Simon Ammann nadal niepokonany! Mimo, że Szwajcar już nie dominował tak, jak w poprzednich konkursach, zdołał po raz kolejny wygrać zawody Pucharu Świata i jednocześnie zapewnić sobie trofeum na koniec sezonu. Niewiele brakowało, a w Lillehammer triumfowałby Adam Małysz, jednak Polak musiał uznać wyższość Ammanna i Gregora Schlierenzauera. Dobry występ zanotował także Kamil Stoch, który zamknął czołową dziesiątkę.

W początkowej fazie zawodów skoki były, jak zwykle, krótkie. Na pierwszy lot za punkt K musieliśmy czekać dość długo. Czerwonej linii nie osiągnął nasz reprezentant Stefan Hula, jednak 118,5 m wystarczyło, aby na kilka minut objąć prowadzenie. W tym samym miejscu lądował wkrótce Pavel Karelin, jednak Rosjanin miał większą rekompensatę za gorsze warunki, dzięki czemu wyszedł na pierwsze miejsce.

Kolejnymi liderami zostawali Manuel Fettner (120,5 m) oraz Vincent Descombes Sevoie. Francuz, lądując na 124 metrze, jako pierwszy przekroczył punkt K.

Swój skok zawalił skaczący z 19 numerem Łukasz Rutkowski. Polak uzyskał zaledwie 109 metrów, co dawało mu w tej chwili dopiero osiemnastą (przedostatnią) lokatę.

Descombes bardzo długo utrzymywał się na prowadzeniu. Z pierwszego miejsca nie zdołali go zepchnąć Peter Prevc, Roar Ljoekelsoey (po 122,5 m), ani Jernej Damjan (123 m). Nie zrobił tego także Kamil Stoch, jednak 119,5 metra dawało mu pewny awans do finału.

Wynik francuskiego skoczka poprawił dopiero 34 na liście startowej David Zauner. Były kombinator norweski z Austrii uzyskał 130,5 metra - jego przewaga wynosiła w tym momencie 12,4 punktu. Wkrótce przed Descombesem znalazł się także Bjoern Einar Romoeren (123,5 m z niewielką liczbą odjętych punktów).

Z niecierpliwością czekaliśmy na występ Adama Małysza. Polak oddał fenomenalny skok na odległość 135,5 metra i oczywiście znalazł się na szczycie tabeli! Dobre skoki oddali także Thomas Morgenstern (129 m) i Gregor Schlierenzauer (132 m), ale Polaka mógł pokonać go mógł tylko Simon Ammann. Szwajcar skoczył jednak pół metra krócej i przegrywał z Adamem Małyszem!!!


Pierwsze skoki drugiej serii zapowiadały wspaniałe widowisko - nic dziwnego, bowiem sędziowie zdecydowali się wydłużyć rozbieg o dwie belki. Najpierw Daiki Ito uzyskał 128,5 metra, niewiele bliżej lądował Antonin Hajek (128 m), a wkrótce na prowadzenie wyszedł Harri Olli (129 m). Fin nie cieszył się jednak długo z prowadzenia - na 128 metrze lądował Anders Jacobsen, któremu przewaga po pierwszej serii pozwoliła pozwoliła na objęcie pierwszego miejsca.

Norweg miał szanse na spory awans w stosunku do miejsca zajmowanego po pierwszej rundzie, ponieważ kilku kolejnych skoczków osiągało słabsze wyniki. Wkrótce jednak musiał uznać wyższość Martina Kocha (126,5 m).

Po świetnym występie Vincenta Descombes Sevoie w pierwszej serii gorszy od kolegi nie chciał być Emmanuel Chedal. Francuz jako pierwszy w finałowej rundzie przekroczył odległość 130 metrów (131,5 m).

Świetny skok oddał także Kamil Stoch. Nasz reprezentant lądował na 130 metrze i przegrywał tylko z Chedalem.

Francuz i Polak awansowali o kilka miejsc, bowiem następni zawodnicy nie byli w stanie im dorównać. Wkrótce pomiędzy nimi znalazł się Noriaki Kasai (129,5 m), a po chwili na prowadzenie wyszedł Andreas Kofler (133 m).

Festiwal austriacki kontynuowali David Zauner (130 m) i Gregor Schlierenzauer (132,5 m). W tej chwili mieliśmy na czele aż czterech reprezentantów tego kraju!

Dobry, ale nie rewelacyjny skok na odległość 133,5 m oddał lider Pucharu Świata Simon Ammann. Prowadził, jednak musiał poczekać na start Adama Małysza...

Polak skakał w słabszych warunkach i przy odległości 127,5 metra nawet wysoka rekompensata nie dała mu zwycięstwa. Małysz był dopiero trzeci, a Simon Ammann zapewnił sobie pierwszy w karierze Puchar Świata!


klasyfikacja generalna Pucharu Świata »
klasyfikacja generalna Turnieju Skandynawskiego »
wirtualna klasyfikacja Światowej Listy Rankingowej (WRL) »