Osiem zwycięstw w Pucharze Świata, wygrane w Turnieju Czterech Skoczni i Raw Air to najważniejsze sukcesy Polaków w pierwszym sezonie prowadzenia kadry przez Michala Doležala. Jak szkoleniowiec ocenia ten czas?
Gdy rok temu okazało się, że Michal Doležal przejmie kadrę naszych skoczków po Stefanie Horngacherze, było jasne, że nie czeka nas żadna rewolucja, a kontynuowana będzie linia szkoleniowa rozpoczęta przez Austriaka. Czeski trener na koniec zimy ma mieszane uczucia:
- Sezon nie udał się w 100% - stać nas na więcej. Dla Dawida był to najlepszy sezon w życiu, Kamil trzy razy wygrał, Piotr raz. Trzech zawodników potrafiło zwyciężać, a to coś znaczy i pokazuje, że obraliśmy dobry kierunek - cieszył się Doležal. - Z drugiej strony jest niedosyt, że mieliśmy w czołówce tylko tych trzech skoczków. Musimy skupić się na reszcie, starać się, żeby inni dołączyli do czołówki.
Podobne założenia były i rok temu - i choć rzeczywiście momentami do Dawida Kubackiego, Kamila Stocha i Piotra Żyły zbliżali się inni skoczkowie, to o sukcesie mówić nie można:
- Na początku potrafiliśmy punktować prawie wszystkimi zawodnikami, później to się zmieniło. W następnym sezonie musimy coś z tym zrobić. Będziemy się starać. Już w środę wyglądało to dużo lepiej i mam nadzieję, że dalej to pójdzie w tym kierunku.
Czech przypomniał, że on i jego sztab mierzą się z niełatwym zadaniem:
- Nie jest łatwo prowadzić grupę na takim poziomie, zwłaszcza w Polsce, gdzie jest najwięcej kibiców. Cały czas czuję tę odpowiedzialność. Z drugiej strony było to bardzo duże wyzwanie, a o takie wyzwania w życiu chodzi - zaznaczył, jednocześnie zwracając uwagę na inne osoby odpowiedzialne za szkolenie: - Będę się cieszył, jeżeli będę mógł kontynuować pracę z obecnym sztabem. Chciałbym też podziękować sztabowi, zawodnikom i związkowi za wykonaną pracę.
Zdradził też swoje podejście do ruchów, które nie okazały się trafne:
- Na pewno będą jakieś zmiany w treningu, już to ustaliliśmy z Haraldem Pernitschem - zapowiedział, dodając: - Człowiek nie popełnia błędów - są tylko sytuacje, z których trzeba się nauczyć. Nie pracowałem sam. Mam do pomocy cały sztab i zawodników, od których też się uczę - stwierdził.