Simon Ammann zdominował mistrzostwa świata w lotach narciarskich. Szwajcar w czwartej serii oddał fenomenalny skok na odległość 236,5 metra, dzięki czemu zdecydowanie wyprzedził Gregora Schlierenzauera i Andersa Jacobsena. Adam Małysz przegrał medal o 0,4 punktu...

Trzecią serię konkursu o mistrzostwo świata w lotach rozpoczął Andrea Morassi. Włoch oddał bardzo ładny skok na odległość 201,5 metra - dzięki temu zdołał przesunąć się o kilka pozycji w górę. W awansie pomogli mu kolejni zawodnicy, którzy lądowali bliżej (m. in. Michael Neumayer - 198,5 m; Janne Ahonen - 197 m).

Wkrótce kolegę z drużyny na prowadzeniu zmienił Sebastian Colloredo. Włoski skoczek lądował co prawda dużo bliżej (193 m), jednak przewaga po dwóch skokach wystarczyła, aby wyprzedzić Morassiego.

Pierwszego bardzo dalekiego lotu doczekaliśmy się w wykonaniu Michaela Uhrmanna - Niemiec uzyskał 211,5 metra i oczywiście wyszedł na czoło z dużą przewagą nad Włochami. Wkrótce musiał jednak uznać wyższość Japończyka Daiki Ito - ten objął prowadzenie dzięki przewadze po dniu wczorajszym i odległości 209,5 m.

Nadzieję na bardzo dalekie loty (może nawet w granice rekordu świata?) rozbudził Johan Remen Evensen. Norweg długo szybował w powietrzu, a zeskoku dotknął w punkcie oznaczonym jako 219,5 metra.

W połowie serii na rozbiegu pojawił się pierwszy z reprezentantów naszego kraju. Kamil Stoch oddał, podobnie jak w serii próbnej, skok na odległość 203,5 metra - to dawało mu drugą lokatę. Po chwili pół metra dalej lądował Matti Hautamaeki i wyprzedził Polaka.

Następnie prowadzenie obejmowali kolejno Emmanuel Chedal (199 m) i Janne Happonen (205,5 m), jednak i oni musieli czuć się bezsilni przy występie Noriakiego Kasai. Japończyk poszybował na odległość 220,5 metra i objął zdecydowane prowadzenie. I gdy wydawało się, że dalej już nie można polecieć, Antonin Hajek wylądował trzy metry dalej, a Thomas Morgenstern uzyskał 225,5 metra.

Podczas krókiej przerwy technicznej jury podjęło decyzję o dość poważnym skróceniu rozbiegu o ponad dwa metry. Rekompensata przyznawana zawodnikom za niższą belkę startową wynosiła aż 17,8 punktu!

Ze skróconego rozbiegu David Zauner uzyskał 202 metry, natomiast jego kolega z drużyny Martin Koch - 220 metrów.

Emocje jednak się nie kończyły! Ósmy po pierwszym dniu zawodów Anders Jacobsen pokazał, że bez problemu można lądować bardzo daleko - 230,5 metra! To nowy rekord życiowy Norwega.

Po raz kolejny skrócono rozbieg przed skokiem rekordzisty świata Bjoerna Einara Romoerena. Norweg miał już na starcie 25 dodatkowych punktów za niższą belkę, jednak przy odległości 205 metrów przegrywał z Jacobsenem, Kochem i Morgensternem.

Nieźle skakali Robert Kranjec (212,5 m - drugie miejsce) i Wolfgang Loitzl (213,5 m), który o pół metra poprawił swój rekord życiowy, a także objął prowadzenie.

Pozostała najlepsza trójka kilku minionych tygodni - Gregor Schlierenzauer uzyskał 222,5 m, przedostatni na liście startowej Adam Małysz - 211 m (prowadzenie, jednak już z dużo mniejszą przewagą nad Austriakiem), a lider po pierwszej części zawodów Simon Ammann poleciał jak zwykle fenomenalnie - 227 metrów...


Ostatnia seria zawodów rozpoczęła się skokiem Richarda Freitaga (193,5 m). Na pierwsze loty za barierę 200 metrów musieliśmy jednak chwilę poczekać - do występu Borka Sedlaka (201 m i prowadzenie).

Na czoło wychodzili kolejno Michael Neumayer (205,5 m), Martin Schmitt (193,5 m), a do kolegów z reprezentacji dołączył Michael Uhrmann (203,5 m).

Wiele radości kibicom, komentatorom i samemu sobie sprawił Kamil Stoch. Mieszkaniec Zębu lądował na 218 metrze i nie tylko znalazł się na prowadzeniu, ale także zdecydowanie poprawił swój rekord życiowy!

Dużo bliżej lądowali Matti Hautamaeki (204,5 m) i Johan Remen Evensen (202 m), nie zdołali więc wyprzedzić Stocha. Zrobił to za to Emmanuel Chedal (214 m), za którym wkrótce plasował się także Janne Happonen (211,5 m).

Piękny, daleki lot zakończony klasycznym telemarkiem zaprezentował także Noriaki Kasai, dla którego 224 metry było nowym rekordem życiowym.

Coś niesamowitego zrobił Antonin Hajek. Już po wyjściu z progu było widać, że Czech poleci daleko, jednak nikt nie spodziewał się, że osiągnie jeden z najlepszych wyników w historii - 236 metrów!!! Ta odległość była jego nową "życiówką", dawała mu prowadzenie, a sędziów zmotywowała do skrócenia rozbiegu o trzy belki...

Dużo bliżej lądował Harri Olli (199 m), a 223 metry osiągnął Bjoern Einar Romoeren (przegrywał z Hajkiem zaledwie o 0,4 punktu). W tym momencie po raz kolejny obniżono belkę o dwie pozycje (14 belka). Z tego rozbiegu Thomas Morgenstern uzysjał 215,5 m i wyszedł na szczyt tabeli.

Kolejny bardzo ładny i daleki skok oddał Robert Kranjec, któremu 222,5 metra w połączeniu z wysokimi notami (1x19 i 4x18,5 punktu) dawało prowadzenie - ku radości kibiców pod skocznią.

Festiwal femonenalnych skoków kontynuował Anders Jacobsen, który uzyskał 227,5 m i prowadził. Tak daleko nie poleciał Wolfgang Loitzl - po lądowaniu na 200 metrze był dopiero trzeci.

Obrońca tytułu mistrza świata w lotach Gregor Schlierenzauer nie miał wielkich szans na powtórzenie wyniku sprzed dwóch lat, ale 230,5 metra dawało mu pewny medal. Z notą Austriaka równą 910,3 punktu musiał zmierzyć się Adam Małysz.

Niestety, Polak leciał niespokojnie i uzyskał zaledwie 211,5 metra. To oznaczało, że nasz zawodnik spadł za Schlierenzauera i Jacobsena, którzy już mieli medale!

To, czy Małysz będzie miał jakikolwiek krążek, zależało od Simona Ammanna. Szwajcar nie pozostawił złudzeń, że jest najlepszy na świecie - 236,5 metra to najlepszy wynik sezonu, który dał mu TYTUŁ MISTRZA ŚWIATA W LOTACH, a Adam Małysz przegrał medal o zaledwie 0,4 punktu...