Kolejna część zapisków "Z notatnika statystyka". Tym razem bohaterami są m.in. Janne Ahonen, Gregor Schlierenzauer i Thomas Morgenstern. Nie są nimi natomiast Polacy... Zapraszamy do lektury!
1.

Na Schattenbergschanze rozegrano już, w ramach Pucharu Świata, aż 35 konkursów. 33 jako części składowe Turnieju Czterech Skoczni plus dwa dodatkowe, które miały miejsce w sezonie 2006/07, kiedy to duża skocznia z konieczności zastąpiła lokalnego mamuta - ten, ze względu na aurę, obowiązkom gospodarza konkursu podołać nie mógł.

Mimo tak dużej liczby rozegranych konkursów historia tego obiektu nie notuje skoczka któryby, tak jak choćby ma to miejsce np. w Oslo czy Sapporo, bił na głowę całą resztę. Owszem, są tacy, którzy w liczbie wygranych przewodzą, ale ta przewaga jest niewielka i w niedługim czasie może zostać zniwelowana. Po trzy zwycięstwa mają tutaj na koncie dwaj zawodnicy gospodarzy - Dieter Thoma i Martin Schmitt. Przy czym innych pudeł rzeczeni dwaj panowie nie zanotowali.

Natomiast taki, na ten przykład, Jens Weissflog wygrał tu tylko dwa konkursy, ale za to na pozostałych stopniach podium stał też po dwa razy. Tylko o jedno drugie podium słabszy jest z kolei Janne Ahonen. Inny mocarz, Matti Nykaenen, ma tutaj bilans 1-3-1. Nasz Adam Małysz zwyciężył tu też tylko raz. Ponadto dwukrotnie był trzeci. Konta innych naszych reprezentantów dalej puste.

2.

Gdyby klasyfikować skoczków według zdobytych tu pucharowych punktów, to najwięcej do powiedzenia miał tutaj Janne Ahonen. Startował w Oberstdorfie, w ramach PŚ, osiemnaście razy (z czego piętnastokrotnie punktował) i, gdyby wszystkie jego starty przeliczyć na nowy system, zdobył tutaj aż 736 punktów. Przewodzi też, gdyby stosować się do starych zasad punktacji (tylko najlepsza piętnastka konkursu zdobywa punkty i są to inne wartości). „Mruk”, licząc w ten sposób, uzbierałby 178 oczek. Również on byłby liderem, gdyby przyjąć „moją” punktację, która przyznaje 30 punktów za zwycięstwo i tak o jeden mniej za każde następne miejsce aż do trzydziestego, które premiuje się jednym punktem. Wtedy na koncie Ahonena byłyby 373 punkty. Natomiast gdyby wziąć pod uwagę jeszcze te dwa konkursy z sezonu 2006/07, o których wspomniałem wyżej, to Ahonen miałby tu zdobyte równe 800 punktów w dwudziestu konkursach. To tak na marginesie, bo 800 to piękna liczba :)

W każdym przypadku na drugim miejscu w Oberstdorfie byłby Weissflog, przy czym Niemiec zaliczył na Schattenbergschanze trzy pełne występy mniej (pamiętny pierwszy, kiedy był 90-ty), a różnica między oboma asami jest naprawdę niewielka. Szczególnie jeśli chodzi o pierwsze dwie punktacje. W nowym systemie Weissflog uzbierał w Oberstdorfie 723 punkty, w starym 158. Jedynie w „mojej” wersji przewaga Ahonena jest jednak dość wyraźna (zawodnik z byłego NRD ma na koncie 329 takich punktów), co świadczy - moim zdaniem - że Fin był tutaj regularniejszy, ale jednak wyraźnie mniej błyskotliwy od Niemca.

Adam Małysz plasuje się zarówno w nowej (380 pkt), jak i w starej (79 pkt) klasyfikacji za Oberstdorf w drugiej dziesiątce i miejsca już, niestety, nie poprawi. W „moim” rankingu, który premiuje regularność, jest zdecydowanie lepiej. Polak (250 pkt) jest, na dziś, piąty. Wyprzedzają go tylko Aho, Weissflog, Dieter Thoma i Kasai.

3.

W piątkowy wieczór dokonała się historyczna zmiana. W klasyfikacji największych w historii Pucharu konkursowych zwycięzców Ahonena wyprzedził Schlierenzauer. Zanotował 37-mą wygraną w karierze i od tej pory to on, a nie Fin, stoi na podium najlepszych pucharowych skoczków. Od drugiego Małysza dzielą go już tylko dwa zwycięstwa. Myślę, że przy jego umiejętnościach, szczęściu i sympatii sędziów, jest to kwestia góra kilku tygodni. Jeśli nie paru dni, bo jak wejdzie na obroty i się nakręci, to może być tak jak trzy lata temu. A wtedy to i Nykaenen nie zdzierży.

4.

Największy rywal Schlierenzauera w austriackiej reprezentacji wywalczył za to w Oberstdorfie dziewięć tysięcy pięćsetny punkt w karierze. Nawet dziewięć tysięcy pięćset siódmy. I to wszystko w ledwie 204 konkursach. Jak tak dalej pójdzie, to przed końcem kariery Morgenstern wyprzedzi nie tylko drugiego w tym zakresie Małysza, ale i zdecydowanie liderującego Ahonena. Już niedługo, mam nadzieję, w „Notatniku” zestawienie na ten temat.

5.

Tom Hilde, mimo że upadł, zdobył dziś pucharowe punkty i przekroczył barierę 3 000 zdobytych w PŚ punktów. Ma ich teraz 3007. Potrzebował na to udziału w 122 konkursach.

6.

Jubileuszu doczekał się również Koudelka. Sobotnie punkty spowodowały, że Czech może się chwalić zdobyciem łącznie 1500 pucharowych oczek. Żeby nie skłamać, to 1518. Skoczek naszych południowych sąsiadów nie jest tak efektywny, jak Hilde. Ma ledwie połowę punktów Norwega, a skakał już w 97 zawodach.

7.

Kolejne „okrągłości” wiążą się z Jakubem Jandą. W swoim 255 konkursowym występie zapunktował po raz 170-ty. Przy czym 47 razy kończył zawody w dziesiątce, a na podium stał dwudziestokrotnie (6-7-7). Czasy świetności ma jednak zdecydowanie za sobą. Ostatni raz w dziesiątce był Czech w Willingen w sezonie 2009/10, a na podium widziano go w czasach wręcz prehistorycznych, bo sześć lat temu. Od tego czasu jak nożem odciął.

8.

Już drugi raz w sezonie Austriacy zajęli całe podium. Była to zresztą ta sama trójka, co w Kuusamo, tyle że w innej kolejności. Rekordową ilość razy całe podium zajmowali Austriacy w sezonie inaugurującym Puchar Świata, czyli w sezonie 1979/80. Taki fakt miał wtedy miejsce aż czterokrotnie. Myślę, że taki wynik będzie bardzo ciężko powtórzyć. Ale, jak wiemy, austriacki skoczek potrafi.

9.

Dla Martina Schmitta konkurs w Oberstdorfie to był już 280 start w Pucharze Świata. Nie przyniósł Niemcowi nic poza frustracją z powodu zaprezentowanego przed liczną publicznością totalnego braku formy. Obawiam się, że jak to tak dalej będzie wyglądać, to w Ga-Pa będziemy „świętować” 50 konkurs Schmitta bez punktów.

10.

Polonica. Ciszej nad tą trumną. Chociaż nie. Trzeba to napisać. Każdy dzień selekcjonera na urzędzie to pogłębianie kryzysu. Ten sztab szkoleniowy na każdym kroku udowadnia, że jego możliwości się wyczerpały. Nie jest w stanie zaproponować drużynie i każdemu skoczkowi z osobna niczego, co spowoduje zniwelowanie pogłębiającej się z każdym miesiącem pracy tego sztabu, ogromnej różnicy nie tylko do najlepszych, ale i do tych, którym do najlepszych daleko. Nigdy nie myślałem, że przejdzie mi to przez klawiaturę, ale napiszę. W ramach pokuty. Kuttinie, WRÓĆ!!!

więcej statystyk na blogu autora »