Od otwarcia skoczni w Wiśle-Malince minęło siedem miesięcy, a już mogliśmy być świadkami licznych wydarzeń rozgrywających się na tym obiekcie. Lata i pieniądze przeznaczone na budowę wzbudzały liczne kontrowersje, ale przedsięwzięcie udało się doprowadzić do końca. Jesienią ubiegłego roku doczekaliśmy się pięknego otwarcia skoczni.


Dzień 27 września pozwolił zawodnikom oficjalnie wystąpić na Malince w ramach rozegranych tam Mistrzostw Polski. (Ostatnie zawody na starej skoczni odbyły się w lutym 2001.) Sobotni konkurs indywidualny oraz niedzielny drużynowy przyciągnęły liczną grupę kibiców. Poza rywalizacją skoczków widzowie byli świadkami uroczystego nadania skoczni imienia (oczywiście obecnego tam) Adama Małysza, uraczono ich także towarzyszącym oficjalnemu otwarciu występem grupy folklorystycznej oraz pokazem sztucznych ogni.



Choć imprezę przygotowywano długo, do ideału trochę zabrakło - obnażone zostały liczne problemy organizacyjne. Z drugiej strony była to jedyna droga, by niedociągnięcia odkryć i podjąć próbę ich weryfikacji.

Następnym - tym razem zimowym - punktem zaczepienia były kolejne Mistrzostwa Polski. Początkowo zaplanowane na styczeń, ostatecznie odbyły się w lutym ze względu na zbyt krótki odstęp czasowy od Pucharu Świata w Zakopanem. Niekorzystne warunki atmosferyczne sprawiły, że rozegrano je z jednodniowym poślizgiem. Triumfatorem zawodów został Kamil Stoch.

W tzw. międzyczasie (grudzień 2008) nowy polski obiekt doczekał się homologacji, czyli pozwolenia na organizację zawodów międzynarodowych. Takie też się odbyły - 28 lutego i 1 marca w Wiśle miały miejsce zawody Pucharu Kontynentalnego. Kibice w rolach zwycięzców oglądali Austriaków: Stefana Thurnbichlera oraz wicemistrza olimpijskiego Andreasa Koflera.

Sezon się zakończył, skoczkowie wyjechali na urlopy, ale skocznia nie jest całkiem opustoszała... Właściwie to przewijają się przez nią tłumy. Malinka jest ogólnodostępna, a można ja oglądać zarówno od dołu z trybun, jak i od góry, po wjechaniu wyciągiem. Jest to duża atrakcja dla fanów skoków, którzy nie codziennie przecież mają możliwość podziwiać obiekty skokowe z góry.





Każda kolejna impreza odbywająca się na wiślańskiej skoczni buduje jej prestiż. Z kolei dostęp do niej poza sezonem może wzbudzić większe zainteresowanie wśród kibiców, turystów, przypadkowych przechodniów i zaintrygować ich oraz zachęcić do kolejnego przyjazdu, na przykład właśnie w celu podziwiania jakiegoś sportowego wydarzenia.