Zakończył się już tegoroczny kobiecy turniej letni. Tym razem składał się on aż z czterech konkursów indywidualnych i dwóch drużynowych. Dzięki znacznie sprawniejszej niż w zeszłym roku organizacji zawodniczek było sporo więcej. Pojawiły się reprezentantki aż dziewięciu krajów: Niemiec, Austrii, Norwegii, Japonii, Słowenii, Francji, Włoch, Czech i Holandii. Imponujące zwycięstwo odniosła Anette Sagen z Norwegii, wygrywając wszystkie konkursy indywidualne - jej najgroźniejsza rywalka, Austriaczka Daniela Iraschko, zrezygnowała ze startu, by dać szansę innym - i mieć dodatkową okazję do treningu na dużych skoczniach. Kobiece zawody letnie organizowane są na obiektach 60-70-metrowych, "kobiecy COC" zimą - na skoczniach normalnych.
Pierwszy konkurs odbył się w austriackim Bischofshofen na skoczni K-65. Sagen wygrała przed swoją rodaczką Henriette Smeby i Niemką Kristin Schmidt. Swoim pierwszym skokiem na odległość 74 metrów ustanowiła nowy rekord skoczni. Drugi konkurs - rozegrany w mieście Pöhla, położonym w niemieckich Rudawach - połączony był z Mistrzostwami Niemiec. Najlepszą Niemką była tym razem Ulrike Gräßler (2. w klasyfikacji międzynarodowej) i to ona została mistrzynią kraju przed wspomnianą Schmidt oraz Angeliką Kühhorn.
Następnego dnia rozegrany został konkurs drużynowy z udziałem ośmiu zespołów. Wygrały Norweżki w składzie Sagen-Smeby-Kristin Fridtun przed drużynami niemiecką i austriacką.
Następnie skoczki przeniosły się do Klingenthal (skocznia K-60), gdzie Sagen po raz kolejny poprawiła rekord skoczni, i to dwukrotnie - w pierwszej serii uzyskała 64 metry, w drugiej 65. Pozostałe miejsca na podium zajęły Kristin Schmidt oraz Austriaczka Magdalena Kubli.
Turniej tradycyjnie kończy się w Meinerzhagen (miejscowość w regionie Sauerland - tam, gdzie Willingen i Winterberg), które organizuje międzynarodowe zawody kobiece już od kilku lat. Zarówno w sobotę, jak i w niedzielę wielki konkurs poprzedzały skoki dziewcząt na K-37. W tym roku pojawiło się ich mniej, niż w poprzednich latach - zaledwie 11 dziewczynek z trzech krajów (Niemcy, Słowenia, Holandia) w dwu grupach wiekowych. Wśród dziewcząt do lat 12 dwukrotnie wygrała Niemka Magdalena Schnurr, w klasie 13-14-latek niepokonane były Słowenki Anja Tepeš i Nika Kepič.
Konkursy pań odbyły się, jak zwykle, na największej z tutejszych skoczni, K-62. Skocznia jest świeżo po przebudowie i, co rzadkie, została... zmniejszona. Dotychczasowy punkt K wynoszący 65 metrów pozostawiał niewiele miejsca do bezpiecznego lądowania.
W sobotnim konkursie drużynowym mimo osłabionego składu (w turnieju nie startowała także Eva Ganster, zawodniczka od lat utrzymująca się w ścisłej czołówce światowej) wygrała drużyna austriacka. Norweżki były tym razem bez szans - z nieznanych mi powodów najmłodsza w kadrze Kristin Fridtun nie startowała i znakomite Sagen i Smeby musiały utworzyć drużynę... dwuosobową. Tej pierwszej niewiele brakowało do kolejnego rekordu - skoczyła 68,5 metra, bijąc tym samym także rekord sprzed przebudowy. Niestety nie udało jej się ustać tego skoku.
Ze względu na tak dalekie skoki w niedzielę belka startowa została obniżona, zawodniczki skakały więc już sporo bliżej. Sagen wygrała dwoma skokami na 63 metry przed Japonką Ayumi Watase (bardzo lubiącą tę skocznię) i Słowenką Moniką Pogladič, która już wcześniej "kręciła się" blisko podium, ale dopiero teraz na nie wskoczyła. W klasyfikacji generalnej wygrała oczywiście Sagen przed Smeby, dwiema Japonkami Watase i Yamadą oraz Austriaczką Kubli. Wysokie miejsce jak na debiut zajęła pierwsza reprezentantka Czech w konkursach tej rangi, zaledwie jedenastoletnia Vladka Pustkova. W klasyfikacji była 22., i to przy rezygnacji ze startu w ostatnim konkursie (powody również nieznane).
Polki "jak zwykle" nie startowały - niestety w naszym kraju skoki kobiet nie są traktowane w pełni poważnie i dziewczyny ciągle skaczą na skoczniach jeszcze mniejszych niż te, na których rozgrywane są duże turnieje kobiece.