Dziś trochę inaczej, niż parę ostatnich razy - ze względu na, nazwijmy to, utrudnione warunki pracy.
1.

Nie chcem, ale muszem. Zaczynam sztampowo, ale trzeba. Sytuacja wymaga. I przyzwoitość. Gregor Schlierenzauer dokonał tego, czego bezskutecznie oczekiwaliśmy przez parę lat od naszego mistrza. Wygrał pucharowy konkurs po raz czterdziesty. Patrząc na styl, w jakim tego dokonał, można się spodziewać, że będzie próbował dogonić Nykaenena jeszcze w tym sezonie. Odnotujmy też (dla statystycznego spokoju ducha), że w niedzielę Tyrolczyk punktował po raz 125-ty i po raz 65-ty stanął na podium. Ponadto ten sezon stał się w niedzielę czwartym w karierze Austriaka, kiedy zdobywa on w sezonie ponad tysiąc punktów. Dobra. Wystarczy. Przechodzę do innych.

2.

Zajmując w sobotnim konkursie szóstą pozycję Andreas Kofler przekroczył, jako pierwszy skoczek w sezonie, próg tysiąca punktów. Po niedzieli ma tych punktów o piętnaście więcej, czyli dokładnie 1049. Ale w niedzielę granicę 1000 punktów osiągnęli też Schlierenzauer i Bardal. Kofler jeszcze prowadzi, ale ta dwójka poczuła krew. Nie tylko oni chyba. Tak na marginesie warto dodać, że niedzielna szesnasta pozycja Koflera była jego równo 150-tą bytnością w czołowej dwudziestce. Tylko co z tego, prawda?

3.

Sobota była również jubileuszowa dla Thomasa Morgensterna - i to potrójnie. Po pierwsze po raz siedemdziesiąty stanął na podium. Nie poprawił swojej pozycji w klasyfikacji wszech czasów w tej kategorii, ale pewnie wkrótce poprawi. Od Weissfloga dzielą go bowiem teraz trzy, a od Nykaenena tylko sześć pudeł. Trzecie miejsce Austriaka też było wywalczone po raz okrągły - dwudziesty. Morgenstern jest piątym w historii skoczkiem, któremu taka sztuka się udała. Więcej razy od niego na najniższym stopniu podium stali tylko Ahonen, Małysz, Weissflog i Vettori.

No i rzecz trzecia, też związana z trzecim stopniem podium. Zawodnik z Villach stał się w sobotę trzecim zawodnikiem tej dyscypliny sportu, który na każdym z podiów stał co najmniej 20 razy. Do tej pory udało się to tylko Ahonenowi i Małyszowi. Od przedwczoraj muszkieterów jest już trzech. Największe szanse, by do tego grona dołączyć, ma w tej chwili Ammann. Brakuje mu do tego dwóch trzecich miejsc. Pytanie, czy w jego sytuacji to dużo czy mało?

4.

Zdecydowanie najlepszy występ Ammanna w sezonie (ten sobotni oczywiście) wiązał się również z okrągłościami. Szwajcar znalazł się w sobotę po raz 135-ty w dziesiątce. Za to w niedzielę po raz wyjątkowo nieokrągły, 41-szy, nie dostał się do serii finałowej.

5.

Dwudziesty raz w karierze punkty zdobył w sobotę David Zauner. Mimo dużo słabszego, niż dwa lata temu, sezonu ambitny były dwuboista stara się za wszelką cenę wrócić do formy sprzed poważnej kontuzji, która wyeliminowała go z rywalizacji na cały poprzedni sezon. Czy mu się to uda? Trudno powiedzieć. W każdym razie występy w Predazzo może zaliczyć do aktywów. W niedzielę rozpoczął kolejną dwudziestkę.

6.

Po raz siedemdziesiąty znalazł się w sobotę w finałowej serii Severin Freund. Było to jednocześnie jego ósme w karierze podium. Warto dodać, że taki wynik Niemca w Predazzo diametralnie różni się od jego poprzednich występów na tej skoczni. Cztery lata temu dwukrotnie spadał tu na bulę w kwalifikacjach, nie wchodząc do konkursów głównych. W niedzielę potwierdził, że tegoroczne Sapporo to był wypadek przy pracy. Jeszcze jedno - Freund jest od wczoraj szczęśliwym właścicielem ponad 1500 pucharowych punktów. Przekroczył ten próg o dziewięć oczek.

7.

Zajmując w sobotę dziewiąte miejsce Freitag wyrównał bilans swoich miejsc w dziesiątce i poza nią w sytuacjach, kiedy punktował. Była to jego czternasta obecność w dziesiątce. Tyle samo razy zdobywał punkty, kiedy go w tej dziesiątce nie było. W niedzielę, dzięki zajęciu czwartego miejsca, bilans zrobił się w tym zakresie dodatni. No i od razu pojawił się kolejny okrągły jubileusz - piętnasta bytność wśród najlepszych dziesięciu skoczków zawodów. I to wszystko w tym sezonie.

8.

W pierwszym z włoskich konkursów po raz dwudziesty w dwudziestce kończył zawody Maximilian Mechler. Skoro już tak w jego przypadku o dwudziestkach, to tyle samo razy Niemiec nie przeszedł w karierze kwalifikacji.

9.

To trzeba odnotować - zdecydowanie najlepszy weekend w sezonie Andreasa Wanka. Dwa razy w pierwszej dziesiątce, przy czym gdyby nie podpórka w niedzielę, to byłoby jeszcze dużo lepiej. Przy okazji Niemiec przekroczył w sobotę barierę 400 punktów w karierze, a niedzielny konkurs był z kolei piętnastym, kiedy Wank kończył zawody w czołowej dwudziestce.

10.

Nikołaj Karpienko obchodził w sobotę niespecjalny jubileusz. Po raz czterdziesty nie zdobył punktów w konkursie głównym. Przy dziewięciu zaledwie konkursach punktowych jego bilans wygląda nieco ponuro. Co gorsza, jeszcze więcej niż nieudanych konkursów, ma Kazach na koncie nieudanych kwalifikacji. Ale o tym w swoim czasie. Po niedzielnym konkursie informacje o Karpience muszę uzupełnić o to, że zawodnik z Kazachstanu swój pięćdziesiąty konkurs „uczcił” zajęciem pięćdziesiątego miejsca. Jednym słowem: pięćdziesiątka na pięćdziesiątkę. Mało dowcipne? Wiem.

11.

Od soboty Anders Bardal należy do grona tych nielicznych, którzy w Pucharze Świata zdobyli ponad 4000 punktów. Już niedługo, z okazji nie byle jakiej zresztą, postaram się zamieścić stosowną tabelę dotyczącą tego tematu. Jednocześnie Norweg może uznawać ten sezon za najbardziej udany w karierze. Po sobotnim konkursie miał na koncie 957 oczek, a najlepszy jego dotychczasowy rezultat to 942 punkty uzbierane w sezonie 2007/08. W niedzielę też przyszalał. Jako pierwszy z całego cyrku stanął w tym sezonie po raz dziesiąty na podium.

12.

Sobotnie zawody to był jubileuszowy, 25-ty, konkurs punktowy dla Vegarda Skletta. Zdecydowaną większość z nich (trzynaście) zakończył tak, jak przedwczoraj. Na miejscu w drugiej dziesiątce.

13.

Dla innego Norwega, Rune Velty, ten sam konkurs był trzydziestym w karierze i jednocześnie dwudziestym, w którym zdobył punkty. Podobnie jak Sklett, większość (jedenaście) kończył w drugiej dziesiątce. W niedzielę Velta powiększył liczbę swoich konkursowych bytności w drugiej dziesiątce do dwunastu.

14.

Od niedzieli Bjoern Einar Romoeren ma w swoim pucharowym dorobku równe 4500 punktów. Zawdzięcza to oczywiście zdecydowanie najlepszemu w tym sezonie występowi w Predazzo, szczególnie w drugim konkursie, kiedy to po raz pierwszy od ponad dziesięciu miesięcy poczuł smak czołowej dziesiątki.

15.

Po raz pięćdziesiąty poza czołową trzydziestką konkursu znalazł się w sobotę Denis Korniłow. Jubileusz taki średnio dla niego przyjemny, ale za to wyjątkowo okrągły :) Może jeszcze dodam, że był to też wyjątkowo okrągły kontakt Korniłowa z Pucharem Świata - 150-ty. Z tego w 136-ciu przypadkach uczestniczył w konkursach głównych, a w 14-tu odpadł w kwalifikacjach. W niedzielę Rosjanin poprawił nieco statystyki, bo w 137-mym konkursie zdobył dziesięć punktów. Co oczywiście na kolana nie powala.

16.

Najgorszy tegoroczny rezultat zanotował w pierwszym dniu zawodów Robert Kranjec. Po raz pierwszy w tym sezonie nie dostał się do drugiej serii. Znając jego chimeryczność można napisać jedno - Słoweniec zrobił to wyjątkowo późno. Ponieważ Kranjec lubi czasem dołożyć do pieca, to w niedzielę dołożył. Skończył trzy miejsca niżej, niż dzień wcześniej.

17.

Wesołej miny w sobotę nie miał również młody Tepes. Po raz trzydziesty nie wszedł do finału konkursu. Był to jego siedemdziesiąty kontakt z PŚ w karierze. Trzynaście razy nie przeszedł kwalifikacji, 27 razy punktował w konkursach, z czego trzykrotnie był w dziesiątce. Wszystkie trzy razy w tym sezonie. W niedzielę Tepes-junior pogorszył statystyki powtarzając sobotni wynik.

18.

Peter Prevc startował przedwczoraj w swoim pięćdziesiątym konkursie i po raz czterdziesty zdobył punkty. Z tego aż 23 razy kończył zawody w drugiej dziesiątce. Prevc przekroczył też w sobotę barierę sześciuset punktów. Po obu konkursach ma ich już łącznie 642, przy czym w niedzielę uzyskał czwarty najwartościowszy rezultat w karierze, kończąc zawody na dziesiątym miejscu.

19.

Jure Sinkovec zajął w sobotę osiemnaste miejsce, dzięki czemu zdobył swój 150-ty w karierze pucharowy punkt. To był jego czternasty punktowany konkurs. Tych niepunktowanych było dotąd więcej - 22. W niedzielę Słoweniec poprawił tę relację punktując po raz piętnasty.

20.

W niedzielę już po raz sześćdziesiąty poza finałową trzydziestką znalazł się Stephan Hocke. Jego występ we Włoszech to jeden z większych niewypałów. W sobotę wypadł jeszcze gorzej i nie przeszedł kwalifikacji.

21.

25-ty konkurs zaliczył wczoraj Rosjanin Kaliniczenko. Tylko sześć z nich zakończyło się dotychczas zdobyciem punktów. W niedzielę też ich nie zdobył.

22.

Polonica:

Kamil Stoch. Poezja, prawda? Ten ostatni skok spowodował, że można myśleć, że jest w stanie odrobić punkty do wszystkich. Może za wyjątkiem Schlierenzauera, chociaż tu też nie trzeba być skrajnym pesymistą :) A teraz już statystycznie. 140-ty konkurs, z czego 70% zaliczył punktowanych, dziesiąty raz w życiu na podium, z czego piąty raz na samej górze. W pucharowej klasyfikacji wszech czasów jest już 45-ty. W pucharowej klasyfikacji „pudłujących” na razie na 62. pozycji, ale właśnie, „lepszym stosunkiem bramek”, wyprzedził Piotra Fijasa.

Sobotnie zawody to pięćdziesiąte podejście do Pucharu Świata Maćka Kota. Startował w 32-ch konkursach, nie przebrnął osiemnastu kwalifikacji. W finale znalazł się po raz ósmy, z czego sześciokrotnie kończył w trzeciej dziesiątce. Statystyki takie sobie, nawet po dzisiejszym kiepskim występie trochę gorsze, ale wszystkie aktywa w tym sezonie. Dodam, że w niedzielę po raz 25-ty nie zdobył w konkursie punktów.

Po raz dziesiąty w drugiej serii znalazł się w sobotę Krzysztof Miętus. Był to jednocześnie jego dwudziesty konkurs w karierze. Dodam jeszcze, że swoją pucharową karierę Polak zaczynał właśnie w Predazzo - jako szesnastolatek. Jeśli porównać wyniki z soboty i sprzed czterech lat, to różnica, jakby na sprawę nie spojrzeć, jest widoczna. W niedzielę miał faktycznie pecha, więc nie skomentuję.

Piotr Żyła. Zostawmy go, niech się cieszy córeczką. Tylko po jaką cholerę ktoś go w ogóle wysyłał do Włoch? Jeżeli po to, by Żyła miał na koncie trzydzieści konkursów, w których nie punktował - to się udało. Aha, zapomniałem. Zniszczoł i Murańka przygotowują się do dużo ważniejszej imprezy. CV muszą budować. PZN-owi.

więcej statystyk na blogu autora »