Werner Schuster nie posiada się ze szczęścia. Po zwycięstwie niemieckiego zespołu w konkursie drużynowym szkoleniowiec jest pewien, że to dopiero początek sukcesów tej ekipy.

- Wreszcie byliśmy na podium 50 centymetrów nad innymi! - żartował Andreas Wank po dekoracji kwiatowej. - To obłęd! Jesteśmy złotymi medalistami! - cieszył się Marinus Kraus.

Zdobycie złotego medalu przez niemieckich skoczków podczas XXII Zimowych Igrzysk Olimpijskich jest przypieczętowaniem ciężkiej, wieloletniej pracy Wernera Schustera oraz samych zawodników.

- To zwycięstwo jest chyba najpiękniejszym momentem mojej kariery - przyznał Schuster. - To wynagrodzenie za pracę w ostatnich latach. Mamy młodą, świeżą drużynę i z tego powinniśmy się cieszyć najbardziej.

Dla Schustera, który od sześciu lat trenuje niemieckich zawodników, zwycięstwo w konkursie drużynowym na igrzyskach olimpijskich jest najlepszą nagrodą i najlepszym osiągnięciem, jakie może spotkać szkoleniowca.

- Jestem niesamowicie dumny z drużyny. Moi skoczkowie wspaniale wykonali swoje zadanie. Mieliśmy długą drogę do osiągnięcia naszego punktu kulminacyjnego - kontynuował szkoleniowiec. - Wczoraj mogło wygrać sześć drużyn, a wynik zmieniał się z każdym zawodnikiem, ale na koniec to my wygraliśmy. Jestem przeszczęśliwy, dumny!

- Nie kombinowaliśmy, nie próbowaliśmy robić niczego innego. Każdy dążył do tego, by scalić ze sobą wszystkie elementy. Jeszcze koło północy graliśmy w tenisa - przyznał Andreas Wellinger, który zaraz po poniedziałkowym konkursie nie wiedział z emocji, co powiedzieć. - Każdy z nas odniósł też swój indywidualny sukces. Na przykład Marinus był dwa razy najlepszy w swojej grupie - to sprawia, że jest się niesamowicie silnym. Po skoku Severina musiałem zamknąć oczy, bo byłem tak zdenerwowany. Zrobiliśmy swoje i jesteśmy przeszczęśliwi!

Wydaje się, że niemieckie skoki wreszcie mają kryzys za sobą. Jeszcze dwanaście lat temu to reprezentanci naszych zachodnich sąsiadów zdobyli złoty medal drużynowy podczas XIX Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Salt Lake City. Następnie przyszedł spadek formy i w następnych latach Niemcy co prawda zdobywali drużynowe medale na najważniejszych imprezach, lecz wówczas Austriacy byli nie do pokonania. Kontuzja Martina Schmitta oraz zakończenie kariery przez Svena Hannawalda miały duży wpływ na pogorszenie się jakości skoków w Niemczech.

- W Vancouver byliśmy na drugim miejscu, ale mieliśmy stratę stu punktów do Austrii - wspominał Schuster.

- Zawsze to my gratulowaliśmy Austriakom, teraz jest inaczej. Walczyło wiele drużyn, ale to my jesteśmy zwycięzcami. Ten wynik to dla nas taki egzamin końcowy. W środę jedziemy do domu. Idziemy świętować, mamy jeszcze dużo energii! Mam tylko nadzieję, że ktoś zaopatrzy nas w piwo, bo w olimpijskiej wiosce nie ma ani jednego! - zażartował Andreas Wank, który sprawił sobie znakomity prezent urodzinowy (dziś kończy 26 lat).

Jak podkreśla Schuster, kolejne igrzyska olimpijskie już się skończyły, lecz to nie koniec emocji związanych z tym sezonem. Szkoleniowiec reprezentancji Niemiec podkreśla, że także w najbliższych zawodach w Skandynawii jego podpieczni chcą odegrać dużą rolę.

- To zwycięstwo to taki bodziec do dalszych sukcesów - powiedział optymistycznie Schuster. - W Vancouver byliśmy bardzo zadowoleni z wyniku, a na mistrzostwach świata w lotach narciarskich odgrywaliśmy rolę statystów. Ale teraz będzie inaczej. Ci młodzi zawodnicy mają tyle siły i samozaparcia... Wierzę, że będzie dobrze!

Mimo że Werner Schuster nie spełnił postawionych sobie celów na Soczi, to i tak widzi duży potencjał zbudowanej przez siebie drużyny.

- Mam nadzieję, że to tylko taki nasz punkt zwrotny. Mam zespół, do którego należą ludzie pomiędzy osiemnastym a dwudziestym piątym rokiem życia i którzy mają jeszcze wiele przed sobą - wylicza 44-letni trener. - Jeżeli bardziej uwierzą w siebie, wzmocnią swoją psychikę, jest jeszcze bardziej prawdopodobne, że następnym razem zdobędą jakieś indywidualne medale. Tutaj przecież wiele nie brakowało - zakończył.