Z pewnością nie można powiedzieć, że czwarte miejsce Polaków w dzisiejszym konkursie drużynowym jest sukcesem. Z drugiej strony są pozytywy, jak kilka dobrych skoków i poprawa lokaty w porównaniu z Lahti...
Fakt, naszych skoczków było dziś stać na podium czy nawet wygraną - co pokazywały choćby rezultaty treningów, serii próbnej czy pierwszej rundy konkursowej. Stawka jest jednak tak wyrównana, że minimalne różnice w skokach tworzą istotne różnice w tabeli wyników.
- To, że jest lepszy wynik w porównaniu z Lahti, nie ma znaczenia. Muszę przyznać, że boli mnie to czwarte miejsce. Było blisko. Zawsze chcemy podium - mówił po konkursie trener Polaków, Michal Doležal. - Pod względem skoków wczoraj i dziś byliśmy w czołówce. Mało zabrakło do podium. Oba skoki Kamila i drugi Dawida to coś pozytywnego. Raw Air i Puchar Świata trwają dalej, jutro wciąż walczymy.
Wspomniany przez szkoleniowca Kamil Stoch był dziś jednym z najlepszych zawodników - w nieoficjalnej klasyfikacji indywidualnej zajął drugie miejsce, minimalnie ustępując Johannowi Andre Forfangowi.
- Dzisiaj było super, dobrze się czułem, a skoki były w porządku - dawały mi dużo przyjemności. Już wczoraj coś drgnęło w mojej technice, ze skoku na skok czuję się coraz pewniej; jest powtarzalnie, regularnie. Chciałbym, żeby jutro też tak było - mówił zadowolony Polak, który zdradził swój sposób na dzisiejszą rywalizację: - Dzisiaj podszedłem do tego bardziej indywidualnie, chciałem skoczyć dla siebie, bardziej treningowo. Powiodło się.
Stoch również jest nieco rozczarowany brakiem podium, ale doskonale rozumie, skąd to się wzięło:
- Do podium niewiele zabrakło, ale jednak zabrakło. Konkurs był bardzo wyrównany, widzieliśmy bardzo dużo dalekich skoków. Wygrał ten, kto popełnił najmniej błędów.
W drugiej serii znakomicie zaprezentował się Dawid Kubacki; w pierwszej rundzie było nieco słabiej - z tego powodu nasz zawodnik żartował, że to właśnie przez to Polacy dziś nie uczestniczyli w dekoracji:
- Szkoda, że nie stanęliśmy na podium. Ostatni skok był pozytywnym akcentem, ale trzeba było polecieć trzy metry dalej. Znowu moja wina - stwierdził. - W pierwszej serii nie zagrało tak, jak powinno. Ostatni skok był taki, jakie powinienem oddawać od pierwszego tutaj; był naprawdę fajny; chyba także warunki się poprawiły, więc można było odlecieć. Z drugiej strony musiałem dotrzeć się z tą skocznią - wcześniej się męczyłem.
Solidny występ zanotował też Piotr Żyła, który - jako jedyny z naszych reprezentantów - w finale lądował bliżej niż w pierwszej rundzie:
- Drugi skok nie do końca mi się widział, bo trochę przyciąłem, brakowało wysokości. Pierwszy był w miarę fajny, poza telemarkiem - stwierdził wiślanin, który właśnie na Holmenkollen odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w karierze: - W porządku mi się w Oslo skakało - wczoraj, dzisiaj, kiedyś, dawno, niedawno... może i w przyszłym roku też będzie się fajnie skakać.
Wiele niepewności wiązało się z występem Macieja Kota, który po długim czasie powrócił do rywalizacji w drużynowych zawodach Pucharu Świata. Zakopiańczyk, podobnie jak Kubacki, bierze winę na siebie - choć, prawdę mówiąc, skoczył całkiem dobrze, jak na swoje obecne możliwości.
- To był bardzo słaby powrót do konkursu drużynowego. Może ta ocena byłaby inna, gdybyśmy stanęli na podium. Chłopaki zrobili, co mogli - skakali bardzo dobrze. Zabrakło niewiele, zabrakło moich dobrych skoków - choćby takich jak wczoraj w kwalifikacjach. Z takimi dwoma można by było walczyć o coś więcej - mówił samokrytycznie. - Z drugiej strony te skoki nie były złe - nie miałem większych problemów, poza detalem w pozycji dojazdowej, który niesie za sobą konsekwencje. Mam problem z czuciem na rozbiegu. W Pucharze Kontynentalnym skakałem w innym kombinezonie, co zmienia czucie. Może to kwestia paru skoków. Brakuje systematyczności, ustabilizowania formy.
Kot zachowuje optymizm przed kolejnymi etapami Raw Air:
- Chciałbym jak najlepiej. Powrót do drużynówki i Pucharu Świata nie jest łatwy; każdy chciałby wedrzeć się na podium. Dziś je powąchaliśmy i może to doda nam animuszu w kolejnych konkursach. Nie ma co się załamywać - trzeba przeanalizować skoki; niewiele brakuje, by jutro skakać dobrze - zakończył.