Były skoczek narciarski naszej kadry, Tomasz Pochwała, od jakiegoś czasu próbuje swoich sił w kombinacji norweskiej. Niedawno udzielił wywiadu, który można przeczytać na stronie Polskiego Związku Narciarskiego.
Ostatnio Tomek zaskoczył fantastycznym startem w mistrzostwach Czech. Świetnie skakał i dobrze biegł, co dotychczas było jego piętą achillesową. Na ostatnim okrążeniu Polak uciekł gospodarzom mimo złamanego kijka. "Moja siła wzięła się z dobrze przepracowanych treningów. Podczas biegu czułem, że mam jej dużo i postanowiłem uciec rywalom. Biegłem ile sił w nogach i nawet się nie oglądałem za siebie. Nie wiem, co się działo za moimi plecami, rywale pewno mnie gonili, ale starałem się skupić na jak najszybszym dotarciu do mety. Czesi byli lekko zaskoczeni tym, co się stało" - kwituje swój występ Pochwała.

Były skoczek, aby poprawić swoje wyniki znacznie poprawił kondycję biegową. Samej techniki uczył go ojciec - były trener reprezentacji biegaczy. Warto dodać, że Tomek kontynuuje tradycje rodzinne. Jego dziadek, Franciszek Gąsienica-Groń, był kombinatorem norweskim, który zdobył dla Polski pierwszy medal w zimowych igrzyskach olimpijskich (brąz w kombinacji norweskiej, Cortina d Ampezzo, 1956). Ojciec startował jako narciarz.