Całkiem nieźle w dzisiejszych kwalifikacjach spisał się Piotr Żyła. Zawodnik KS Wisła Ustronianka po skoku na odległość 122,5 metra zajął dziewiąte miejsce i bez problemu awansował do konkursu głównego. Nic dziwnego, że był zadowolony:
- Oddałem dobre skoki, właśnie takie, na jakie mnie stać. Po wyjściu z progu nie było wiatru, później trochę mnie "przytrzymało", ale udało się dolecieć za czerwoną linię. Jutro, jak zawsze, będę walczyć!
- Jestem zadowolony, przygotowania idą bez przeszkód - mówi zapytany o treningi poza kadrą. - Wcześniej miałem lekki kryzys, ale teraz znowu lepiej mi się skacze. Myślę przede wszystkim o zimie. Na obozy jeżdżę z kadrą, sprzęt też dostaję, wszystko mam opłacone. Poza obozami trenuję według tego samego planu, co w zeszłym roku. W domu - co ciekawe - jestem często. Skocznię mam blisko, więc po prostu przychodzę i skaczę.
Skoki narciarskie są dla Żyły priorytetem, ale ważne miejsce w jego życiu zajmuje także piłka nożna. Jego drużyna zajęła trzecie miejsce w tabeli, a sam zawodnik był piąty w klasyfikacji strzelców. Jesienią rozpocznie się kolejna runda, a skoczek powróci na murawę. Czy nie boi się kontuzji?
- W domu też mogę nabawić się kontuzji. Nie ma sensu się bać i grać asekuracyjnie. Na wiosnę skręciłem nogę, gdy stanąłem na kamień. Na szczęście nie bolało. Na boisku nie mam żadnej taryfy ulgowej, traktują mnie tak, jak wszystkich. Mało kto wie, że jestem skoczkiem. Zresztą, niewielu skoczków wie, że gram w piłkę. Oprócz mnie gra jeszcze kilku - Tonio Tajner, Wojtek Cieślar, Mateusz Wantulok i inni.