Podczas gdy na świecie dynamicznie rozwijają się skoki narciarskie kobiet, w Polsce rozwój ten przebiega znacznie wolniej. Do tej pory nie powstała kadra pań, jednak niedawno Polski Związek Narciarski utworzył wreszcie dwie grupy treningowe dziewcząt.
Pierwsza z grup - zakopiańska - prowadzona jest przez Krystiana Długopolskiego; druga - beskidzka - przez Wojciecha Tajnera. Grup tych nie należy mylić z kadrą - do tego jeszcze długa droga, być może jednak z tych grup w przyszłości powstanie kadra. Obaj trenerzy stawiają na młodziutkie dziewczynki, które mogą szkolić od podstaw.

My zapytaliśmy o opinię nasze najbardziej doświadczone zawodniczki - siedemnastoletnią Joannę Gawron i trzynastoletnią Joannę Szwab, które trenują poza wspomnianymi grupami.

- Dobrze, że takie grupy powstają. Dzięki temu gromadzi się coraz więcej skaczących dziewczyn - cieszy się Asia Szwab.

- Wolę trenować dalej w klubie - mówi trzynastoletnia zawodniczka i dodaje, że wspólny z trening z grupą młodych zawodniczek nie byłby korzystny ani dla niej (musiałaby wrócić na mniejsze skocznie), ani dla nich (początkujące przecież nie mogą od razu skakać na większych obiektach, jak K-30).

- Te dziewczyny to dopiero przedszkole, z nich coś będzie dopiero za kilka lat. Większość z nich nawet nie umie jeździć na nartach, a to jest podstawa - mówi o młodszych koleżankach Asia Gawron i porusza ten sam problem, co Szwab: - Moim zdaniem Krystian Długopolski nie może nas trenować razem z tymi młodymi dziewczynami. My będziemy skakać na K-65, K-85, a on będzie z nimi trenował na K-15? Przecież się nie rozerwie, tym bardziej, że ta grupa to około siedemnastu dziewczyn.

- Myślałam, że to my przejdziemy pod opiekę Długopolskiego, ale jest inaczej. Czas pokaże, jak to się ułoży. Na razie musimy trenować w macierzystym klubie. Widać, że trenerzy coraz bardziej się nami interesują. Jednak w trakcie sezonu zimowego muszę skakać w Zakopanem - nic nie wskazuje, że wyjedziemy na zawody Pucharu Kontynentalnego - żali się siedemnastoletnia zawodniczka. - Trener Pavel Mikeska dał radę wyjechać z nami na zawody, umiał pozyskać z Polskiego Związku Narciarskiego pieniądze na przejazd. Trenerzy klubowi albo nie umieją, albo nie chcą ruszać PZN. Nie wierzę, że PZN nie pokryłby kosztów wyjazdu, trzeba tylko w odpowiednim czasie się zgłosić.

Gawron odnosi się do sprawy rozwoju skoków narciarskich kobiet w Polsce:

- To, że Polska rusza ze skokami kobiet, to raczej slogan nagłośniony w mediach. Dlaczego większy nacisk kładą na nabór nowych dziewczyn, skoro jest już kilka zawodniczek w miarę doświadczonych? Gdyby trener zajął się nami profesjonalnie, to w krótkim czasie mielibyśmy porządną drużynę! Wygląda jednak na to, że my, które skaczemy w miarę poprawnie, będziemy bardziej z boku, niż grupa, która dopiero jest tworzona. Dobrze, że skoki dziewczyn w Polsce ruszają do przodu, ale jednocześnie trzeba zająć się dziewczynami, które już skaczą, a równocześnie prowadzić nabór nowego narybku. Ja nie mam już dziesięciu lat i albo skaczę i zdobywam doświadczenie na zawodach z dziewczynami z innych krajów, albo żegnaj klubie i sama decyduję, co robić dalej ze skokami.

Jak widać, nasze zawodniczki nie mają łatwo. Czy kierunek rozwoju obrany przez nasz związek narciarski jest optymalny, przekonamy się za kilka lat. Będziemy monitorować sytuację, jednocześnie trzymając kciuki za nasze zawodniczki!