Rezygnacja Johana Remena Evensena jest niewątpliwie wielką stratą dla świata skoków, motywacja tej decyzji niemniej jednak pokazuje, jak wielu wyrzeczeń wymaga ten sport.
- Po sobotnich zawodach zdecydowałem, że już wystarczy. Jestem pierwszą osobą, która może powiedzieć, że nie jestem wystarczająco dobry, aby zająć miejsce kogoś innego - powiedział Evensen.

- To trudna decyzja, ale tak to jest. Najtrudniej jest zostawić chłopaków - dodał.

Rekordzista świata w długości lotu nie ukrywał, że marzył o kolejnym wspaniałym występie na skoczni w Vikersund.

- To było moje wielkie marzenie, dostać się do kadry na MŚ w Vikersund i powtórzyć swoje osiągnięcie z ubiegłego roku. Wszystko chciałem temu podporządkować, pracowałem ciężko całe lato i zimę, ale to nie zadziałało - mówił z żalem.

- Vikersundbakken to fantastyczna skocznia. Wspomnienia, jakie mam stamtąd, sprawiają, że chciałbym zostać, ale nie chcę niszczyć swojego ciała, które nie funkcjonuje jak powinno. Dlatego wszystko, co mogę zrobić, to zachować swoje wspomnienia - wyznał.

Skoczek zwrócił uwagę, że również jego fizjonomia nie sprzyjała mu jako skoczkowi narciarskiemu, a przez to musiał dokonywać wielu wyrzeczeń.

- Mam i zawsze miałem "ciało gimnastyka", zawsze miałem trochę więcej mięśni, niż optymalnie powinno się mieć w skokach narciarskich. Mięśnie ważą wiele więcej, a w tym roku poszedłem znacznie dalej w swoim codziennym życiu, chciałem wycisnąć z siebie wszystko, co miałem, podejmowałem więcej wyrzeczeń, niż dawało to zysku, mając nadzieję, że to zadziała - tłumaczył norweski skoczek.

- Jeśli moje geny nie zmienią się jutro, to podjąłem właściwą decyzję - żartował Evensen.

Evensen w swojej karierze zdobył trzykrotnie srebro w drużynie podczas mistrzostw świata (jedno w lotach), brąz podczas igrzysk olimpijskich również drużynowo i raz triumfował w konkursie PŚ właśnie w Vikersund, gdzie 11 lutego 2011 ustanowił obecny rekord świata w długości lotu - 246,5 metra...

- Moja kariera była milion razy lepsza, niż myślałem... - podsumował.