Po krótkiej przerwie związanej z mistrzostwami świata powracamy z cyklem "Z notatnika statystyka". Dziś będzie m.in. o Mattim Nykänenie, Austriakach, Anssim Koivurancie, Słoweńcach i Klimku Murańce.
1.

Najsłynniejszy fiński ośrodek narciarski gościł w ten weekend najlepszych skoczków świata po raz czterdziesty ósmy. Przy czym do pewnego czasu zawody rozgrywano i na dużej, i na normalnej skoczni. Od mniej więcej dziesięciu lat konkurs na mniejszym obiekcie odbył się tylko raz - trzy lata temu. Wtedy to w ogóle było śmiesznie, bo kwalifikacje skakano na jednej, a konkurs na drugiej skoczni. Tym razem było trochę poważniej. Ale generalnie, ze względu na wiatr, było jak w tej rymowance. „Planowanie do produkcji to jak ... [autocenzura] do obstrukcji”. Koniec cytatu. Czyli miało być gdzie indziej, a było gdzie indziej.

Nie dzieląc w takim razie konkursów w Lahti na obiekty zdecydowanie najczęściej wygrywał tu Nykaenen. Stał w Lahti na najwyższym podium aż osiem razy. To prawie 17,5% jego wszystkich zwycięstw. Więcej niż taki Janda czy Jacobsen odnieśli w całej karierze. Fin zwyciężał tu dwa razy częściej, niż drugi pod tym względem Felder. Na trzecim miejscu jest Adam Małysz, który wygrał w Lahti trzykrotnie, że o jego zwycięstwie w konkursie rozegranym w ramach mistrzostw świata nie wspomnę, bo nie tego tekst dotyczy. Po dwa zwycięstwa odnieśli Puikkonen, Bremseth, Bulau, Toni Nieminen, Weissflog, Harada, Ahonen, Schmitt i Ammann. Schlierenzauer wygrał tu tylko raz, a Morgenstern w ogóle.

Inną ciekawostką jest fakt, że to właśnie w Lahti, tyle że na skoczni dużej, cieszył się swoją wygraną najmłodszy w historii zwycięzca pucharowego konkursu, ledwie wówczas piętnastoletni kanadyjski Indianin Steve Collins.

2.

Po pierwszej serii wydawało się, że setny konkurs w karierze Manuela Fettnera będzie najjaśniejszym punktem tejże kariery w tym sezonie. Niestety - Fettner, który co raz udowadnia, że w tym roku jest zupełnie bez formy, w serii finałowej zrobił to jeszcze raz. Spadł z ósmego na aż 28-me miejsce i po raz 26-ty w życiu skończył zawody w trzeciej dziesiątce. Na 59 konkursów, w których punktował. Na kolana nie rzuca. Dodam, że był to zarazem 120-ty kontakt Austriaka z Pucharem. Dwudziestokrotnie nie przeszedł bowiem kwalifikacji.

3.

240 występów w konkursach głównych PŚ ma już na koncie Martin Koch. Tego ostatniego, jak wiemy, do udanych zaliczyć nie może. Punktów nie przybyło i inny jubileusz, związany właśnie z punktami, trzeba odłożyć do ewentualnych kolejnych zawodów.

4.

Tym razem tematów co kot (nie Kot) napłakał, więc łapię, co popadnie. No to tak - Andreas Kofler po raz 25-ty w życiu znalazł się w konkursowej trzeciej dziesiątce. Zdecydowanie najczęściej kończył w niej zawody na 21-szym miejscu - aż siedmiokrotnie. Na 26-tej pozycji był dopiero trzeci raz. Natomiast najczęściej (punktowo) Austriak finiszował na czwartym miejscu. Było tak aż siedemnaście razy.

5.

Gregor Schlierenzauer po raz 125-ty był w czołowej dwudziestce - na 131 konkursów, w których startował. Dla jasności: z tych 125-ciu razy aż 92 przypadki to czołowa szóstka. Przy czym szósty był po raz szósty w karierze.

6.

215-ty raz punktował Thomas Morgenstern. Była to jednocześnie jego 160-ta „wizyta” w czołowej dziesiątce. W ogóle są z nim związane same okrągłości. Siedemdziesiąt razy na podium, 90-krotnie na miejscach 4-10, 45 obecności w drugiej i dziesięć w trzeciej dziesiątce. I dalej nieudanych kwalifikacji okrągłe zero :).

7.

Nadal doskonale spisuje się Lukas Hlava. Odniósł w niedzielę życiowy sukces i stał się trzynastym Czechem, który stanął w PŚ na podium. Z czynnych skoczków tego kraju więcej osiągnęli w tym momencie jedynie Janda i Koudelka. A jeszcze rok temu nikt nie dałby za niego złamanego szeląga. Fortuna kołem się toczy.

8.

Nie najlepszy, ale w pewnym sensie jubileuszowy, powrót zanotował Ville Larinto. Po raz piętnasty nie wszedł w konkursie do serii finałowej. Punktowanych konkursów ma Fin do tej pory na koncie 28. Zdobył w nich 901 punktów.

9.

Najlepszy rezultat w życiu zanotował były dwuboista Anssi Koivuranta. Nigdy jeszcze nie kończył konkursu na czwartym miejscu. To jednocześnie dziesiąty przypadek, kiedy Fin po serii finałowej jest w czołowej dwudziestce. Przy czym w pierwszej dziesiątce znalazł się po raz czwarty.

10.

Barierę dwustu punktów zmęczył wreszcie, w siódmym sezonie pucharowych startów, Vincent Descombes-Sevoie. Zrobił to w osiemdziesiątym w karierze konkursie. Przy czym punkty zdobywał faktycznie w 26-ciu zawodach. W niedzielę po raz piąty znalazł się w drugiej dziesiątce. W pierwszej go jeszcze nie było.

11.

W swoim 170-tym kontakcie z Pucharem trzecie zwycięstwo odniósł Daiki Ito. To już ósme jego podium w tym sezonie. Tej zimy stał na nim już dwukrotnie częściej, niż w całej dotychczasowej karierze (skacze dziesiąty sezon). A przecież ostatniego słowa chyba jeszcze nie powiedział.

12.

55-ty raz w życiu punkty zdobył Taku Takeuchi. To jego setne zderzenie z Pucharem, przy czym jedenastokrotnie nie przeszedł eliminacji. W każdym razie na piątym miejscu lądował Japończyk po raz pierwszy. Jak dotąd nie było mu dane zająć w konkursie tylko dwóch najwyższych miejsc. Myślę o czołowej dziesiątce, bo tak w ogóle to nigdy nie był również jedenasty, trzynasty i dziewiętnasty.

13.

Po raz dziesiąty w dwudziestce znalazł się Yuta Watase. Jego dotychczasowy bilans w PŚ nie jest najlepszy. 95 prób, 62 konkursy, z czego 23 punktowane. Na koncie ma łącznie 280 punktów. W tym sezonie 46, co oznacza, że to jego drugi najlepszy sezon w karierze (najlepiej wypadł trzy lata temu - 142 oczka).

14.

Pięćdziesiąty raz poza trzydziestką znalazł się w konkursie Maximilian Mechler. Niemiec od kilku tygodni stara się, jak może, żeby nie pobić swojego rekordowego, jak dotąd, sezonu 2003/04, kiedy to wywalczył o 38 punktów więcej, niż ma do tej pory w obecnej edycji Pucharu. Trzeba mu oddać, że te starania są coraz bardziej efektywne.

16.

220-ty konkurs w karierze przyniósł Andersowi Bardalowi osiemnaste w ogóle, a już dwunaste w tym sezonie, podium. Tym samym nad następnymi w kolejce za ten sezon tuzami ma już Norweg trzy podia przewagi. Na cztery konkursy przed końcem sezonu! W tej kategorii palmy pierwszeństwa chyba nikt nie jest mu już w stanie odebrać.

17.

Konkurs w Lahti był piątym w karierze Andersa Fannemela i piątym, w którym punktował! Ani razu nie było go, co prawda, na podium, ale też ani razu nie kończył zawodów w ogonie stawki. Raz był siódmy, dwukrotnie dziesiąty, wczoraj jedenasty i raz czternasty. Pozazdrościć!

18.

Dla Denisa Korniłowa zawody w Lahti były 140-tym konkursem głównym i jednocześnie dziewięćdziesiątym, w którym punktował. W tych dziewięćdziesięciu konkursach wywalczył w sumie 1093 punkty. Niby niedużo, ale znam takich, co mają dużo gorszy bilans.

19.

W trzecim pucharowym starcie w życiu do pierwszej dziesiątki przebił się Jaka Hvala. Dla mnie to niesamowite, ile w tym liczącym zaledwie dwa miliony mieszkańców kraju rodzi się talentów. Abstrahując od tego, że Tepes senior mocno im pomaga.

20.

Chciałem sobie odpuścić, ale nie potrafię. Parę dni po największym sukcesie w życiu najgorszy wynik w sezonie zanotował świeżo upieczony mistrz świata w lotach. Zastanawiam się, czy znajdzie się drugiego w historii tak chimerycznego skoczka jak Robert Kranjec. Chyba tylko Hannawald mógłby się z nim równać.

21.

Następny taki. Dzień po tym, jak został rekordzistą tej skoczni, Jurij Tepes nie wszedł do finału. W swoim jubileuszowym sześćdziesiątym konkursie po raz 33-ci nie zdobył punktów. Tylko z nim jest trochę inaczej, niż z Kranjcem. Jak tatuś puści w warunkach dla innych abstrakcyjnych, to OK, jak nie, to tragedia. Więc w sobotę było OK, a w niedzielę tragedia.

22.

Polonica.

Maciej Kot - w 35-tym konkursie dziesiąte punkty. Najlepszy wynik w karierze. A mogło być jeszcze lepiej.

Piotr Żyła - drugi najlepszy wynik w karierze. A powinno być jeszcze lepiej. W końcu wyrównał bilans punktowanych i niepunktowanych konkursów. Ma ich po trzydzieści. Przekroczył barierę 300 punktów w karierze (312) i dwustu w sezonie (214). Nie wiem, jak w Norwegii, ale w Planicy powinno być dobrze.

Klemens Murańka. Napiszę tak: w końcu!!! W dwunastej próbie i w piątym konkursie są wreszcie pucharowe punkty. Teraz powinno być z górki. Brawo!

Zdaję sobie sprawę, że teraz powinien być tu pean na temat StochaZniszczoła, ale nie będzie. Proszę podziękować Tepesowi.

więcej statystyk na blogu autora »