Norwegia - jeden z najbogatszych krajów świata, a zarazem kraj z największymi tradycjami w sportach zimowych - nie chce zorganizować zimowych igrzysk olimpijskich w 2022 roku. Norwescy sportowcy nie kryją swojego rozczarowania.

Wczoraj norweski parlament zdecydował, że nie udzieli gwarancji finansowych projektowi OSLO 2022. Tym samym stolica Norwegii dołączyła do grona kandydatów, którzy wycofali się z rywalizacji o organizację zimowych igrzysk olimpijskich w 2022 roku - wcześniej uczyniły to Monachium, Sztokholm, Lwów i Kraków. W walce o prawo do zimowego święta pozostałych kazachskie Ałmaty i stolica Chin - Pekin.

Decyzja polityków jest dzisiaj szeroko komentowana w norweskich mediach, a głos w tej sprawie zabierają dawne i obecne gwiazdy norweskiego sportu.

- Jestem bardzo rozczarowany, że nie doświadczymy tego festiwalu sportu w 2022 roku. To wielka strata dla Norwegii i dla sportów zimowych. Myślę, że Norwegia straciła tym samym wielkie okno reklamowe na świat - powiedział były skoczek, Johan Remen Evensen.

Rekordzista świata przyznaje, że organizacja igrzysk to wielkie wyzwanie, szczególnie że w ostatnich czasach stały się one bardzo drogie.

- To mogły być igrzyska na naszych warunkach, a nie MKOl. Norwegia mogła zatrzymać ten straszny trend i powrócić do sportów zimowych. Teraz zatrzasnęliśmy drzwi zimowym igrzyskom olimpijskim, a największym przegranym będzie Norwegia i nasza własna tożsamość. Jesteśmy krajem, który zatrzymuje się, kiedy widzi igrzyska czy mistrzostwa w telewizji, ale sami ich nie organizujemy. To bardzo rozczarowujące. Ci, którzy jako pierwsi wysyłają gratulacje, kiedy norwescy zawodnicy zdobywają medale, proszą o rachunek, kiedy moglibyśmy zorganizować taką imprezę w swoim kraju i z niej rezygnują. Norwegia może sobie pozwolić na igrzyska olimpijskie i powinniśmy wydawać pieniądze właśnie na takie przedsięwzięcia - na to, co buduję markę "Norwegia" bardziej niż cokolwiek innego - wyjaśniał Evensen.

Podobnego zdania jest Anders Jacobsen:

- Myślę, że to bardzo smutna informacja. Jesteśmy najbogatszym krajem na świecie i moglibyśmy pozwolić sobie na organizację igrzysk olimpijskich. Czy ludzie już zapomnieli, jak wspaniałe były igrzyska w Lillehammer? - zastanawiał się podopieczny Alexandra Stöckla.

Decyzję podjętą przez rządzącą partię konserwatystów - Høyre - zdaje się rozumieć legenda norweskich skoków, Espen Bredesen:

- Ludzie tego nie chcą. Sytuujemy się w szeregu demokratycznych państw, które nie zorganizują igrzysk olimpijskich. Te kraje, które mają przejrzystość wydatków, nie będą mieć igrzysk. Przepływ informacji jest tak dobry, że bardzo szybko wychodzi na jaw, ile trzeba wpompować pieniędzy w takie rzeczy - tłumaczył Bredesen, który podkreśla, że w walce o organizację imprezy czterolecia biorą udział kraje takie jak Chiny, Kazachstan czy Rosja, gdzie nie ma swobodnego przepływu informacji.

Były skoczek zdobył złoto olimpijskie na ojczystej ziemi w 1994 roku, dlatego rozumie też rozczarowanie sportowców:

- Wiem z własnego doświadczenia, ile to radości, szczególnie na własnym obiekcie. Wiem również, ile to po sobie pozostawia. Dla nas to nie było tylko czternaście dni sportowego święta. To było kilka lat pracy nad projektem, ale i wielki impuls dla sportowców i budowy obiektów w Norwegii. Nie tym razem... - zakończył Bredesen.