Jakub Janda zwlekał z ostatecznym potwierdzeniem tego, czy będzie kontynuował karierę. Teraz sympatycy tego czeskiego skoczka mogą odetchnąć z ulgą.
W minionym sezonie Janda zapowiedział, że po sezonie olimpijskim zakończy swoją karierę sportową.
- Na 99,9 procent kończę - zapowiadał jeszcze w grudniu, przed rozpoczęciem Turnieju Czterech Skoczni. Planował nawet pożegnalny konkurs, który miał odbyć się w Jesenikach.
Jednak sezon 2013/2014 pokazał, że na sukcesy w skokach nigdy nie jest za późno. Noriaki Kasai, który w wieku 41 lat wygrał konkurs PŚ w Tauplitz/Bad Mitterndorf, zdobył swój pierwszy indywidualny medal igrzysk olimpijskich i kolejny w rywalizacji drużynowej, a na dodatek cały sezon zakończył na piątym miejscu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, stał się dla Jandy inspiracją:
- Wiele aspektów przemawia za, wiele też jest przeciw kontynuowaniu, ale nagle wyskoczył Kasai i przeniósł nasz sport na inny poziom. Wcześniej my, zawodnicy po trzydziestce, byliśmy starzy. Kasai pokazał, że nawet w wieku 42 lat można skakać na najwyższym poziomie. Kasai przedłużył karierę wielu sportowcom - stwierdził Janda.
Czeski skoczek wspomina, że razem z nim po tym sezonie planował (ponownie) zakończyć karierę Janne Ahonen. Zwycięzcy Turnieju Czterech Skoczni w sezonie 2005/2006 spotkali się na wyciągu w Soczi, wtedy Fin powiedział Jandzie, że będzie kontynuował karierę.
- Spójrz na Noriakiego. Obecnie nic nie jest niemożliwe, więc dlaczego teraz kończyć - miał powiedzieć Jandzie Ahonen. - Nie będę siedzieć w domu i oglądać w telewizji, jak Ahonen skacze, i mówić sobie: "ty też mogłeś tam być". Mogę jeszcze skakać na dobrym poziomie - wyznał 36-letni Czech.
Ile sezonów planuje jeszcze skakać?
- Decyzję podjąłem z zimną krwią, zobaczę, czy będę skakać rok, dwa, trzy czy może cztery - powiedział Janda.
Jednak w ostatnich dniach czeski skoczek podpisał umowę z koreańskim producentem samochodów. Czy zatem dotrwa do igrzysk w Pyeongchang?
- Tego naprawdę nie wiem - odparł.
W sztabie szkoleniowym czeskiej reprezentacji zaszły poważne zmiany. Głównym szkoleniowcem będzie ponownie, po kilkuletniej przerwie, Austriak Richard Schallert. Podczas jego pierwszego angażu Janda nie pałał do niego zbyt wielką sympatią, jednak - jak zapewnia Czech - teraz sytuacja jest zupełnie inna.
- Jesteśmy pięć lat starsi i bardziej dojrzali. Dlatego nie można powiedzieć, że to, co było, będzie stanowiło problem; według mnie będzie wręcz odwrotnie. Teraz komunikacja między nami jest bardzo dobra - zapewnia Janda.