Finałowy konkurs Turnieju Czterech Skoczni miał wielu bohaterów. Najważniejszym był oczywiście Andreas Kofler, który osiągnął swój największy sukces w karierze, wygrywając prestiżowy cykl. Równie duże wrażenie zrobił Janne Ahonen, który po rocznej przerwie ponownie zagościł na podium TCS. Trzecim bohaterem konkursu w Bischofshofen był jego triumfator Thomas Morgenstern.
Ci trzej zawodnicy, wraz z Wolfgangiem Loitzlem chętnie dzielili się swoimi wrażeniami z dziennikarzami. Oto, co powiedzieli:

Janne Ahonen:
Zawsze dobrze sobie radziłem w Turnieju, a teraz... zostałem 10 punktów za Kofim. (śmiech) Wiedziałem, że mogę wygrać dzisiejszy konkurs i z takim nastawieniem do niego podszedłem. Pierwszy skok był naprawdę dobry, drugi już nie tak, ale nie narzekam. Wiedziałem, że muszę skoczyć 140 metrów, jeśli chcę myśleć o zwycięstwie w całym Turnieju. Zrobiłem, co mogłem. Drugie miejsce jest wspaniałe po rocznej przerwie, absolutnie nie jestem rozczarowany, zwłaszcza że jeszcze 2 tygodnie wcześniej skakanie mi nie wychodziło. W Turnieju pomogła mi świadomość, że nikomu nie muszę niczego udowadniać. Turniej Czterech Skoczni zawsze był dla mnie bardzo istotny - i gdyby przed tym sezonem zapytano mnie, czy wolę szóste w nim zwycięstwo czy też medal olimpijski, wybrałbym triumf w Turnieju. Choć przyznam szczerze, że w kwestii złota olimpijskiego pewnie bym się jeszcze zastanowił. W tej chwili najważniejsze, że forma cały czas idzie w górę i nabieram pewności siebie. Wiem, że mogę zajmować miejsca na podium. Za dwa dni zawody w Kulm - może tam uda mi się pierwszy raz w tym sezonie wygrać? Bardzo lubię loty.

Andreas Kofler:
Po pierwszej serii nie miałem łatwo, czułem napięcie. Drugi skok wyszedł mi dobrze i odniosłem zwycięstwo. Jestem bardzo szczęśliwy. Moja forma w ciągu dwóch ostatnich lat mocno falowała, miałem wzloty i upadki, musiałem walczyć o powrót do dobrej formy. Punktem przełomowym był ubiegłoroczny konkurs w Bischofshofen, kiedy w ogóle się nie zakwalifikowałem. Postanowiłem zmienić swoje podejście do skoków, inaczej się koncentrować. Teraz jestem na topie i to jest spełnienie marzenia. Wciąż nie mogę w to uwierzyć.

Thomas Morgenstern:
To wspaniałe uczucie - triumfować przed rodzimą publicznością. Po zawodach w Innsbrucku pojechałem na trening z osobistym trenerem do Ramsau, co było dobrą decyzją. Nigdy nie wiodło mi się w Bischofshofen, więc pomyślałem sobie, że najwyższy czas tutaj wygrać. Wielu ludzi pracuje na mój sukces i chciałbym im podziękować. To zwycięstwo było jednym z celów tego sezonu.

Wolfgang Loitzl:
Jestem bardzo zadowolony z trzeciego miejsca w Turnieju, bo miałem nieśmiałą nadzieję uplasować się pośród trzech najlepszych zawodników. Było ciężko, bo konkurencja była bardzo mocna. Teraz niestety nie mogę świętować sukcesu, bo zaraz jadę do domu, do Bad Mitterndorf - świętować będzie reszta ekipy. (śmiech)