Francuscy skoczkowie na Igrzyska wracają po dłuższej przerwie. Z powodu zbyt słabych występów w Pucharze Świata w 2006 roku Francuski Związek Narciarski postanowił nie wysyłać ani jednego skoczka do Turynu. Dziś pierwszym zawodnikiem startującym na skoczni dla ekipy trójkolorowych był David Lazzaroni. Podopieczny Pekki Niemeli nie dostał się do drugiej serii i nie krył rozczarowania:
"Początkowo byłem zdenerwowany, tak samo jak dzień wcześniej. Skok nie wyszedł mi zbyt dobrze, choć poprawiłem technikę i starałem się dać z siebie wszystko. Jeśli chodzi o sprawy związane z motywacją, nie jest najlepiej. Od ponad roku nie mogę dostać się do pierwszej trzydziestki. Będę jednak starać się, jak tylko mogę. Oczywiście jestem rozczarowany, że nie mogę walczyć o dobre lokaty" - powiedział Lazzaroni.

Lider ekipy francuskiej Emmanuel Chedal również nie był zadowolony z przebiegu dzisiejszego konkursu: "Jestem trochę rozczarowany. Postawiłem sobie zdecydowanie inne cele. Nie przyjechałem tu, by zajmować miejsce w trzeciej dziesiątce. Byłem lepszy w zeszłorocznym Pucharze Świata. Chyba wciąż jeszcze nie przyzwyczaiłem się do tego typu imprez. Teraz czas na skocznię dużą, z którą powinienem sobie lepiej poradzić. Jest trochę podobna do obiektów, na których skakałem bardzo dobrze. Mam nadzieję, że na tam spiszę się lepiej."

Jedynym zadowolonym zawodnikiem w drużynie Pekki Niemeli był dzisiaj Vincent Descombes Sevoie: "Jestem szczęśliwy. Dostałem się do finału, choć przez długi czas obawiałem się, że będę na nieszczęśliwym 31 miejscu. Wytyczyłem sobie na te zawody pewien cel, który osiągnąłem. To moje pierwsze igrzyska olimpijskie i poszło mi dobrze. Jest super!”