Sąd Najwyższy w Kanadzie oznajmił, że nie rozpatrzy odwołania od wyroku sądu niższej instancji w sprawie startu skoczkiń na Igrzyskach Olimpijskich w Vancouver. Tym samym zawodniczki wyczerpały ostatnią prawną możliwość, która dawała im szansę startu w najważniejszej imprezie tego sezonu.
Skoczkinie uważają, że decyzja o nie włączeniu skoków kobiet do programu igrzysk narusza prawo o równouprawnieniu płci, które jest gwarantowane przez Kandyjską Kartę Praw i Swobód. Poprzednie wyroki kanadyjskich sądów podkreślały jednak, że nie mogą mieszać się w wewnętrzne decyzje Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego pomimo, że zakaz startu kobiet, a więc dyskryminacja ze względu na płeć łamie kanadyjskie prawo.

"To bardzo rozczarowujące" - powiedziała Deedee Corradini, prezes amerykańskiej federacji skoków narciarskich kobiet. "Zawodniczki były rozczarowane już wielokrotnie, a ta decyzja to kolejne rozczarowanie na ich drodze. Ale te kobiety są niesamowite, nie poddają się i będą walczyły dopóki skoki kobiet nie znajdą się w programie igrzysk" - kontynuowała. Zapowiedziała również, że teraz skoncentrują swoją uwagę na walce o IO w Soczi w 2014.

Komitet Organizacyjny Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Vancouver wydał oświadczenie w którym skomentował całą sprawę. "Doceniamy, że Sąd Najwyższy Kanady poświęcił swój czas na wnikliwe przyjrzenie się tej sprawie. (...) Wciąż popieramy te młode kobiety i działania mające na celu włączenie skoków narciarskich kobiet do programu igrzysk olimpijskich w przyszłości" - napisał w oświadczeniu John Furlong, szef VANOC.