Na półmetku dzisiejszych zawodów wyglądało na to, że drużyna Austrii może pozostać bez medalu. Ostatecznie Gregorowi Schlierenzauerowi udało się wywalczyć krążek brązowy. Mimo wszystko podopieczni Alexandra Pointnera spisali się chyba nieco poniżej oczekiwań.
"Nie da się tego opisać, spełniły się moje marzenia. Mam nadzieję, że podczas tych igrzysk do tego medalu dołączą kolejne" - cieszył się Schlierenzauer.

Mniej zadowolony był Morgenstern, który po treningach był wielkim faworytem konkursu na skoczni normalnej, a zawody zakończył dopiero na ósmym miejscu:

"Wiatr trochę przeszkodził mi w locie podczas pierwszego skoku, musiałem walczyć do końca. Miałem problemy z lewą nartą. Nie były to najlepsze skoki, które oddałem na tej skoczni. Próby treningowe były lepsze. Nie wiem dokładnie, dlaczego tak się dzieje, bo przecież jestem w formie. W drugim skoku chciałem jeszcze raz zaatakować, ale chyba przedobrzyłem. Czy to czwarte, czy ósme miejsce, to już nieważne. Teraz koncentruję się na zawodach na skoczni dużej. Na tej skoczni bowiem ważne będą inne umiejętności, może będę miał deja vu z Turynu?

Poza czołową dziesiątką znaleźli się pozostali dwaj austriaccy skoczkowie - Wolfgang Loitzl (11) i Andreas Kofler (19). "Przez cały czas borykałem się tutaj z pewnymi problemami. Niestety, nie mogłem włączyć się w walkę o medale, ale wciąż mam szansę. Na dużej skoczni wykorzystam te elementy, które wyszły mi na skoczni normalnej" - stwierdził Loitzl. W podobnym tonie wypowiadał się Kofler: "Nie był to dla mnie najlepszy dzień. Czułem siłę w nogach, ale nie mogłem jej wykorzystać podczas odbicia. Będę teraz analizował moje skoki na wideo. Od początku nic mi nie szło na tej skoczni."