Pierwszy konkurs PŚ w Sapporo odbył się nad ranem czasu polskiego. W zawodach zabrakło prawie wszystkich zawodników z czołówki klasyfikacji, a szanse na żółty trykot mieli dwaj skoczkowie: Peter Prevc i Noriaki Kasai.

Konkurs rozpoczął się z 19. belki startowej skokami czterech reprezentantów gospodarzy. Wśród nich był Takanobu Okabe, jednak jego wynik był słaby - tylko 111,5 metra. Najdalej poleciał Shohei Tochimoto (126,5 m).

Szybko jednak stracił pozycję lidera, po skoku zwycięzcy serii próbnej - Markusa Eisenbichlera na 134 metr!

Potem obserwowaliśmy krótsze skoki. Wśród nich także Krzysztofa Miętusa (123,5 m). Polak miał spory wiatr pod narty i zajmował dopiero 6-te miejsce.

Dość niespodziewanie Robert Hrgota uzyskał 132,5 metra, co dało mu pozycję lidera przed Niemcem.

Z numerem 16-tym na belce pojawił się Rumun - Sorin Iulian Pitea. Debiutant miał szansę historycznego wyczynu - punktów PŚ dla swojego kraju. Po przerwie spowodowanej zbyt silnym wiatrem, udało mu się dolecieć do 114,5 metra z obniżonej belki nr 17. Miał małe szanse na sukces w dzisiejszych zawodach.

Słoweńcy mieli powody do radości. Po skoku Nejca Dezmana na 137 metrów mieli dwóch swoich skoczków na czele tabeli. Lider CoC miał ogromną przewagę nad resztą stawki.

Drugi i ostatni z Polaków skakał Stefan Hula. 121,5 metra pozwoliło mu zająć miejsce przed Krzysztofem Miętusem. Obaj mieli tylko iluzoryczne szanse na punkty.

Kolejny dobry skok oddał Roberto Dellasega. Włoch uzyskał 133 metry i rozdzielił prowadzących Słoweńców. Do czołówki dołączyli także Reruhi Shimizu (127 m), Ronan Lamy Chappuis (134,5 m), Robert Johansson (132,5 m), Lukas Hlava (130 m) i Yuta Watase (131 m). Wiatr pozwolił wszystkim przez chwilę na dalekie loty.

Dalekie skoki oddali też Manuel Fettner (131 m), Karl Geiger (133,5 m) i Jernej Damjan (135,5 m). Kolejny Słoweniec został liderem zawodów. Także Tomaz Naglic spisał się znakomicie - 132 metry i mieliśmy trzech podopiecznych Janusa w czołowej czwórce.

Przed skokiem Koflera jury podniosło rozbieg na 18. belkę. Austriak uzyskał z niej 132 metry. To dało mu drugą lokatę, za wciąż prowadzącym Damjanem.

Czołówka nie skakała najlepiej. Tepes i Kranjec znaleźli się poza górną częścią tabeli. To samo spotkało Takeuchiego (121,5 m).

Dwóch skoczków mogło zabrać Kamilowi koszulkę lidera. Pierwszy krok ku temu zrobił Noriaki Kasai - 132,5 metra. Japończyk zajmował piątą pozycję. Peter Prevc skoczył jeszcze dalej - 137 metrów i to on był liderem konkursu po 1. serii z ogromną przewagą nad rywalami. Słoweniec był bliski zółtego trykotu.



W drugiej serii był kompet Słoweńców - aż siedmiu, w tym dwóch na prowadzeniu. Finał rozpoczął jednak Jurij Tepes z 19. belki skacząc 114,5 metra. Znacznie lepiej spisał się Takeuchi - 128 metrów i Japończyk awansował w klasyfikacji.

Kolejnymi liderami zostawali Mikhail Maksimochkin (122,5 m), Markus Eisenbichler (127 m) i Robert Kranjec (132,5 m). Słoweniec miał szanse na wejście do czołowej dziesiątki.

Otworzył ją Manuel Fettner uzyskując 123 metry i spadł z dobrej pozycji. Kranjec mógł zatem jeszcze awansować o kilka miejsc. To stało się po skokach Lamy Chappuisa (122 m) i Dellasegi (113,5 m). Słabiej skoczył także Naglic (121,5 m), dopiero Noriaki Kasai lecąc 129 metrów wyprzedził Kranjca.

Presji nie wytrzymali też Dezman (120,5 m) i Geiger (117,5 m). Pozostała czołowa trójka po 1. serii. Andreas Kofler po skoku na 122 metr spadł poza podium ustępując pola Japończykowi. Czekaliśmy na występ dwóch Słoweńców. Jernej Damjan ostatnio jest w wysokiej formie. 129 metrów pozwoliło mu na pewną drugą pozycję. Peter Prevc mial jednak ogromną przewagę, a w drugiej próbie poszybował na 134,5 metra i został liderem Pucharu Świata!


klasyfikacja generalna Pucharu Świata »
wirtualna klasyfikacja Światowej Listy Rankingowej (WRL) »