Kolejny odcinek "Z notatnika statystyka" poświęcony jest m.in. Bjoernowi Wirkoli, Mattiemu Nykaenenowi, a nawet startującym w 60. Turnieju Czterech Skoczni Polakom...
1.

Skocznia w Innsbrucku to jedyny z czterech obiektów-gospodarzy konkursów TCS, na którym nie odbyły się wszystkie zawody. Miało to miejsce w sezonie 2007/08, kiedy organizatorzy zmuszeni byli przenieść konkurs do Bischofshofen. Tym sposobem Innsbruck miał, i ma, na koncie najmniejszą liczbę rozegranych konkursów ze wszystkich czterech skoczni Turnieju. Dokładnie 31. Przepraszam, z wczorajszym już 32.

Najlepszym skoczkiem w historii PŚ na Bergisel jest reprezentant gospodarzy Andreas Goldberger, który wygrywał tu trzykrotnie i dwa razy był drugi. O jedno drugie miejsce mniej ma na koncie Matti Nykaenen. Również trzy razy zwyciężał w Innsbrucku Kazuyoshi Funaki. Na innych stopniach podium Japończykowi stanąć już się nie udało. Co do Polaków - ze wszystkich skoczni, na których rozgrywa się TCS, Adam Małysz najlepszy podiumowy bilans ma właśnie tutaj. Raz wygrał, trzykrotnie był drugi.

2.

Pisząc o TCS, tylko opisując zawody w Innsbrucku można być usprawiedliwionym, kiedy nie zaczyna się od Weissfloga i nie kończy na Ahonenie lub odwrotnie. Nikogo więc chyba nie zdziwi, że skwapliwie z tego skorzystam. Dodatkowo chcę przypomnieć skoczka, który w PŚ w Innsbrucku w ogóle nie startował, ale sukcesów na Bergisel, i to tych spektakularnych, odniósł więcej i od Niemca, i od Fina. Więc tak: bohaterów konkursów w austriackim kurorcie jest niewątpliwie dwóch. Bjoern Wirkola i Matti Nykaenen.

Pierwszy, startując w TCS zanim ten stał się częścią PŚ, zdobył tutaj oczywiście, w masie, znacznie mniej punktów nie tylko od dwójki liderującej w każdej, dotyczącej Turnieju, klasyfikacji, ale i od paru innych skoczków, ale: a. zwycięstw (trzy) ma tu więcej niż inni i „medalowo”, wraz z Goldbergerem, przewodzi stawce; b. dokonał wszystkiego ledwie w sześciu startach (przykładowo Ahonen punktował tu w nowym systemie trzynaście razy i trzy razy kończył w nim bez punktów, że o Kasaim, z jego osiemnastoma udziałami w drugiej serii nie wspomnę); c. z tych sześciu występów trzy zakończył zwycięstwem, a dwa drugim miejscem. Tylko raz „powinęła mu się noga” i był trzynasty; d. ma znacznie lepsze statystyki jednostkowe od Weissfloga, który zdobył w Innsbrucku zarówno w starej jak i w nowej punktacji najwięcej punktów (przykładowo w nowej 80 pkt na start, a Niemiec 68, w starej 19,67:18,60).

Nykaenen jest jeszcze skuteczniejszy od Norwega. Przegrywa z nim, co prawda, w ilości podiów (przy tej samej ilości zwycięstw ma tylko jedno drugie miejsce), ale zrobił to w pięciu startach. Ten najsłabszy start zakończył na pozycji piątej. Wychodzi, że średnio na konkurs Fin zdobywał w Innsbrucku 85 (punktacja nowa) lub 21,20 (stara) punktu! Czyli zawsze lepiej niż drugi. Trudne do wyobrażenia? No, trudne. Żeby królom Turnieju nie było przykro, to trzeba jednak na koniec wspomnieć, że największą ilość pudeł ma w Innsbrucku Weissflog - dziewięć (1-2-6), a zaraz za nim jest Aho - osiem (2-2-4). I tyle na ich temat w tym odcinku.

3.

Będzie parę zdań o Taku Takeuchim. Z kilku powodów. Raz - Japończyk po raz pierwszy w życiu stanął w Innsbrucku na podium PŚ. Tym samym stał się dwieście trzydziestym pierwszym skoczkiem w historii, któremu taka rzecz się udała. Przy czym tak jak on, raz w życiu, i to na najniższym stopniu, stało dotąd aż 43-ch narciarzy. Z tego tylko siedmiu może się jeszcze poprawić. Oprócz Takeuchiego są to: Yoshioka, Mechler, Morassi, Chedal, Fettner i Koudelka.

Dwa - zawodnik z kraju kwitnącej Wiśni jest w tym sezonie równo dziesiątym skoczkiem, który choć raz znalazł się w czołowej trójce konkursu. Trzeba przyznać, że to wyjątkowo mała liczba. Z drugiej strony nie ma jeszcze nawet połowy sezonu, więc poczekajmy z wyrokami. Jak dotąd najmniej zawodników stało na podium w sezonie 1999/2000 - piętnastu.

No i powód trzeci - Takeuchi przekroczył granicę 500 zdobytych w Pucharze punktów. Ma ich teraz w papierach 535. Tym samym wyprzedził w tym względzie (o osiem oczek) Tochimoto i w obecnej reprezentacji ustępuje tylko Ito oraz Kasaiemu. Równe 110 punktów, czyli ponad 20% wszystkich swoich zdobyczy, Takeuchi wywalczył w dwóch ostatnich konkursach TCS.

4.

Obecny sezon jest piątym z rzędu w karierze Michaela Neumayera, kiedy zdobywa trzycyfrową liczbę punktów. Ale tylko raz, cztery lata temu, było tych punktów ponad pięćset (507 i szesnasta lokata w generalce). Gdyby nie kontuzja, którą złapał na inaugurację sezonu 2006/07 (zajął w tamtych zawodach piąte miejsce) i dzięki której stracił cały bity sezon, tych trzycyfrowych sezonów pod rząd byłoby już osiem. Niemiec okrągły, 25-ty, raz znalazł się w czołowej dziesiątce konkursu. Tylko dwukrotnie stał na podium, i to na najniższym stopniu. Nigdy też nie zajął w konkursie czwartego miejsca. Za to na ósmej i dziewiątej pozycji kończył zawody po sześć razy.

5.

Konkurs w Innsbrucku był dziesiątym w sezonie. Siedmiu zawodników zdobywało punkty we wszystkich tych konkursach. Są to: Kofler, Schlierenzauer, Morgenstern, Bardal, Freund, Freitag i Kranjec.

6.

Żadnego z konkursów, w których startowali, bez punktów nie ukończyli także Ammann, Koch i Koudelka. Austriaka jednak trener nie wystawił na małej skoczni w Lillehammer, Szwajcar o tydzień później przystąpił do sezonu i z tego tytułu nie przyjechał do Kuusamo, a Czech upadając groźnie na treningu przed zawodami w Harrachowie pozbawił się szansy występu w domowych konkursach.

7.

We wszystkich swoich tegorocznych startach do drugiej serii wchodzi też Stefan Hocke. Tyle, że tych startów było dotąd zaledwie pięć. Jedynie raz Niemcowi udało się wejść do dziesiątki. Ale, w porównaniu z kilkoma poprzednimi laty, postawa niegdysiejszego niemieckiego meteoru godna sporej pochwały.

8.

Granicę pięciuset punktów przekroczył nie tylko Takeuchi. Zrobił to również, między innymi, Richard Freitag. Ma w dorobku 508 oczek, z czego 402 w tym sezonie. W stolicy Tyrolu młody Niemiec skakał w konkursie głównym po raz 25-ty. Tylko czterokrotnie nie punktował. Aż siedem razy znalazł się w pierwszej dziesiątce, z czego dwa razy na podium (1-1-0).

9.

Identyczną liczbę punktów, co Niemiec, ma po zawodach na Bergisel także David Zauner. Na wywalczenie swoich pucharowych zdobyczy Austriak potrzebował udziału w mniejszej ilości konkursów, bo dziewiętnastu. W Innsbrucku obchodził mały jubileusz - zdobył punkty po raz piętnasty. Ani razu nie udało mu się stanąć dotąd na podium. Trzy razy się o nie ocierał, ale zawsze kończył wtedy czwarty. W tym sezonie, po pełnym roku przerwy spowodowanej kontuzją, prezentuje nieco słabszą formę od tej, z jakiej pamiętamy go sprzed dwóch lat, ale wciąż potrafi być groźny dla najlepszych (vide zawody w Harrachowie).

10.

Polonica

Miało być bez złośliwości, ale się chyba nie da. Postawa reprezentantów Polski prowokuje.

Podobno pan Kruczek, w ramach wielkich zmian i owocnych obserwacji dokonywanych przez się w Innsbrucku i przez Roberta Mateję w Ramsau, przywiezie do Bischofshofen nowe siły w postaci zupełnie pogubionego Żyły, wyliniałego do reszty Huli i rewelacyjnie rewelacyjnego przez ostatnie półtora sezonu Kubackiego. Austriacy pewnie cali w pocie i w pełnych portach. O reszcie nawet nie wspominam.

A propos Huli. Po raz pięćdziesiąty, startując w konkursie głównym, nie zdobył punktów. Uczcił to na swój sposób zajmując właśnie 50-te miejsce. Wiem, że to mało śmieszne, ale jak nie ma innych powodów do śmiechu, to trzeba mieć humor adekwatny do prezentowanej formy Polaków. Znaczy się wisielczy.

więcej statystyk na blogu autora »