Kierownictwo reprezentacji Norwegii nie ustaje w wysiłkach, by w jak najlepszy sposób przygotować swych podopiecznych do startów w nadchodzącym sezonie. Zawodnicy mieli już okazję zrelaksować się przy połowie łososia, natomiast teraz nadszedł czas na testowanie nowych, zupełnie odmiennych od tradycyjnych kombinezonów.
Podczas rozpoczynającego się dziś zgrupowania w Kuopio Norwegowie zamierzają skakać w kombinezonach prawie identycznych z tymi, jakie mają biegacze. Zostały one jednak wyprodukowane specjalnie dla drużyny skoczków, są cienkie, elastyczne i przylegające do ciała.
"Wiemy, że FIS pracuje nad nowymi przepisami dotyczącymi kombinezonów, dążąc do tego, by kombinezony coraz bardziej zaczęły przypominać te, których używa się w biegach narciarskich. Chcemy zatem być na bieżąco" - komentuje nowy pomysł szef d.s. skoków i kombinacji Jan Erik Aalbu.
Tego typu kombinezon zasadniczo różni się od tradycyjnego: jest ekstremalnie cienki i obcisły, ma bardzo dużą przepuszczalność i  nie daje "efektu latawca". Norwegowie wymyślili, że (korzystając z nieco podwyższonego rozbiegu) mogą bardzo wiele zyskać na treningu w takich kostiumach. Skoczkowie liczą na to, że skacząc "bez pomocy kombinezonu" wypracują sobie lepszą technikę. "Na pewno nie będzie to dla skoczków zbyt przyjemne" - twierdzi Aalbu - "Gdyby Tommy Ingebrigtsen skakał w takim kombinezonie na MŚ, wylądowałby na buli. Ale bardzo liczymy na efekt, gdy chłopcy z powrotem założą normalne kombinezony".
Czy próby utrudnienia sobie treningu przyniosą norweskim skoczkom pożądane rezultaty, przekonamy się już za miesiąc, gdy w Letnim Grand Prix staną do rywalizacji z najlepszymi zawodnikami innych krajów.