Podczas gdy widzowie i koledzy z drużyny Gregora Schlierenzauera z niecierpliwością czekali na jego skok finałowy w sobotnim konkursie w Willingen, on sam musiał w jak najkrótszym czasie uporać się z nie lada problemem. Ostatnie przygotowania tuż przed skokiem - wpinanie butów w wiązania - sprawiły więcej trudu niż zwykle. "Przed włożeniem buta do narty chciałem jeszcze oczyścić go ze śniegu, jednak coś przy bucie zagięło się nie tak. But nie chciał wejść w wiązanie" - tłumaczył Schlierenzauer.
Skoczek nie został jednak zdyskwalifikowany, ponieważ incydent, który zaszedł, był jedynie defektem technicznym.

Szybka pomoc nadeszła dzięki... skrzynce z narzędziami

Gregor Schlierenzauer zamiast koncentrować się na oddaniu dobrego skoku, który przypieczętuje mu kolejne (już 32) zwycięstwo w Pucharze Swiata, próbował przypiąć but do narty. Pomoc nadeszła natychmiast, lecz mimo tego skoczek był wyraźnie pod presją. Mimo to poradził sobie znakomicie w swoim finałowym skoku i wygrał cały konkurs.

"Miałem problemy z wiązaniem. Dzięki Bogu, na miejscu była skrzynka z narzędziami, które stały się wyjątkowo pomocne. Koncentracja przed skokiem była dla mnie wtedy wyjątkowym wyzwaniem" - dodał Schlieri. "Teraz wracam do domu, w niedzielę regeneruję siły, a już w poniedziałek odlatuję do Vancouver. W klasyfikacji Pucharu Świata trzeba coś jeszcze zrobić, ale to już po igrzyskach" - zakończył Austriak.