Wiatr był dziś głównym aktorem konkursu o Puchar Świata w Willingen. Zawody trwały ponad dwie godziny, a udało się rozegrać tylko pierwszą serię. Walter Hofer zafundował nam niezłą loterię. Jedni skoczkowie mieli sprzyjający wiatr, inni wręcz fatalne warunki. Ostatecznie wygraną zapewnili sobie Japończycy, których dwóch gościliśmy na najwyższych stopniach podium. Wygrał Noriaki Kasai (147 m) przed Hideharu Miyahirą (144 m). Trzeci z reprezentantów Kraju Kwitnącej Wiśni - Teppei Takano uplasował się na 9 miejscu. Trzeci stopień podium zajął Robert Kranjec. Szczęścia nie mieli Florian Liegl i Sven Hannawald, którzy nie powiększyli dziś swojego dorobku punktowego. Najlepiej byłoby jednak anulować wyniki dzisiejszego konkursu. Jury postanowiło inaczej...

Podczas niedzielnego konkursu na skoczni panowały dużo gorsze warunki pogodowe niż w sobotę. Wiał dość silny, niekorzystny wiatr, dlatego po kwalifikacjach, w których wygrał Tommy Ingebrigtsen (147 m), obiżono rozbieg. Zawody rozpoczął Francuz Florentin Durand skokiem na 110,5 metra. Mimo dosć niskiego rozbiegu słabsi skoczkowie potrafili skakali dość daleko: Rosliakov (123 m), Mesik (118,5 m), Freiholz (116,5 m). Potem było już trochę gorzej. Prowadzenie Rosliakovovi odebrał dopiero Jussi Hautamaeki skokiem na 127 metrów. Coraz częściej wiatr przeszkadzał skoczkom. Kolejni zawodnicy długo czekali na belce na możliwość oddania swojego skoku. Jednym z nich był Teppei Takano. Dwa razy sędziowie zdejmowali go z belki. Opłacało się jednak poczekać. Japończyk poleciał na 130 metrów obejmując prowadzenie.
Konkurs znacznie się opóźniał, a 30-tysięczna publiczność była coraz bardziej zniecierpliwiona. W końcu po skokach 19 zawodników postanowiono, że konkurs zostanie wznowiony o 15:00.

Po przerwie pogoda jednak nie zmieniła się. Christoph Duffner był kolejnym zawodnikiem, którego skok wstrzymano. Sytuacja robiła sie coraz trudniejsza i rozegranie całego konkursu stało po wielkim znakiem zapytania. Wiatr przeszkodził Tommiemu Ingebrigtsenowi (103,5 m). Norweg wygrał przecież kwalifikacje. Dziś nie zawchwycił. Zawodnikami, którzy oddali poprawne skoki po przerwie byli Niemcy: Neumayer 118,5 m i Pieper 117,0 m. Pierwszy naprawdę daleki lot zaliczył Roberto Cecon - 131.0 m i Włoch wyprzedził prowadzącego Takano. Warunki pogodowe poprawiły się na jakiś czas, gdyż daleko latali także: Lars Bystoel (140,5 m), Robert Kranjec (142,0 m), Noriaki Kasai (147,0 m), Matti Hautamaeki (141 m) i Hideharu Miyahira (144 m).
Niestety poziomem do najlepszych nie dostroił się Martin Schmitt. Niemiec spisał się fatalnie (tylko 95.0 m) i zajął pozycje pod koniec pięćdziesiątki. Podobnie Michael Uhrmann (81 m), który zamknął stawkę dzisiejszego konkursu. Ich los podzielił Christian Nagiller. Wszyscy jednak mieli niekorzystny wiatr.

Przykrą sprawą była dyskwalifikacja Andreasa Koflera. Młody Austriak zbyt długo zwlekał ze startem i jury stwierdziło, że przekroczył przepisy i nie dało mu szansy na drugi skok w konkursie. Kofler zdenerwowany opuszczał skocznie.

Przykro także było patrzeć na poczynania Waltera Hofera i spółki. Konkurs był wypaczony przez wiatr, a miejsca skoczków były przypadkiem. Dyrektor PŚ chciał jednak na siłę rozegrać choć jedną serię. Efektem tego były słabiutkie skoki czołówki: Ljoekelsoeya, Pettersena, Goldiego. Nieco lepiej spisał się Martin Hoellwarth, któremy udało się przeskoczyć punkt K. Potem nastąpiła kolejna przerwa, a na starcie pozostała czołowa piątka.

Szczęście mieli Primoz Peterka (134,5 m) i Andreas Widhoelzl (136 m). Kompletnie spalili skoki Liegl i Hannawald (obaj po 108 metrów), a Janne Ahonen wylądował na 115,5 metrze. Po I serii odwołano drugą rundę i wyniki pierwszej serii stały się automatycznie ostatecznymi wynikami konkursu. Na czele byli więc dwaj Japończycy!



zobacz punktacje PŚ >>