W minioną niedzielę na Wielkiej Krokwi odbył się coroczny konkurs świąteczny organizowany przez Tatrzański Związek Narciarski. Faworyt był tylko jeden i nie zawiódł. Małysz zdecydowanie pokonał resztę naszych skoczków. Drugi był, także z dużą przewagą, Robert Mateja. Na trzecim stopniu podium stanął Mateusz Rutkowski, który jednak mimo tego nie został powołany na Turniej Czterech Skoczni.

Jednak nie Małysz, czy Rutkowski cieszyli się największym zainteresowaniem mediów. Dziennikarzy absorbował fakt wystawienia na listę startową konkursu 10-letniego Klimka Murańki. Młodziutki zawodnik miał wystartować jedynie wtedy, gdy warunki atmosferyczne będą bardzo korzystne i nie narazi go to na kontuzję.

Jak się potem okazało, Klimek był jedynie przedskoczkiem. Skoczył 86,5 i 79,5 metra. Nie było to jednak spowodowane kiepskimi warunkami na skoczni, a przepisami FIS, które wyraźnie mówią, że zawodnik w tym wieku nie może być sklasyfikowany w zawodach tej rangi. Możliwe to będzie najwcześniej za rok. "Być może za rok Klimek wystartuje już w tym konkursie jako pełnoprawny zawodnik" - zapowiedział Lech Nadarkiewicz.

"Nie jestem zły, że nie mogłem skakać w konkursie. Miałem trochę tremę przy tylu kibicach, ale było fajnie" - skwitował swój występ Klimek.

zobacz galerię zdjęć z konkursu świątecznego >>