Po zawodach w Zakopanem Apoloniusz Tajner podzielił się z dziennikarzami opinią na temat występu polskich skoczków. Opowiedział też o próbach skontaktowania się z Adamem Małyszem...
- Jestem zadowolony, zawody oceniam na piątkę, a występ Kamila - na szóstkę - stwierdził prezes Polskiego Związku Narciarskiego. - Nasi skoczkowie wchodzili do pięćdziesiątki, czterech wyraźnie kwalifikowało się do trzydziestki i zdobywało dużo punktów. Mamy fajną grupę zawodników o podwyższonym poziomie sportowym i wyraźnego lidera. Pozostali zawodnicy się zmieniają - raz jeden jest lepszy, raz inny. To dobrze.

- U Kamila nastąpiło rozregulowanie związane z zamieszaniem po piątkowym zwycięstwie. Tą radością wszyscy chcieli się nasycić i Kamil był do dyspozycji - za długo... Później był tak zmęczony, że wydawało się, że od razu zaśnie - a gdy się położył, to nie mógł zasnąć. Nic się nie stało - takim sukcesem trzeba było się podzielić, a nie zamknąć zawodnika i odciąć dziennikarzy od informacji. Teraz Kamil jedzie do Japonii, jako jedyny poleci w klasie biznes, więc odpocznie, nie będzie to dla niego uciążliwa podróż - zapowiedział prezes.

Tajner cieszył się, że kibice licznie przybyli pod Wielką Krokiew, mimo zakończenia kariery przez Adama Małysza:

- Wszyscy obawialiśmy się frekwencji, w piątek kibice zaryzykowali, a w sobotę już przyszli po sukces - choć tym razem nie wyszło.

Zapytany o przyczyny nieobecności Adama Małysza, odpowiedział:

- Próbowałem się dodzwonić do Adama, ale wyłączył wszystkie telefony, nikt nie mógł się do niego dodzwonić. Wysłałem mu tylko SMS, że gdyby miał ochotę przyjechać, to czeka na niego rodzinny apartament. Adam dobrze wie, że gdyby przyjechał, to nigdzie nie mógłby się ruszyć. Adam musi teraz odpocząć.

Artykuł dzięki uprzejmości redakcji programu "Byle do Przerwy" z internetowego radia eLO RMF - Łukasza Króla i Grzegorza Kukuły