jaDziś moje odczucia są ambiwalntne.
Z jednej strony bardzo się cieszę, ze Adaś stanął na podium, które jeszcze - bez względu na miejsce - ze 2 tygodnie temu byłoby dla nas szczytem marzen, z drugiej strony jestem zła, że ci przeróżni ... (nie nazwę ich, bo byłoby czerwono od cięć Moderatora) mają teraz powód do jakiejś chorej satysfakcji.
Satysfakcji z czego?! Że najlepszy zawodnik świata nie stanął dziś na najwyższym stopniu podium, choć JEMU się on należał, co udowadniał wczoraj cały dzień. Nie stanął, gdyż może dziś był w gorszej ciut dyspozycji, np bolała Go trochę głowa (jak mnie dziś cały dzień), albo gorzej spał, albo faktycznie miał ciut gorsze warunki, albo za bardzo chciał, albo... albo... albo....
Czy to robot, czy człowiek? Zawsze może byc jakieś "albo". Na MŚ też. I na IO. Przykład Lake Placid. Bo to przecież sport, a nie matematyka, gdzie 2 wygrane treningi + wygrane kwalifikacje = I miejsce w konkursie. Gdybyż to było takie proste... Inni też chcą wygrywać i pewnie po prostu los im dziś bardziej sprzyjał.
Ale co mnie wkurza niepomiernie, to to, że pewnie ci, którzy ostatnio w Bildzie czy innym niemieckim szmatławcu obrażali naszych szczypiornistów, teraz pewnie bedą naigrawać się z naszych rozbudzonych nadziei, choć sami je podsycali, prezentując owe sondaże, okrzykując Adama Dominatorem itd. I to jest ta ciemna strona medalu, choć po prawdzie całkowicie nieistotna, racjonalnie rzecz biorąc.
Ale że podobnie jak Adam, ja też jestem (pochlebiam sobie) tylko człowiekiem, to daję sobie to prawo do złości, do wściekania się na tych, co się nie cieszą z podium jako takiego i z kolejnej, sporej dawki punktów, z tego, że Go w ogóle mamy, że siedzimy jak szaleńcy przed TV i przy klawiaturze, dając upust emocjom, także i złym, jak te moje wyżej. Byle te złe emocje nie w Niego były skierowane, bo On skacze dla siebie, pewnie że tak, bo to kocha, ale takze i dla nas, zeby nas, podłych, niewiernych, wiecznie niezadowolonych, wiecznie rozczarowanych rozdętymi wcześniej oczekiwaniami, uradować.
Do pioruna, czy każdy z nas miał zawsze same piątki w szkole?! (za moich czasów nie było jeszcze szóstek). Nawet, jeśli w sumie był prymusem?
Bishopshofen (chyba źle to napisałam! I chyba to było tam?), gdzie po kwalifikacjach nasze emocje sięgneły zenitu, a potem miejsce Kamila Stocha zaraz za Adamem spowodowało okrzyknięcie Kamila nowym Małyszem i powszechne skreślanie Adama.
Więc jak teraz czytam, że "kontrakt Adama na topformę skończył sie 6.02.2007", to mam ochotę gryźć i drapać.
Dlaczego zawsze musimy koniecznie popsuć sobie radość?
Radość z 68 podium, z III miejsca, z fenomenalnych skoków wczoraj, które nie były dziełem przypadku, tylko świadectwem UTRZYMUJĄCEJ SIĘ znakomitej formy Adama.
Aaa, wiem, bo dziś Adam nie dogonił Weissfloga. Czyli nie wykonał naszego (i medialnego), skrupulatnie opracowanego Mu planu. Więc jest "be".
A dla mnie jest "a", "b", "c" - i wszystkie inne litery alfabetu, a przede wszystkim:
"W" "I" "E" "L" "K" "I"
Gratu luję Ci więc, Adasiu, swietnego miejsca, a sobie gratuluję, że miałam przyjemnośc oglądać Twoje piękne skoki.
(07.02.2007, 20:21)