
« powrót do listy wywiadów