Po sześciotygodniowych rozmowach Norweski Związek Narciarski podjął decyzję, iż schedę po Mice Kojonkoskim przejmie dość mało znany Austriak, Alexander Stoeckl, dotychczasowy trener młodzieżowej kadry Austrii.
- Ta nominacja to dla mnie wielki zaszczyt i nie mogę się doczekać, kiedy rozpocznę przygotowania z zawodnikami. Norwegia jest krajem najbardziej związanym ze skokami narciarskimi więc to dla mnie ogromna szansa - cieszy się świeżo upieczony szkoleniowiec. - Bardzo dobrze rozmawiało mi się z Clasem Brede Brathenem i to również skłoniło mnie do podjęcia pozytywnej decyzji.

Stoeckl podpisał kontrakt na najbliższe dwa lata, jednak może on zostać przedłużony po ich upływie na kolejne trzy. Austriak dopiero latem ma jednak zamiar przeprowadzić się do Skandynawii.

- Przeprowadzka mnie nie przeraża. W Norwegii byłem już kilkukrotnie, mam tam też przyjaciół - dodaje.

Clas Brede Brathen, dyrektor sportowy, podkreśla, iż oprócz Stoeckla pod uwagę były brane również dwie inne kandydatury.

- Bardzo dokładnie przemyśleliśmy wybór i kandydatura Alexandra wydała nam się najlepsza. Jesteśmy przekonani, że podniesie on norweskie skoki na poziom, jakiego wszyscy oczekują. Poza tym, nowy trener pochodzi z Austrii, kraju, który wypracował świetny system szkoleniowy - motywuje decyzję Brathen. - Oczywiście, na miejscu jest bardzo dużo do zrobienia. Trener musi się "zorganizować". Musimy też opracować plan przygotowań. Ale z tym chcemy poczekać już na Alexa, tak żeby aktywnie uczestniczył we wszystkim, co jest związane ze skokami.