Dla Apoloniusza Tajnera to już trzecie tak szczęśliwe Igrzyska Olimpijskie. Jeszcze jako trener cieszył się ze zdobyczy Adama Małysza w Salt Lake City, a po objęciu fotela prezesa Polskiego Związku Narciarskiego - z medali Małysza i Justyny Kowalczyk w Turynie i Vancouver.
W wywiadzie dla TVP prezes PZN porównał konkursy skoków w 2002 i 2010 roku:

"Zarówno igrzyska w Salt Lake City, jak i w Vancouver były wspaniałe, odbyły się w podobnej atmosferze i przy podobnej olimpijskiej pogodzie. Dziś czuję się tak, jak w 2002 roku, kiedy osiągnęliśmy sukces. A przed nami jeszcze kolejne szanse medalowe..."

Po raz kolejny Tajner odniósł się do rewelacyjnej formy Simona Ammanna:

"Ammann był poza zasięgiem. Aby go pokonać, musiałoby mu się przytrafić coś nieprzyjemnego. Tak się nie stało. Skakał powtarzalnie, jest o klasę lepszy od pozostałych zawodników. Jedynym zawodnikiem, który mu dorównywał, był Adam Małysz. On mógłby wykorzystać słabszy moment Szwajcara, jednak takiego momentu nie było."

Prezes PZN stwierdził też, że chciałby, aby Adam Małysz jak najdłużej kontynuował i tak już pełną sukcesów karierę:

"Adam powiedział, że po tych igrzyskach będzie skakać jeszcze przez rok. Sam chciałbym go widzieć jeszcze na igrzyskach w Soczi, a jeżeli Zakopane organizowałoby mistrzostwa świata w 2015 roku, to będę go namawiał, aby kontynuował karierę do tego momentu" - zadeklarował.