Bjoern Einar Romoeren nie umie zapanować nad złością. Po sobotnim nieudanym wystepie w konkursie Pucharu Świata w Willingen, Norweg tak zdenerwował się, że uderzył ręką w ścianę. Szybko okazało się, że nie jest Terminatorem i z wielkim bólem znalazł się w szpitalu. Tam zdiagnozowali złamanie palca lewej ręki.
W niedzielę zawodnik przeszedł operację i nie wiadomo, czy nie wpłynie to na jego wystep na Igrzyskach. "To było niewiarygodnie głupie. Skoki narciarskie nie są najważniejsze na świecie, ale znaczą dla mnie wiele. Nie potrafiłem opanować frustracji. Żałuję, że to zrobiłem, to nie było mądre przed tak ważnymi zawodami" - tłumaczył skruszony zawodnik.

Miejmy nadzieję, że rekordzista odległości ustanego skoku narciarskiego szybko wróci do zdrowia i pokaże sportową złość w nalezyty sposób, czyli w locie nad skocznią.