Konferencja prasowa po dzisiejszym pełnym wrażeń konkursie na Wielkiej Krokwi odbyła się w formule podobnej do wczorajszej. Jako pierwszy w centrum prasowym zjawił się Tom Hilde, który poprawił wczorajszy wynik o jedną lokatę. Zapytany o wrażenia z konkursu, ze szczególnym uwzględnieniem trudnych warunków panujących na skoczni w Zakopanem, wyraził swój żal z powodu tego, co spotkało Adama Małysza podczas pierwszej serii:
- Warunki nie były sprzyjające, jednak uważam, że jury podjęło właściwą decyzję dotyczącą dokończenia konkursu i rozegrania drugiej serii, nawet pomimo upadku Adama.

Stwierdził ponadto, iż był to dla niego wyjątkowo dobry weekend. Mimo niezbyt dużej sympatii do tutejszego obiektu, atmosfera tworzona przez polskich kibiców sprawiła, że skakało mu się tu wyjątkowo dobrze.

Następny z przepytywanych, niemiecki zawodnik Michael Uhrmann, zakończył dzisiejszą rywalizację na miejscu trzecim:

- Bardzo dobrze skakało mi się również w kwalifikacjach. Moja radość jest tym większa, że ostatni raz na podium stałem jeszcze przed mistrzostwami świata w Sapporo w 2007 r. Lubię startować w Zakopanem, odniosłem tu swoje pierwsze zwycięstwo w Pucharze Świata siedem lat temu. Odpowiada mi zarówno sama skocznia, jak i atmosfera, jaka tu panuje. Niestety, nie wiem czy jeszcze kiedyś tu wystąpię.

Dla Uhrmanna obecny sezon nie należy do najlepszych, choć jego forma od kilku tygodni stopniowo rośnie. Zapytany o swoje oczekiwania przed mistrzostwami w Oslo wyraził nadzieję szczególnie na sukces w konkursie drużynowym, choć nie krył, że chętnie wyjechałby z Norwegii z więcej niż jednym medalem.

Jako ostatni na konferencji pojawił się dzisiejszy zwycięzca, Kamil Stoch, do którego wkrótce dołączył prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner.

Kamil wczoraj ostrożnie wypowiadał się na temat swojej formy i prognoz przed dzisiejszym konkursem. Jak wielokrotnie podkreślał, nie chciał nakręcać dziennikarzy i wzbudzać wygórowanych oczekiwań dotyczących jego osoby. Dzisiaj postawił sobie za cel oddanie trzech dobrych skoków i ten plan wykonał w stu procentach.

Dziennikarze zwracali uwagę na trudne warunki, jakie panowały podczas skoku Polaka.

- Lubię skakać w takich warunkach, tym bardziej, że dziś byłem w miejscu, w którym zawsze chciałem się znaleźć. Nie czułem strachu przed drugim skokiem, nawet pomimo informacji o wypadku Małysza. Byłem maksymalnie skoncentrowany, co przyniosło efekty. Podczas obu skoków miałem wiatr w plecy, nie uniknąłem też błędów, które jednak byłem w stanie skorygować - cieszył się Polak.

Jak sam twierdzi, spełniło się dzisiaj jego marzenie. Zwyciężył przed polską publicznością, zaśpiewał razem z kibicami Mazurka Dąbrowskiego. Chciałby powtórzyć ten sukces na mistrzostwach świata oraz igrzyskach olimpijskich. Ostrożnie wypowiadał się o swoich szansach na medal w Oslo, podkreślając, że dużo zależy od szczęścia i dobrej formy, która powinna przyjść w ściśle określonym momencie. Wie, że podczas MŚ włoży w swój występ sto procent wysiłku, aby oddać równe i dalekie skoki.

Pytania padły również w kierunku Apoloniusza Tajnera, który towarzyszył Kamilowi Stochowi w czasie konferencji. Dotyczyły przede wszystkim wypadku Małysza i jego aktualnego stanu. Prezes uspokoił, że kontuzja najprawdopodobniej nie jest poważna i będzie wymagać jedynie kilkudniowej rehabilitacji. Możliwe, że już za kilka dni Adam wróci do treningów.

Bardzo pozytywnie wypowiedział się na temat organizacji zawodów w Zakopanem oraz atmosfery stworzonej przez polskich kibiców. Poinformował również oficjalnie o decyzji organizacji w następnym sezonie zimowym dodatkowego konkursu w Wiśle oraz cyklu letnich konkursów w Zakopanem, Wiśle i Szczyrku.

Na koniec Kamil Stoch podsumował wydarzenia ostatnich dni:

- Był to wyjątkowo męczący weekend. Przez cztery kolejne dni musiałem oddać kilkanaście skoków, z których każdy poprzedzony był intensywną rozgrzewką. Pomimo dużego wysiłku, dziś nie czułem zmęczenia. Energii dodawała mi fantastyczna atmosfera panująca pod Wielką Krokwią.