Adam Małysz po świetnych występach w treningach stał się jednym z faworytów do walki o medale, być może nawet ten najcenniejszy. Sam skoczek podkreśla jednak, że nie będzie łatwo zrealizować upragniony cel: "Chcielibyście, żebym wszystko wygrywał... Tak się nie da. Jest wielu bardzo dobrych zawodników, którzy będą walczyć o medale. Mam nadzieję, że będę się do nich zaliczać."
"Skok kwalifikacyjny na pewno niezły. Treningowy trudno ocenić, chyba za wcześnie wyszedłem z progu" - podsumował swoje dzisiejsze występy Małysz. I kontynuował: "Generalnie dzisiaj był problem z wiatrami. Nie było tego widać, ale raz wiało z tyłu, raz z przodu i to powodowało duże różnice. Warunki się zmieniały, więc trzeba było zmieniać belkę."

Świadomość, że jest się jednym z kandydatów do zwycięstwa, jest trudna do udźwignięcia. Doświadczony mistrz jest jednak przyzwyczajony do presji: "Na pewno gdzieś we mnie tkwi trema, cały czas o tym myślę. Ale nie jest też tak, że ekstremalnie się denerwuję. Zresztą, nerwy są również potrzebne, żeby było dobrze."

Na dobry wynik w zawodach składa się wiele czynników. Przygotowując się do startu trzeba pamiętać, aby... nie kłaść się zbyt wcześnie do łóżka: "Trzeba odpocząć, muszę trochę później położyć się spać. Ostatnio zasnąłem o 22 i obudziłem się już o piątej rano. Teraz chcę pospać do szóstej. Później śniadanie i wyjazd na skocznię."

Co ważne, dwukrotny medalista olimpijski z Salt Lake City tryska optymizmem: "Wydaje mi się, że moje skoki są całkiem fajne. Będę jutro walczyć!"