W norweskim światku sportowym trwa nerwowe oczekiwanie na decyzję Miki Kojonkoskiego w sprawie przedłużenia kontraktu trenerskiego z reprezentacją Norwegii. Przypomnijmy, że umowa obowiązuje do końca nadchodzącego sezonu. Norweski Związek Narciarski chciałby jednak, by Fin pozostał trenerem norweskich skoczków aż do Igrzysk Olimpijskich w 2006 roku.
Kojonkoski zapowiedział, że decyzję podejmie i poda do wiadomości publicznej w połowie listopada. Na razie potrzebuje czasu, by gruntownie przemyśleć swoją sytuację. Fin podkreśla, że nie rozważa propozycji od żadnej innej ekipy. Zastanawia się jednak, czy nie porzucić kariery trenerskiej, by zająć się czym innym, na przykład polityką. "Praca trenerska daje mi wiele satysfakcji, ale teraz chciałbym spróbować czegoś innego" - powiedział Kojonkoski dziennikowi Aftenposten.
Tymczasem szefowie norweskiej ekipy mają jeszcze jedno zmartwienie. W desperacji poszukują osoby na stanowisko "smarowacza" nart reprezentacji. Plany podpisania trzyletniej umowy z Niemcem Peterem Lange spełzły na niczym, gdyż Lange obawiał się, że po trzech latach w Norwegii będzie miał kłopoty ze znalezieniem pracy w Niemczech. Jak się okazuje, znalezienie osoby, która sprawi, że narty Norwegów będą sunęły po rozbiegu jeszcze szybciej, nie jest taką prostą sprawą...