Drugi skok Kamila Stocha podczas dzisiejszego treningu skazany był na niepowodzenie. Polakowi przyszło startować przy tylnym wietrze o sile 2,6 m/s...
Stoch uzyskał najkrótszą odległość dnia - 91,5 metra. Sama próba - zdaniem lidera klasyfikacji generalnej Pucharu Świata - nie była zła:
- Po skoku myślałem, że to ja popełniłem jakiś błąd. Po analizie okazało się jednak, że był przyzwoity. Przy takim wietrze było jednak ciężko... - tłumaczył Stoch. - Nikt nie zawinił - warunki zmieniły się bardzo szybko. Wiatr przyszedł, gdy dojeżdżałem do progu - nikt nie mógł tego przewidzieć.
Słowa naszego skoczka potwierdza Łukasz Kruczek:
- W momencie, gdy świeciło się zielone światło, można było skakać. Później z całą sekundą było coraz gorzej. Nie było szans na uzyskanie dobrej odległości - mówi trener.
Później już było znacznie lepiej - 122 metry w serii eliminacyjnej zapewniło Polakowi szóste miejsce:
- W kwalifikacjach oddałem solidny skok. Jestem zadowolony, wykonałem dzisiaj dobrą pracę.
Przebiegiem treningów i kwalifikacji w Innsbrucku jest usatysfakcjonowany również Kruczek:
- Krzysiek Biegun, dla którego była to nowa skocznia, nie poradził sobie z warunkami. Nie do końca swój dzień miał też Maciej Kot, natomiast pozostali spisali się tak, jak się spodziewaliśmy. Dobre skoki oddał Dawid Kubacki, Klimek nadal utrzymuje dobrą dyspozycję, a Kamil jest praktycznie u siebie.
Wszyscy zastanawiają się, czy sobotni konkurs uda się przeprowadzić - w Innsbrucku może wiać bardzo silny wiatr. Na pewno nie możemy oczekiwać sprawiedliwych warunków dla wszystkich:
- Są dwa modele prognoz pogody. Według jednej będzie tak jak dzisiaj - czyli konkurs się odbędzie, ale warunki będą loteryjne. Druga prognoza mówi o wietrze nawet do 100 km/h - wtedy konkursu nie będzie - opowiada Kruczek.
Kamil Stoch ze spokojem czeka na nadchodzące wydarzenia - niezależnie od tego, czy zawody uda się rozegrać:
- Jeśli konkurs się odbędzie, to przygotuję się do niego jak najlepiej i będę skakać najlepiej jak potrafię. Jeśli się nie odbędzie, to po prostu poczekam na następny. Lubię skocznię w Innsbrucku, ale jeśli w Bischofshofen odbędą się dwa konkursy, to nie ma to dla mnie znaczenia, poza tym nie mam na to wpływu - zakończył.