Konferencja prasowa po drugich zawodach w Zakopanem przeprowadzona została w sposób wyjątkowy. Każdy z czołowych zawodników spotkał się z dziennikarzami osobno, a jako pierwszy porozmawiał z prasą Thomas Morgenstern. Co naturalne, jako ostatni, ale za to w wyśmienitym humorze, pojawił się dzisiejszy triumfator - Simon Ammann.
Morgenstern poproszony o podsumowanie konkursu, podkreślił porywającą atmosferę, panującą jak co roku pod Wielką Krokwią.

- Zawody były fantastyczne, uwielbiam skakać w Zakopanem. Chciałbym wreszcie tutaj zwyciężyć, na szczęście mam jeszcze na to szansę jutro.

Zapytany o ocenę nowego systemu punktowania Austriak wyraził zadowolenie z wprowadzonych zmian:

- Oczywiście rozumiem, że dla kibiców ta nowa formuła może być nieco kłopotliwa, niemniej jednak dla zawodników to krok do przodu, dzięki temu konkursy są bardziej sprawiedliwe - zakończył aktualny lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

Trzeci w dzisiejszych zawodach, Tom Hilde, nie krył swojego zadowolenia z uzyskanego wyniku.

- Skoki w Zakopanem to czysta przyjemność, ale również ogromna presja wyników, każdy chciałby wypaść tutaj dobrze.

Zapytany o system punktowania odparł, że od samego początku był pozytywnie nastawiony do wprowadzonych zmian:

- Dzięki nim zawody są o wiele bardziej sprawiedliwe i przede wszystkim przebiegają sprawniej. Gdyby zastosować stare zasady to nawet dzisiejsze zawody trwałyby o wiele dłużej i z pewnością wiele konkursów byłoby po prostu nudnych, a części z nich nie ukończonoby wcale.

W kontekście zbliżających się Mistrzostw Świata w Oslo, Hilde ocenił, że drużyna Austrii jest aktualnie praktycznie poza zasięgiem, podkreślając równocześnie, że norweska ekipa dołoży wszelkich starań, by uzyskać jak najlepsze wyniki, chociaż rywalizacja będzie wyjątkowo trudna.

Jako ostatni na konferencji pojawił się zwycięzca osiemnastych zawodów Pucharu Świata w tym sezonie, Simon Ammann, dla którego był to już dziewiętnasty pucharowy triumf w karierze, co skrzętnie odnotowano.

- Jest to wyjątkowy zbieg okoliczności, a przede wszystkim spełnienie mojego marzenia. Od ponad 10 lat mówiłem sobie, że jeśli dane mi będzie tutaj wygrać chociaż raz, to już nie muszę tutaj skakać wcale. Oczywiście proszę nie traktować tej deklaracji zbyt poważnie - zastrzegł Szwajcar.

W konsekwencji tego stwierdzenia, nie mogło nie paść pytanie o ewentualność rychłego zakończenia kariery, temat, który od jakiegoś czasu pojawia się w kuluarach. Ammann uciął jednak wszelkie spekulacje stwierdzając:

- Wszystko zależy głównie od mojego stanu zdrowia. Od kilku miesięcy mam problemy z kręgosłupem. Oczywiście w chwilach takich, jak dzisiejsza nie myślę o zakończeniu kariery. Niemniej jednak w kontekście wszystkiego, co mi się przydarzyło w ostatnich latach oraz biorąc pod uwagę moje nastawienie do rywalizacji, bardzo ciężko znoszę niepowodzenia, zwłaszcza gdy wiem, że sam zawiniłem, nie kryję, że chwilami czuję się tym wszystkim wypalony. Oczywiście ja nie poddaję się nigdy, ale idealnie byłoby zakończyć karierę będąc na szczycie, stąd bardzo chciałbym dobrze zaprezentować się na mistrzostwach świata. Zdaję sobie sprawę z tego, że ostateczną decyzję będę musiał podjąć już wiosną. W moim życiu osobistym nastąpiło sporo zmian i czuję, że warto teraz iść inną drogą. W tym momencie jednak nie zdecydowałem ostatecznie, że to mój ostatni sezon, zwłaszcza że w Szwajcarii pojawiłaby się wtedy niejako luka pokoleniowa. Aktualnie układ jest taki, że jestem ja i Andreas Kuettel, a potem długo nic i juniorzy. Byłoby dobrze móc poskakać wraz z nimi przez kilka sezonów, żeby niejako poprowadzić ich na właściwą ścieżkę. Wszystko jednak okaże się wiosną - zakończył Szwajcar.