Narciarski świat obiegła informacja, że na mistrzostwach świata w Oslo wystąpi nieznany szerzej 45-letni skoczek James Lambert, reprezentujący Wielką Brytanię. Wiek zawodnika, a także kraj, który reprezentuje, sprawia, iż wiadomość ta jest zgoła sensacyjna.
Jest to bowiem dopiero trzeci zawodnik pochodzący z tego kraju, który wystąpi w oficjalnych zawodach. Obok legendarnego Michaela Edwardsa (znanego szerzej jako "Eddie Orzeł") skakał też dużo lepszy, ale przez to zapomniany (bo przeciętniaków nikt nie pamięta) Glynn Pedersen (który wcześniej reprezentował Kanadę).

Wiek zawodnika też jest sensacją, bowiem mało kiedy znajduje się tak doświadczonych, czynnych zawodników. W tym sezonie najstarsi byli kolejno: Igor Sviridov (lato 2010, FIS Cup, rocznik 1969), Takanobu Okabe (zdobył punkty w COC w wieku 40 lat) i oczywiście ciągle czynny i ciągle dobry Noriaki Kasai, który w czerwcu będzie świętował 39 urodziny, a wciąż punktuje w PŚ.

Niestety, ciężko będzie Lambertowi stać się zawodnikiem kultowym (jakim był niewątpliwie Eddie). Kwalifikacje do zawodów o mistrzostwo świata - moim zdaniem - zrobiły więcej złego, niż dobrego i ostatnie miejsce w kwalifikacjach będzie chyba tym, czym w profesjonalnych skokach zasłuży się Anglik.