Przed nowym sezonem, drużyna USA ma nowego trenera. Ponownie został nim Kari Ylianttila - człowiek, który w ostatnich latach zrobił najwięcej dla amerykańskich skoków narciarskich. Po zakończeniu kariery przez Alana Alborna, słabym sezonie Clinta Jonesa i opuszczeniu reprezentacji przez trenera Ayri w tamtejszym związku zwątpiono, że USA będzie liczyć się w Pucharze Świata.
Teraz nadzieję odżyły. Wszystko dzięki 50 letniemu Finowi, który zobowiązał się do prowadzenia Clinta Jonesa i spółki. Tylko Jones jako jedyny z reprezentantów USA ma prawo startu zimowym w Pucharze Świata. Celem Ylianttili jest miejsce w pierwszej dziesiątce na Mistrzostwach Świata w lotach w Planicy i minimum 15 miejsce w klasyfikacji końcowej PŚ. To wszystko ma dokonać młody, 18-letni Clint Jones. A co z innymi skoczkami? Otóż Rogan Gerber, Tommy Schwall, Tim Nelson, Hartmann Rector i bracia Jeff i Jim Danney na razie walczą o prawo startu w Letniej Grand Prix. USA ma dwa miejsca w tej imprezie (oprócz zawodów w Park City gdzie będą gospodarzami). Wszyscy skoczkowie kadry B i C trenują na swój koszt. Przy dobrych rezultatach mogą liczyć na ewentualny zwrot kosztów.

Problemy finansowe ciągle przeszkadzają Amerykanom w spokojnych treningach i skupianiu się na skokach. Między innymi to przyczyniło się do rezygnacji Alana Alborna z dalszej kariery. Yliantilla narzeka na brak sponsorów, ale liczy, że to się zmieni. "Żeby być na samym szczycie, musimy zacząć od zera".