Skocznia K-125 w Harrachovie wchodzi w skład jednego z dwóch kompleksów skoczni na Čertovej Horze. Drugi z nich składa się ze skoczni treningowych K-40 i K-70 oraz wyłożonej igelitem K-90 (odbyły się tam m.in. zawody Letniego Grand Prix w kombinacji norweskiej); osoba stojąca na początku wybiegu może zobaczyć nad linią lasu wieżę oddalonej o kilkaset metrów skoczni mamuciej. Z tą właśnie skocznią sąsiaduje K-125. W odróżnieniu od "siostry" jest skocznią naturalną. W tym sezonie powróciły tu wielkie zawody, jednak wcześniej skocznia wydawała się nieco zaniedbana i zapomniana, latem jej rozbieg i zeskok były gęsto porośnięte chwastami.
Jesienią skocznia przeszła niewielką przebudowę. Jej punkt konstrukcyjny został przesunięty o 5 m do przodu - teraz wynosi 125 m. Ma pozwalać na bardzo dalekie skoki, być może jeszcze dalsze niż na słynnej skoczni w Willingen. Póki co 150 m przekroczył jako jedny Martin Koch podczas zawodów Pucharu Kontynentalnego. Dla umożliwienia takich wyczynów dolna część zeskoku została nieco "przycięta" - wypłaszczenie zaczyna się dalej, niż przed przebudową. Promień łuku przejścia z zeskoku na wybieg musi być wprawdzie odpowiednio duży (na dużych skoczniach ok. 100 m), inaczej siła odśrodkowa może spowodować, że skoczkowie będą się często przewracać. Jednak wydaje się, że na tej skoczni nie stanowi to problemu - wcześniej wspomniany łuk był dawniej wyjątkowo łagodny, bo taki sam, jak na sąsiadującej skoczni mamuciej. Skocznia aktualnie nieużywana.
przygotowała Emu, fot. Skokinarciarskie.pl